piątek, 10 grudnia 2021

Banan na drodze

 




To już był czas „po grzybach”. Idę ci ja sobie przez jesienny las. Idę godzinę, dwie, trzy. Doszedłem, gdzie chciałem dojść, zawracam


Naraz ogarnia mnie silne ssanie głodowe, aż mi się w głowie zakręciło. Śniadanie skromne było o piątej, dwanaście kilometrów za mną, zjadłbym jakiś drobiazg. W domu będę najwcześniej za trzy godziny, nie wziąłem ze sobą nic, nawet wody, bo przecież upały dawno się skończyły. Ach! Jak ja tu i teraz bym coś chapnął! Najlepiej „cóś”  słodkiego – rozmarzyłem się. Mógłby to być na przykład wafelek w czekoladzie albo dowolne inne słodkie „cóś”.

W brzuchu ssie, westchnąłem sobie ponownie „ach” i idę dalej.

Pomyślałem - odpuściłem. Czyli zgodnie z przepisem: - pomyśl i zapomnij. (Jak wiemy Góra tylko czeka na taki prawidłowy pomyślunek). Więc autentycznie zapomniałem. 

Mija może 5 minut gdy widzę, że na drodze coś leży. Podchodzę - to banan! Podnoszę - zdrowy. Ktoś powie: - No wypadł jakiemuś rowerzyście na podskokach korzeniowych.

Zgoda, wypadł. Ale to tłumaczenie profana, który wszystko musi wyjaśniać racjonalnie. Pismo natomiast mówi: - „Nie tłumacz dróg Pana, bo i tak ich nie poznasz”.

Stoję więc sobie z tym znalezionym bananem w ręku i odbieram subtelnie dowcipny przekaz od Anioła: - „Chciałeś ”cóś” słodkiego? To proszę bardzo, już masz. Banan jest słodki”. 

Chociaż podobne zdarzenia przytrafiały mi się wielokrotnie, stoję przez moment w pełnym zaskoczeniu. Wzbiera we mnie pomieszanie lekkie - przecież tak niedawno pisałem na blogu, że tylko głupki jedzą banany. Oto mam anielski sprawdzian. Oczami duszy widzę wzbierający uśmiech u Anioła, który jednocześnie śle myśl: - „I co teraz zrobisz? Chcesz jedz, nie chcesz nie jedz”. Teraz ja się uśmiechnąłem w realu i bez zbędnej chwili wahania zjadłem tego wyjątkowo smacznego anielskiego banana, nie zapominając o słowie dziękuję.


- Bo po pierwsze primo pokora musi być!

- Po drugie primo: - Dają? Bierz! Ponieważ odmowa mogłaby obrazić darczyńcę.

- Po trzecie primo: - zdania nie zmienia tylko martwy lub głupi.

A znaki nigdy nie wyprzedzają, one przychodzą po pierwszej myśli, co najczęściej niewyciszonemu człowiekowi umyka.

 

PS. Obiecałem napisać o poczuciu humoru mego (twego też) Anioła, dlatego ten wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz