Puchacz, ta największa sowa występująca w Polsce, ma otwory uszne umieszczone niesymetrycznie, a szlara z piór na twarzy zbiera dźwięki podobnie jak talerz anteny satelitarnej zbiera sygnał z satelityTV.
Dzięki temu ptak słyszy superstereofonicznie (takich doznań nie zapewni aktualna mp któraś tam) i
lokalizuje najmniejsze nawet szmery. A to jest niezwykle ważne w zimie. Sowa
siedząca na gałęzi sześć metrów nad ziemią, słyszy nagle szmer. Cichy szmer, ponieważ szmer z natury swej jest cichy.
Oto w odległości 50 metrów, a pół metra pod
warstwą śniegu, nornica zaczyna coś gryźć - być może przemrożony liść. Tego puchacz nie wie, bo nie to, co gryzie nornica jest ważne. Ważne jest to, że dzieje się coś, co pozwoli trwać. Będzie można zaspokoić głód i dzięki temu przetrwać kolejny zimowy dzień.
Ten jedynie ledwie słyszalny szelest obudził natychmiast internet puchacza - zaświecił się ekran, a na nim hasło: - JEDZENIE W ZASIĘGU!
Bubo bubo obrócił nieco głowę, żeby doprecyzować namiar. Po ustaleniu miejsca, skąd dochodzi odgłos, pochylił się do przodu i lotem ślizgowym spłynął w dół.
Ten jedynie ledwie słyszalny szelest obudził natychmiast internet puchacza - zaświecił się ekran, a na nim hasło: - JEDZENIE W ZASIĘGU!
Bubo bubo obrócił nieco głowę, żeby doprecyzować namiar. Po ustaleniu miejsca, skąd dochodzi odgłos, pochylił się do przodu i lotem ślizgowym spłynął w dół.
Wykonał ten ślizg niewiarygodnie cicho, jak to sowa,
dzięki specjalnym wypustkom na krawędzi lotek pierwszego rzędu, podobnym do
grzebienia. Puchacz wykonuje dolot do jedzenia z pomocą tłumika dźwięku.
Pełen kamuflaż!
Pełen kamuflaż!
Mysz niczego się nie spodziewa, a puchacz przez
cały czas wsłuchuje się w szelest, jeszcze bardziej precyzując namiar, teraz do centymetrów. Mija kilka
sekund i sowa unosi się już nad celem szykując do ataku. Nic nie widzi, skupia
się wyłącznie na dźwięku.
Uderzając skrzydłami wznosi do góry tumany
śniegu – ustawia szpony w dół i wpada w niewidzialną ofiarę. Po sekundzie
następne mocne uderzenia skrzydłami i puchacz unosi się w górę trzymając w szponach
szamocącą się nornicę. Następuje powrót na ulubioną gałąź, gdzie Bubo-bubo realizuje szybki posiłek: -
gryzoń w górę i niezwłoczne połknięcie owego w całości.
Nornica zaspokaja apetyt sowy na jakiś czas,
następnie na ziemię spada wypluwka złożona z kości i sierści.
Opisany sposób polowania puchacza jest oczywiście możliwy na początku zimy, kiedy śnieg jest puszysty. Później, kiedy na powierzchni śniegu tworzy się lodowa skorupa, terenami łowieckimi sowy stają się południowe zbocza gór, gdzie bardzo szybko promienie słońca tworzą łysiny wolne od śniegu.
Jak na razie nornic - pożywienia nie tylko dla sów, mamy w Bieszczadach dostatek.
Zobaczymy, co będzie dalej.
Jak na razie nornic - pożywienia nie tylko dla sów, mamy w Bieszczadach dostatek.
Zobaczymy, co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz