Powrotna droga do przełęczy. Idzie się.
Idzie się przez świat otulony mglą.
Widać coraz więcej wilczych tropów - nic dziwnego, to przecież jest wilczy teren. Wataha, która tędy przechodziła, stanowi tu swoje prawo: - słaby zwierz, albo mało czujny ma małą szansę przeżycia. Tylko silny i sprytny zdoła uciec.
Teraz na przełęczy jest zupełnie inny świat niż ten skąpany porannym słońcem. Przypominam sobie, jak kilka lat temu szedłem tędy z Reksiem, psem Darka Karalucha. Ten waleczny młody pies czuł respekt jedynie przed wilkami. Gdy byliśmy daleko od przełęczy, biegał swobodnie na lewo i prawo, jednak na samej górze robił się czujny, stawiał uszy, które zwykle były nieco oklapnięte i szedł dobre dwa kilometry tuż przy nodze.
Idę przez magiczny świat śniegu i mgły. Za mną dolina Rabe, a jeszcze dalej zostawiłem miejski świat z betonu.
I przychodzi myśl: - To ile jest w sumie światów za nami? Albo:- Co widać za murem przeszłości? Jest to rzecz arcyciekawa.
Powtarzanie sprzyja zapamiętaniu: - jeszcze nie raz przytoczę ten urywek.
Idzie się przez świat otulony mglą.
Widać coraz więcej wilczych tropów - nic dziwnego, to przecież jest wilczy teren. Wataha, która tędy przechodziła, stanowi tu swoje prawo: - słaby zwierz, albo mało czujny ma małą szansę przeżycia. Tylko silny i sprytny zdoła uciec.
Teraz na przełęczy jest zupełnie inny świat niż ten skąpany porannym słońcem. Przypominam sobie, jak kilka lat temu szedłem tędy z Reksiem, psem Darka Karalucha. Ten waleczny młody pies czuł respekt jedynie przed wilkami. Gdy byliśmy daleko od przełęczy, biegał swobodnie na lewo i prawo, jednak na samej górze robił się czujny, stawiał uszy, które zwykle były nieco oklapnięte i szedł dobre dwa kilometry tuż przy nodze.
Idę przez magiczny świat śniegu i mgły. Za mną dolina Rabe, a jeszcze dalej zostawiłem miejski świat z betonu.
I przychodzi myśl: - To ile jest w sumie światów za nami? Albo:- Co widać za murem przeszłości? Jest to rzecz arcyciekawa.
Powtarzanie sprzyja zapamiętaniu: - jeszcze nie raz przytoczę ten urywek.
Rzecz dzieje się w czasie wędrówki Edwarda
Stachury gdzieś nad Sanem.
-
Napotkany chłopiec informuje i pyta: - ja jestem Malinowskich, a pan czyj jest?
-
Niczyj – odpowiada Stachura – nie należę do nikogo, chyba że do siebie.
-
A dokąd pan idzie?
-
Naprzód idę, przed siebie.
-
Ja też bym tak chciał! Być niczyj i iść naprzód, ale muszę chodzić do szkoły. A
ja szkoły nie lubię.
-
Do szkoły trzeba chodzić, niezależnie od tego, czy się ją lubi, czy nie –
odpowiedział Sted, azaliż pomyślał tak:
Szkoły są potrzebne, ale mądre to one
nie są. Bo gdyby człowiek uczył się sam i tylko tego, co go interesuje, a tyle
jest rzeczy arcyciekawych, to po pewnym czasie nie nadawał by się już do
mieszkania wśród ludzi.
Dlatego
szkoły są potrzebne, chociaż mądre nie są.
Popatrzmy
na ewolucję, jaką naukowy świat przeszedł z ustalaniem daty budowy Wielkiej
Piramidy. Ostatnia, najbardziej sensowna data to czas przed potopem - 12
tys. lat p.n.e.
I
nieustalone przeznaczenie budowli.
Szkoły
są potrzebne, ale mądre to one nie są.....
Szkoły
służą indoktrynacji – tresurze społecznej. Według zasad tresury człowiek powinien być społeczeństwu
użyteczny: - nie myśleć za dużo, być trybikiem maleńkim, założyć rodzinę,
rozmnożyć się, aby nowi ludzie płacili podatki i dawali na tacę, a Zroślak kapłan-polityk nimi kołował.
Człowiek-niewolnik ma pracować, raz w tygodniu ewentualnie być w stanie upojenia, nie wyskakiwać przed orkiestrę: - słuchać władzy, nie zadawać trudnych pytań, nie mieć szerszych zainteresowań, a po przejściu na emeryturę żyć krótko, aby broń boże nie stać się obciążeniem dla państwa.
Człowiek-niewolnik ma pracować, raz w tygodniu ewentualnie być w stanie upojenia, nie wyskakiwać przed orkiestrę: - słuchać władzy, nie zadawać trudnych pytań, nie mieć szerszych zainteresowań, a po przejściu na emeryturę żyć krótko, aby broń boże nie stać się obciążeniem dla państwa.
Natomiast dla człowieka myślącego liczą
się fakty z przeszłości. Liczy się historia ludzkości zawarta w starożytnych eposach. I nie historia biblijna, chrześcijańska, bo ta jest
młodziutką kompilacją czyli po prostu plagiatem wielu o wiele starszych religii i zdarzeń.
Poza tym człowiek myślący jest dla rządzicieli niewygodny - wątpi w "szczere" intencje władzy, śmie zadawać pytania i trudno nim sterować.
Pisałem
o Kamieniach z Ica.
Widać
na nich między innymi koegzystencję ludzi i dinozaurów. A przecież dinozaury
wyginęły 65 milionów lat temu. Więc to niemożliwe?
Możliwe! Mamy przecież skamieniałe ślady
dinozaura, a obok ślady dwóch ludzi. I do tego jeden z tych ludzi szedł w butach......
Mamy także tablice z Palenque, na których zapisy zdarzeń gwiezdnych zaczynają się
czterysta milionów lat temu.....
Nie
pasuje to do oficjalnej historii Ziemi,
dlatego o niewygodnych sprawach w szkołach nie uczymy, bo i po co?
Z
takich informacji mogłaby wyniknąć tylko bieda, w postaci trudnych pytań. A
trudnych pytań szkoła bardzo nie lubi…..
Rysunek
naskalny w kanionie Hava Supai w Arizonie ukazuje stojącego na
tylnych łapach Tyranosaurusa. Jak
mówią Indianie, na rysunku
przedstawiony jest jeden z „potworów z praczasów”.
Indianie
Hopi, spokrewnieni z plemieniem Zuni,
uważają, że „ludzie istnieli także przed
pojawieniem się obecnej ludzkości”.
Księga Indian Hopi mówi o czterech
światach.
Pierwszy
świat nazywał się Tokpela i była to Nieskończona Przestrzeń – Space........
(Zwięźle nazwane).
Z
tej Nieskończonej Przestrzeni ….. Taiowa - Stwórca, utworzył Skończoność.
Koniec kropka.
Tam
też umieścił pierwszych ludzi w miejscu, o którym mówi się „wysokość” lub
„niebo”.
To
właśnie niebo - Pierwszy Świat,
został zniszczony przez ogień.
Drugi
świat został
zniszczony przez lód.
Trzeci
świat
„Kasskara”- Kraina Słońca” została zniszczona przez wodę. Potop.
A
więc Kasskara to epoka zakończona budową
Wielkiej Piramidy - 13 tysięcy lat pne. (Edgar Cayce opisuje Atlantydę – Posejdonię i zdarzenia
sprzed 52 tysięcy lat – był wpis).
Nasze
czasy to Czwarty Świat według wierzeń Indian Hopi.
Ten
świat już wkrótce dobiegnie swego kresu.
Z
kosmologicznego punktu widzenia mitologia Indian Hopi jest całkiem
sensowna.
Zniszczenie
Pierwszego Świata mogłoby odnosić się do uderzenia meteorytu 65 mln lat
temu.
Zniszczenie
Drugiego Świata przypadałoby na okres któregoś ze zlodowaceń sprzed
miliona – stu tysięcy lat.
Zaś
zagłada Trzeciego Świata na okres wielkich deszczów i powodzi w okresie
30 – 12 tysięcy lat temu.
A więc potopu znanego głównie z przekazów
starożytnego Sumeru.
W
każdym razie kronika Indian Hopi obejmuje czasy sumeryjskiej Listy Królów
Święta
Księga Majów - Quiche – Popol Vuh, mówi o czterech aktach stworzenia, o czterech
ludzkościach, które zostały zniszczone przez spadającą z nieba „płynną żywicę”(lawę?)
trzęsienia ziemi i potop.
Według
Popol Vuh małpy żyjące w dżungli wywodzą się z resztek drugiej
ludzkości.
Gdyby
Darwin usłyszał ten przekaz, pewnie przewróciłby się w grobie.
Według
chronologii meksykańskich Azteków nasz świat jest już piątym z kolei.
I
cóż do tego dodać w naszym nowoczesnym, bieżącym świecie, w którym pierwszy
człowiek (w erze nowożytnej, jakby dodał Oppenheimer) dopiero „wczoraj”
poleciał na Flybordzie?
Sprawę
podsumowuje doktor Damian Nance z Instytutu Tektoniki, Oceanografii i
Geochemii Uniwersytetu Ohio i oświadcza: - „W okresie dwóch i pół
miliarda lat istniało przed nami sześć ludzkości”.
Wniosek? Wiemy sporo o drobnym wycinku nowożytnej historii ludzkości, atoli o całości historii właściwie nic nie wiemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz