Polska
wyprawa do Afryki Zachodniej. Lata 1926-27.
Czarny Ląd. Dziś takiej Afryki już nie ma. Ani takich podróżników jak Ferdynand Ossendowski, drugi po Henryku Sienkiewiczu najbardziej znany na świecie polski pisarz, czego dowodem są 142 przekłady jego książek na języki obce.
Biali
najeźdźcy uważali kiedyś, że Czarny
Człowiek jest naiwny jak dziecko. A on tylko chłonął wszystko to co widział i co mu opowiadano. Co nie znaczy, że postradał swój Czarny Rozum.
Bystre
jednostki szybko zrozumiały, że cywilizacja białego człowieka opiera się na
kłamstwie i wykorzystywaniu drugiego.
Oto
mieszczańska pruderia narzuca zakazy i nakazy, a obcy kapłani nie zawsze
postępują zgodnie z tym, co mówią.
Do
tego doszły okresowe wybuchy nienawiści klasowej i rasowej do Czarnych ze
strony białych „wyższych warstw społecznych”.
Tak działo się na wszystkich
kontynentach, gdzie kolorowi ludzie zauważyli, że chrystusowa nauka miłości
jest tylko maską dla prawa pięści, a prawdziwym fetyszem białych jest nie jakiś
Bóg, ale pieniądz.
Ossendowski pisze:
„Pewien
inteligentny Murzyn, spotkany przed
laty w Nowym Jorku, zawsze z pogardą
i nienawiścią mówił mi, że biała rasa przynosi do kolonizowanych krajów syfilizację.
Natomiast w Moskwie, na carskim Kremlu miał miejsce ciekawy przypadek
podczas międzynarodowego zjazdu komunistów. Otóż przybyli tam Murzyni ze Stanów Zjednoczonych,
uważający się za szczyt postępowej inteligencji. Jeden z nich, szczerząc białe
zęby, usiadł na tronie Romanowów i
żeby zamanifestować swą pogardę dla zaatakowanej przez Sowiety części
społeczeństwa, oparł nogi na stoliku wzorem niektórych Amerykanów i zapalił papierosa, patrząc drwiąco na umieszczonego na
oparciu tronu dwugłowego orła bizantyjskiego.
Murzyn-komunista
wziął wzór od Amerykanów, soczyście
plujących przed siebie i trzymających nogi na stole?
Być
może, ale także odezwała się w nim dusza anarchicznych zbuntowanych szczepów.
Biali zbrodniarze przychodzący od morza,
zakuwali żelazem ręce i nogi czarnych kobiet i mężczyzn, gwałtem wlekli ich do
nieznanych krajów, na mękę, hańbę, śmierć.
I
niewolnicy umierali na wygnaniu w milczeniu.
Potem
przyszedł dzień, w którym w duszy białych wybuchł płomień wstydu.
Zniesiono niewolnictwo.
Jednak
do Afryki, razem z białymi przyszła
nieprawda, krzywda, wyzysk i okrucieństwo.
Niewolnicy słońca podnoszą już głowę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz