Rok 2018. Nie ma przypadków - pomyślałem, gdy w przeddzień wyjazdu w ukochane Bieszczady włączyłem telewizor na kanał Galileo.
Drogą idzie
jakiś starszy (80 lat?) facet z brodą. Idzie i mówi, a ja słyszę ….. chyba siebie! Dowiaduję się, że nie cel jest
ważny, ale sama droga do celu i że trzeba mieć jakąś pasję, a najlepiej kilka.
Okazuje się, że facet idzie przez Amerykę,
akurat przemierza odcinek 35 kilometrów, do celu (Los Angeles) ma jeszcze 200 kilometrów, a dotychczas przeszedł w jednym ciągu 3400 km.
Pokazuje
swój namiot. Maleństwo, nie da się wyciągnąć nóg, facet śpi się w pozycji
embrionalnej, a stelaż jest z kijków do trekingu.
Rusza przed świtem i po kilku godzinach
marszu odwiedzamy razem z nim jego podobnie wiekowego kolegę, którego pasja
polega na budowaniu lasu z butelek.
Oto
na metalowych rurach wkopanych pionowo, mamy pręty boczne, na które ów pasjonat
zatyka znalezione w okolicy butelki. Jest już tych drzew butelkowych
kilkadziesiąt. Rozmawiają o swych pasjach i są radośni.
Potem widzimy finisz: wędrowiec dochodzi nad morze i w tych ostatnich kilometrach towarzyszą mu liczni fani, ponieważ jak to bywa w Ameryce wędrówka jest nagłośniona medialnie. Scena zupełnie jak z filmu Forrest Gump.
Wyjeżdżam w nocy i raniutko ląduję w Polańczyku.
Miejscowość uzdrowiskowa, czyli nie moje klimaty. Dom stawiam ponad miasteczkiem, na końcu ulicy Zielone Wzgórza, na miejscu z widokiem na Solinę. Tu jedna noc i o świcie
w rytmie niespiesznym pokonuję odcinek do Bereźnicy.
Upał, przestrzeń, cisza, powietrze, odludzie, wielka radość. Chodziłem w mokrym kapelutku. Dwie niezapomniane noce ponad Bereźnicą Wyżną.
Z Bereźnicy odchodziłem o świtaniu w silnej mgle.
Po dwóch niezapomnianych nocach, nastąpił równie niezapomniany marsz (trochę za dużo) 40 km przez Baligród, pod przełęcz Żebrak. Tu pierwsza noc wypadła bardzo zimna, o poranku było niewiele cieplej, lecz mnie jak widać to nie smuciło.
Wiało mocno, co wydaje mi się uchwyciłem na zdjęciu w wygiętych wiatrem płatkach kwiatowych. Garstka pierwszych poziomek.
Zdrowy, zadowolony, Zbyszek na zdjęciach - pięknie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń