piątek, 12 listopada 2021

Można urodzić się szczęśliwym głupkiem

 




Jeszcze zanim zetknąłem się z filozofią sufich, a konkretnie z tym, o czym mówił Osho, zauważyłem, że człowiek zadowolony, szczęśliwy, sprawia otoczeniu wyraźną przykrość.





 Ja tam od zawsze potrafiłem cieszyć się z byle czego. W dzieciństwie nie było z tym problemów, jednak w dorosłym życiu zauważyłem, że okazywanie, czy też próba dzielenia się radością, kończy się nader często wbiciem złośliwej szpilki i to nawet przez niby bliskie osoby. Myślałem naiwnie, że skoro emanuję radością, to taki sam stan w sposób naturalny powinien udzielić się innym. A tu kicha. Stopniowo docierało do mnie, że okazywanie ogólnego zadowolenia wprawia ludzi w zakłopotanie, mierzi, denerwuje nawet. Przestałem więc wychylać się z tym swoim podobno niepoprawnym optymizmem. Przyszły refleksje, doszedłem do wniosku, że:

- po pierwsze primo: wiem swoje, a opinię innych mogę odrzucić.

- Po drugie primo: nie ma lepszego przyjaciela, niż ty sam dla siebie.                                                                                              

Jednak nie mogłem pojąć tego przykrego nastawienia u ludzi, dopiero Osho wyjaśnił sprawę, stawiając przysłowiową kropkę nad i.


Pisałem o tym zjawisku, więc teraz bez rozwijania tematu: - w końcu nauczyłem się asertywności, zmienił się mój świat. 

Stare księgi podają: - Inni będą potępiać ciebie tak długo, jak ty sam będziesz potępiał siebie. Albowiem szczęśliwy jest ten, kto samego siebie nie potępia, w tym, na co sobie pozwala. Podejmij więc w sobie decyzję, by wznieść się na wyższy poziom, na którym utuczone cielę, pierścień i szata oczekują, byś ich zażądał. Życie zawsze wynagradza ciebie tym, czego sam się dla siebie domagasz, przy czym najsilniej działa myśl ukryta”.  

A Osho wyjaśniał: - „Ludzie są w większości nieszczęśliwi, niezadowoleni z życia. Czyli są chorzy, mają zaburzoną świadomość. Tę chorobę spowodowała tresura społeczna, której częścią jest religia”.


Duża część społeczeństwa jest chora. A jak człowiek chory ma zrozumieć zdrowego?

Nijak.

Nie może go zrozumieć.

Więcej: - zazdrości mu, oraz profilaktycznie, na dzień dobry, nie lubi owego.

Nie bardzo wie dlaczego tak jest, dlatego sobie tłumaczy: - Z nim jest coś nie tak, bo on nie jest podobny do mnie, nie stęka jak ja, nie narzeka, nie obmawia innych, nie żyje według obowiązującego schematu "co ludzie powiedzą", natomiast ma odwagę być sobą na tak wielu polach. To (chyba?) jakiś głupek jest?

 Pokora w podejściu do świata jest jak najbardziej wskazana, jednak w tym miejscu przypominam tekst w wykonaniu Peresady z kultowej Siekierazdy: - „Ja go nawet mogę przeprosić, ale on jest mnie tak potrzebny, jak zadra w dupie”. 


Poniżej trzy zdjęcia z muchą. Na dwóch leci, na trzecim siedzi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz