czwartek, 25 listopada 2021

Pęd donikąd

 


Jeden człowiek uzależniony od gromadzenia rzeczy nie stanowi zagrożenia dla ludzkości. Jednak ten pojedynczy człowiek się rozmnaża i to, co mu błędnego wpoili przodkowie, przekazuje zwykle swoim potomkom. Umysł z chorym programem zaszczepia ten program w umysłach swych dzieci i tak z pokolenia na pokolenie podeszliśmy jako ta „cywilizowana” część ludzkości pod ścianę, ponieważ bagaż fałszywych przekonań kumuluje się. Z powodu zanieczyszczenia przyrody i chemicznego jedzenia, rodzące się dzieci zaczynają mieć kłopoty zdrowotne i coraz częściej przychodzą na świat z wadami.

Dopóki ludzie wytwarzali swoje przedmioty ręcznie, wpisywali się w naturę świata. Jednak pewnego dnia wymyślono sposób na masowe wytwarzanie przedmiotów i zaczęła się epoka przemysłowa. Oto w uzależnionych umysłach powstała idea ostatecznego zaspokojenia trwającej od pokoleń choroby duszy. 

Jak było do przewidzenia stało się dokładnie odwrotnie: - ludzie w tak zwanym cywilizowanym świecie zachodu narzucili sobie wyścig szczurów. Kołowrót życia zaczął obracać się szybciej. Zachodnia cywilizacja stworzyła świat iluzji i pędu donikąd. Bo zmanipulowane, uzależnione, chore umysły mogą tworzyć tylko chory świat. Ten błędny kierunek zauważali nieliczni.  

Ludzkość nie była w stanie zrozumieć, że zło, jakie sama sobie wyrządza, kiedyś obróci się przeciwko niej. Cywilizacja zawsze szukała argumentów na potwierdzenie słuszności swoich działań i broniła się na wszelkie sposoby przed wyzdrowieniem. Czemu się tak długo broniła? Z prostego powodu, bo jak wiemy wszystko co dobre jest proste: - utrata iluzji dla uzależnionego umysłu, jest utratą wszystkiego co on ma i równa się utracie tożsamości.                                               

Dlatego uzależniony człowiek, zdając sobie sprawę, że zdrowy nie jest, zaczyna się leczyć dopiero wtedy, kiedy nie ma już absolutnie żadnego innego wyjścia.

Nie ma wyjścia – trzeba się leczyć, albo przydarza się czynnik zewnętrzny. Czy takim zewnętrznym czynnikiem jest pojawienie się Covida?

Wcześniej także zdarzały się epidemie, nie było zastrzyków, kto miał umrzeć ten umarł. Człowieka broniła odporność osobista, której żadna sztuczna odporność nie zastąpi. Czy możemy wykluczyć, że to jest właśnie jeden z celów, które chcą osiągnąć decydenci? Zabranie człowiekowi jego naturalnej tarczy? Krańcowe uzależnienie poddanego od Pana?                                               

Być może się mylę, lecz wiem także, że chora władza jest zdolna do każdego draństwa. 

Minęło wiele miesięcy „walki” z Covidem, a wiemy o nim tyle samo, co na początku. I nie miejmy złudzeń, decydenci już o to zadbają: - nigdy nie dowiemy się kto wyprodukował i kto komu wirusa podrzucił. Zauważamy nasilony medialny posiew strachu - ulubione narzędzie rządzących. Inne ciekawe dylematy: - co się stało z dobrze nam znaną grypą? Co roku była fala zachorowań (i zgonów) a teraz o grypie jakoś cicho. Tudzież: - czy Gaja jako żywa istota zna pojęcie „zemsta”?


Odkrywane są nowe odmiany, dziś jest to już Mu, za moment zabraknie liter w alfabecie greckim. Na horyzoncie obowiązek szczepień, a wygląda na to, że one niespecjalnie działają. O co może chodzić w tym całym zamieszaniu?

Ogólny kierunek znamy: - docelowo jeden rząd światowy, a zmniejszoną populację wziąć radykalnie za twarz. To wydaje się jednak jakąś odległą perspektywą, więc skupmy się na tym, co mamy dziś. Dziś dzwoni kolejny dzwonek, którego dźwięk powinien otrzeźwić ludzkość goniącą w ślepej uliczce za Szybciej-Więcej.                                                                                                        

Przekonamy się niebawem, czy, ewentualnie jakie zmiany nastąpią w sposobie dotychczasowej egzystencji. A zmiany nastąpią, bo tak jak dotychczas już  dalej żyć się nie da: - masowa produkcja rzeczy przynoszących chwilowe ukojenie nie sprawdziła się.                                                                               

Ludzie o uzależnionych umysłach zaczęli przejmować władzę, a pod ich rządami olbrzymiała spirala coraz większego zatracania się. Doszliśmy dzięki temu do zagubienia umiejętności rozróżniania miedzy dobrem a złem. 

Dziś jesteśmy w stanie każde dobro oczernić, a każde zło usprawiedliwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz