Pisać należy lekko, zdaniami krągłymi, aby nie narażać umysłu Czytelnika na nadmierny wysiłek.
Ryszard Kapuściński
Koniec roku – czas podsumowań. Odpowiadam na wszystkie mejle, aliści pytania Czytelników krążą zwykle wokół tego, co myślę o tym, lub owym. Wyjaśniam, że dzięki internetowi mam łatwiej, ponieważ bowiem odpada mi w dużej mierze temat ufo, reinkarnacji, spraw zagadkowych – tu rzecz przybliża Robert Bernatowicz, Sekielscy, Dębowa Chatka. Jeśli chodzi o geopolitykę - niezastąpiony jest zespół Strategy&Future z Jackiem Bartosiakiem na czele, tudzież pan Bogdan Góralczyk. Natomiast tym, którzy pytają o jasnowidza Jackowskiego, odpowiadam, że on bardziej zasługuje na tytuł czarnowidza, który ma niewątpliwe osiągnięcia w poszukiwaniu denatów i tu się zatrzymajmy.
Tradycja.
Jest to suma wartości przedawnionych. Tudzież: - Ciężar tradycji jest tak wielki, że tylko jednostki potrafią się spod niego uwolnić i tym sposobem pociągają za sobą innych, zapodając im nową myśl.
Jak wiemy, od wszelkiego nadmiaru może się ulać, dlatego w grudniu staram się omijać galerie handlowe, tak samo, jak w sezonie połoniny. Jednak nie ominie nas coroczne głowienie się, czy wybrany upominek spodoba się biorcy.
Świąteczna? – kasjerka na to – panie, mnie już się niedobrze robi od tych
kolęd, jeszcze w listopadzie zaczęli je bębnić non stop! Ile można?
Zapowiedziałam, że w domu ma być szlaban na te kościelne trele.
Wspomnienia z domu rodzinnego Krzysztofa Vargi, w wykonaniu samego
mistrza:
„Lampki choinkowe przypominające wejście do
sex-shopu, kiczowate bombki i twarde niczym kamienie, niejadalne cukierki,
ozdabiające nieszczęsny świerczek od całych dekad.
Nie
znosiłem galopujących w zakupowym amoku tłumów w centrach handlowych, po których
ja też w amoku biegałem, dokonując niezbędnych zakupów na ostatnią chwilę, a
najbardziej, najszczerzej nienawidziłem kolęd i pastorałek, wylewających się
ohydną wymiociną ze wszystkich stacji radiowych, telewizyjnych, ze sklepów,
stacji benzynowych, zewsząd. Nie ma bardziej żałosnej muzyki niż kolędy, a
najgorsze, co może człowieka spotkać, to zebranie wigilijne w pracy, zwane
„gwiazdką” albo „rybką” od czego gorsze może być wyłącznie wielkanocne
„jajeczko”, oraz włączony w rodzinnym domu telewizor z transmisją koncertu
świątecznego, gdzie niedorobione gwiazdki jazzu, popu i piosenki chodnikowej
wyjękują, wystękują jak w ciężkim zaparciu: - „Bóg się rodzi, W żłobie leży, Przybieżeli, Dzisiaj w Betlejem,
Lulajże Jezuniu, Oj maluśki” i inne nieśmiertelne przeboje, przynoszące
mnie cierpienie, a ich wykonawcom i aranżerom – chałturnicze srebrniki”.
Będzie dobrze, a jak nie, to będzie co ma być. Od
nas zależy jak oceniamy wydarzenia. Rok 2026 (od 17 lutego) jest w astrologii chińskiej Rokiem Ognistego Konia i przyniesie
początek upadku fałszywych „autorytetów” niosących upadek.
Życzę Czytelniczkom i Czytelnikom zdrowia, oraz
skutecznego wykreowania oczekiwań na rok 2026.
- Starajmy się myśleć pozytywnie, atoli w
granicach rozsądku.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
- Każdy medal ma dwie strony, ale to ja wybieram tą właściwą.
A teraz przeczytaj kolejne linijki tekstu od dołu do góry.
Chwała Ukrainie!
Osobista dedykacja dla Ciebie Czytelniczko –
Czytelniku: <arabela slovakia>.
Do zobaczenia w styczniu 2026!





.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.webp)

.webp)
.webp)
.webp)
.webp)
.webp)
.webp)
.webp)
.webp)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)


.jpg)



.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)


.jpg)