Lubię
być poza miastem i iść wąską leśną ścieżką, albo drogą polną. Jeszcze większą
przyjemność mam z maszerowania mało uczęszczanymi ścieżkami w Bieszczadach.
Gdzie jest na przykład taka ścieżka?
Taka
wąska i do tego wijąca się malowniczo ścieżka, biegnie na przykład z Okrąglika w stronę Fereczatej.
Podobnie urocza ścieżka prowadzi od Jeziorka Bobrowego w górę, do rozstaju, skąd można kierować się na Chryszczatą, albo do Młyna Kamieni w Huczwicach, albo do łąk ponad cerkwiskiem i byłą wsią Rabe.
Podobnie urocza ścieżka prowadzi od Jeziorka Bobrowego w górę, do rozstaju, skąd można kierować się na Chryszczatą, albo do Młyna Kamieni w Huczwicach, albo do łąk ponad cerkwiskiem i byłą wsią Rabe.
Kiedy
mam do wyboru: - szeroka droga czy też wąska, mało uczęszczana ścieżka, zawsze
wybieram ścieżkę. Ten wybór ma głębszy sens, azaliż każdy decyduje sam.
Ścieżka
prowadząca od jeziorka Bobrowego w
górę jest wąska, momentami bardzo wąska, w pełni sezonu turystycznego, w lipcu
w błotnistych miejscach widać odbite tylko pojedyncze ślady ludzkie, za to są
liczne tropy zwierzęce.
Idzie się tędy cudnie, las nie jest
zwarty, nawet miejscami coś widać. Ścieżka wije się urokliwie,
biegnąc zakosami w górę aż do rozstaju.
Tam
możemy skręcić na szczyt, co też w ubiegłym roku zwyczajowo jeden raz zrobiłem.
Natomiast odcinek ścieżki od jeziorka do rozstaju, przechodziłem wielokrotnie. Za każdym razem dosłownie delektowałem się otoczeniem i szedłem
wolno – do rozstaju marsz trwał pewnie dwie godziny. W czasie wędrówek nie
spotkałem żadnego człowieka, natomiast za każdym razem natykałem się na
zwierzęta. Lisa, jelenia, sarny, koziołki, żubry.
Jak wynikało ze śladów, ścieżką
przechodziło niewiele osób – zwierzęta nie były więc płoszone, nie uciekały
gwałtownie, właściwie za każdym razem najpierw chwilę patrzyły w moją stronę –
ja stawałem, nie robiłem gwałtownych ruchów, a one po prostu odchodziły. Schodziły
ze ścieżki w las.
Z
rozstaju podejście na szczyt jest strome, na krótkim odcinku trzeba pokonać
pewnie ze dwieście metrów przewyższenia. Przez całą drogę niewiele widać, a
właściwie to po prostu gówno widać, czyli żadnych szerszych widoków.
Ze
ścieżki wychodzimy prosto na wiatę. Na szczycie bez zmian: - wiata, stół i ten
paskudny betonowy triangul geodezyjny. Poza tym zero widoków. Najbliższa
atrakcja to dopiero jeziorka Duszatyńskie.
Miło
- nie ma ludzi. Podumałem nieco nad w końcu niewielką odległością z Chryszczatej
do Sanoka. 11 godzin to około 55 kilometrów drogami do Zagórza, a potem rzut beretem tylko. Gdybym musiał na piechotę …..
do osiągnięcia w jeden dzień, azaliż nie muszę.
Podumałem
i zszedłem już inną ścieżką – tą oznaczoną żółtym krzyżem, zupełnie
nieuczęszczaną, bo zanikła po kilkudziesięciu metrach. Nic to – wystarczy
trzymać kierunek.
Jeszcze kawałek i przed piechurem spadek -
odcinek mocno w dół, na ziemi leży spora warstwa zeszłorocznych liści bukowych,
łatwo się pośliznąć, więc chwytam się drzew. Potem pół godziny idę rozjeżdżoną
drogą leśną. Koleiny na pół metra, ale błoto wyschło, jest twarde jak kamień na
wyciśniętych wybrzuszeniach.
Droga schodzi w dół serpentyną. Tędy
leśni ściągali dłużyce na wystawkę przy drodze do Kalnicy. Wreszcie znajome przejście i wychodzę na moją ulubioną
ścieżkę malowniczą, już ponad Jeziorkiem Bobrowym.
Zaniedługo zamykam
pętelkę: - znowu jestem na rozstaju i teraz drogami leśnymi maszeruję do domu,
czyli na górę 686. Na ostatnim zdjęciu widoczny dziewięćsił bezłodygowy.
Widzę, że zgłębia Pan Bieszczady. Jednak na to potrzeba dużo czasu i finansowania. Wychodzi z tego, że środki inwestuje Pan z powodzeniem na forexie, co daje Panu prawdziwą wolność w uprawianiu takiego stylu życia. Może nie każdy, ale wielu by tak chciało. No chyba, że astrologia finansowa to tylko kolejne hobby, a środki płyną z np. działalności gospodarczej. Ciekawi mnie jak to właściwie jest ?
OdpowiedzUsuńTo jak, 1.forex/giełda, czy 2.inne ? Brak odpowiedzi uznam za forex/giełda. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń