środa, 1 grudnia 2021

Zupa grzybowa

 




Gotuję obiad jednodaniowy, czyli zupę gęstą, bieszczadzką. Taką w której łyżka stoi. Dziś znowu grzybowa z jednego kapelusza borowika ceglastoporego z makaronem, do tego kostka warzywna, łyżka masła, papryka ostra. Staram się szyszkami utrzymać maleńki ogień, a właściwie tylko żar, taki akurat aby bulgotało w garnku.


Przypomina mi się kawał:

Przerwa śniadaniowa na budowie, robotnicy przysiedli i wyjmują kanapki z opakowań.

- No Nie! Znowu z żółtym serem! Tak jak wczoraj i przedwczoraj! A ja tak sera nie lubię!- mówi jeden.

- No to powiedz żonie, żeby nie robiła ci kanapek z serem – mówi drugi.

- Ale ja nie mam żony - mówi pierwszy.

      

Na biwaku mam podobnie: - borowiki rosną na wyciągnięcie ręki, dosłownie proszą się o wrzucenie do garnka i w ten oto sposób wychodzi znowu grzybowa, tak jak wczoraj i przedwczoraj. I także nie mam tu żony.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz