poniedziałek, 22 marca 2021

Oddech Ziemi

 


W ubiegłym tygodniu pisałem o oficjalnej nauce, która przypomina krzyżówkę szpitala psychiatrycznego z inkwizycją. Wszystkie nowe idee, zwłaszcza te, które zmieniają dotychczasowe myślenie o 180 stopni, spotykają się na początku co najmniej z niechęcią. Dogmaty w końcu upadają, ale na to potrzebny jest czas. Tak właśnie było z koncepcją pochodzenia zorzy polarnej, informującej, że to zjawisko przychodzi z góry, z kosmosu, od Słońca.



Zorza polarna - fantastyczny spektakl barwnych świateł, malowany na nocnym niebie ziemskich biegunów. Zjawisko jest pełne życia - pulsuje, tańczy, oczarowuje. Wiemy o zorzy coraz więcej: - pomiary w pasie Van Allena wykazały, że występują tam moce rzędu 3 000 000 megawatów. Jest to cztery razy więcej, niż wynosi szczytowe zapotrzebowanie USA w okresie letnim. To dzięki satelitom możemy zrozumieć, czym jest zorza i skąd się bierze.


Maorysi
nazywają zorzę „płonącym niebem” i do niedawna wydawało się, że jak niebo, to zjawisko bierze się z nieba, z góry, z kosmosu. Otóż już w 1970 roku, pojawiła się koncepcja, że zorza bierze się z wnętrza Ziemi. Wtedy to satelita ISIS wykazał, że energia powodująca zorzę wypływa z bieguna północnego. Potem wielokrotnie potwierdzano ten wynik. Od tego odkrycia – faktu, minęło 50 lat, a „oficjalna” nauka, ignorując własne odkrycie, dalej wmawia nam, że zorze wywołuje wiatr słoneczny.



Biegun północny jest zagłębiony. Czyli Ziemia jest nieco podobna do jabłka, które ma wgłębienie w miejscu szypułki. Nikt nie wie dlaczego tak jest. W każdym razie to wgłębienie na biegunie jest głównym wylotem energii powodującej powstawanie zorzy. Zorza polarna jest oddechem Ziemi. Nasza Matka Ziemia oddycha, a jej kolorowy wydech następuje nocą.



Zaczęto pracowicie gromadzić informacje dotyczące oddechu Ziemi i już trzydzieści lat temu badacze stwierdzili, że w zorzach odbywa się powolne uwalnianie elektryczności  ziemskiej do górnej warstwy atmosfery. A więc mamy ogromny strumień darmowej i czystej energii do zagospodarowania i teraz uczeni łamią sobie głowy nad wymyśleniem sposobu podłączenia się do tej darmowej megaelektrowni. Stopniowo nauka poznaje kolejne dziwy z górnych warstw atmosfery, mianowicie pioruny stratosferyczne uderzające z dołu w górę: - Błękitne Fontanny i Czerwone Krasnale.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz