Pisałem o facecie zakręconym wilkami, nazywał się Shaun Ellis. Gość napisał książkę. Mieszkał razem z wilkami półtora roku!
Inni pasjonują się niedźwiedziami. Dziś post o takim pasjonacie.
"Równie fascynujące, co same niedźwiedzie, jest życie ludzi, którzy poświęcają całe lata, by poznać ich zwyczaje. Werner Herzog nakręcił w 2005 roku dokument zatytułowany Grizzly man.
Opowiedział w nim historię jednego z takich
fascynatów. Timothy Tradwell przez 13
lat z rzędu spędzał cztery wakacyjne miesiące na Alasce.
Alaskańska populacja niedźwiedzi liczy sobie 35 tysięcy sztuk. Tradwella przywoził i odbierał swoim wodolotem Willy Fulton, lokalny pilot. Zaprzyjaźnili się przez te wszystkie lata. Tradwell wyskakiwał z hydroplanu, brał swój namiot i sprzęt, a potem zaszywał się w krzakach z daleka od ludzi. Ruszał najpierw do rozległej doliny, którą nazywał sanktuarium. To znane miejsce wśród obserwatorów niedźwiedzi.
Potem przemieszczał się w górę potoku, w rejon, który nazwał niedźwiedzim labiryntem. Zwierzęta polowały tam na pstrągi, co samo w sobie jest ciekawym pokazem zwinności tych niemałych przecież drapieżników. Tradwell obserwował grizzly w ich naturalnym środowisku, a po powrocie odwiedzał szkoły, opowiadając nieodpłatnie o ich życiu.
W
Stanach stał się celebrytą. W pewnym momencie zaczął rejestrować swoje
poczynania kamerą wideo. Te nagrania prowadził przez pięć lat i zebrał ich
ponad sto godzin. To z nich Herzog
skomponował swój film, a miał w czym wybierać, bo Tradwell nagrywał wszystko: - przyjazne spotkania z lisami, którym
nadawał imiona i bawił się w chowanego.
Agresywne starcia samców grizzly w walce o dominację. Cieszył się jak dziecko każdym kontaktem ze zwierzętami. Zagłębiał się również we własną psychikę, kreował wizerunek jedynego słusznego obrońcy niedźwiedzi, ale widać było w tym walkę, osamotnienie, osobiste problemy wynikające z życia między ludźmi. To od nich uciekał na Alaskę. Eskapady trwały do momentu jego tragicznej śmierci.
Otóż Tradwella pożarł jeden z samców, z
którym filmowiec „nie zdążył się oswoić”. Zostało tylko nagranie dokumentujące
śmierć, którego Herzog nie pokazuje,
oraz ramię Tradwella z zegarkiem.
Reżyser odzyskał zegarek od służb ratowniczych i w
jednej ze scen wręcza go przyjaciółce Tradwella.
Grizzly są bardziej agresywne od
europejskiej odmiany niedźwiedzia brunatnego. Herzog w roli narratora przyznaje, że Tradwell „przekroczył pewną niewidzialną granicę”, nie zachował
dystansu. Mało tego, on wchodził w bezpośrednie kontakty z niedźwiedziami,
nawet dotykał drapieżników. Przyjaciele i ludzie, którzy go poznali, mówią, że
zachowywał się tak, jakby sam chciał zostać jednym z niedźwiedzi, a Herzog zrobił świetną robotę, nie oceniając
go, tylko pokazując, jaki był".
Książka „Zanim wyjedziesz w Bieszczady”.