wtorek, 12 października 2021

Starożytne wojny atomowe



Wspominałem kilkukrotnie o Robercie Oppeheimerze – ojcu amerykańskiej bomby atomowej, szefie „Projektu Manhattan”.

Ten człowiek był nie tylko wybitnym fizykiem atomowym, filozofem, ale także znawcą indyjskiej literatury sanskryckiej.

        16 lipca 1945 roku doktor Oppenheimer oczywiście uczestniczył w pierwszym próbnym wybuchu tej bomby, na pustyni w Nowym Meksyku.

Poruszony skutkami detonacji, powiedział: - zapisane jest w Drona Parvam, jednym z rozdziałów Mahabharaty: - „Oto półbóg Drona wykorzystuje swoje wimana jako maszynę bojową. Ciskał pioruny na potrójne miasto. Uderzył pociskiem, który krył w sobie potęgę słońca. Miasto stanęło w płomieniach. Wzniósł się dym, jaskrawym słupem wzniósł się w górę, jaśniejszy niż dziesięć tysięcy słońc”.

 W siedem lat później, gdy w czasie dyskusji po wykładzie na uniwersytecie w Rochester, jeden ze studentów spytał, czy bomba atomowa zdetonowana w Alamagordo była pierwszą próbą,

Oppenheimer odparł zwięźle: - „W czasach nowożytnych tak”.



 Naukowcy znali już bowiem wyniki wykopalisk w Mohendżo Daro – miasta w starożytnych Indiach. Zniszczenie tego miasta za pomocą „boskiej broni” opisuje indyjski epos narodowy Mahabharata.


Konkretnie chodzi o napromieniowane szkielety ludzkie. W 1989 roku Rosjanie opublikowali artykuł w moskiewskim wydaniu czasopisma „Fenomen”.

 „Po wielu (4 - 5) tysiącach lat szkielety wykazywały znaczny stopień radioaktywności. Poza szkieletami z Hiroszimy i Nagasaki, są to najbardziej radioaktywne szkielety jakie kiedykolwiek znaleziono. Grupa szkieletów znaleziona u podnóża cytadeli, leżała  na środku ulicy tworząc krąg. Wygląda na to, że w chwili śmierci ludzie trzymali się za ręce. W tej grupie poziom radioaktywności jest większy od tła ponad pięćdziesiąt razy! Niesamowite - minęły przecież tysiąclecia. 

Cytadela



  W Mohendżo Daro mamy nie tylko zeszklenia (pisałem o zeszkleniach w Szkocji) ale i zupełne stopienie murów w obrębie epicentrum detonacji. Stopniowo doszły wyniki badań naukowców indyjskich o promieniowaniu przekraczającym tło i zeszkleniach z równiny Dekan, sugerujące, że również tam, około 5 tysięcy lat temu trwała wojna atomowa.


    

Wróćmy jednak do czasów Oppenheimera. Oto we wspomnianym już rosyjskim czasopiśmie „Fenomen”, tym razem z roku 1959, etnolog Modest M.Agrest pisze o „katastrofach atomowych” w czasach prehistorycznych. Ma na myśli biblijną relację o zniszczeniu Sodomy i Gomory.


Relacja pochodzi z tekstów indyjskich, o wiele wiarygodniejszych od dużo późniejszego Starego Testamentu. I okazuje się, że dotyczy lat 2334 – 2279 p.n.e. za panowania  Sargona z Akadu, króla Kisz.


 W 1966 roku amerykański astronom Carl Sagan uznał hipotezę starożytnych wojen nuklearnych za „całkowicie rozsądną i wartą starannego zbadania”.

Dowiadujemy się o przyczynach, okolicznościach i konsekwencjach tej starożytnej katastrofy atomowej. I co najważniejsze wiemy to z pierwowzoru: - z sumeryjskich glinianych tabliczek z biblioteki Asurbanipala z Niniwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz