czwartek, 9 grudnia 2021

Ścieżeczka obfitości

Następnego dnia funduję sobie powtórkę z rozrywki - ląduję w tym samym mazowieckim lesie. Na znajomej ścieżeczce czeka na mnie prawdziwkowa obfitość! Po śladach obciętych ogonków widzę, że nikt tu jeszcze poza mną nie trafił. Bardzo to chwalebne, słuszne i zbawienne i tego trzymać się trzeba - pomyślałem.






Tym razem niespieszny zbiór trwał niecałą godzinę - wczorajszą ścieżeczką przeszedłem jeszcze sto metrów - tu był jej koniec, 






po czym odszukałem ścieżeczkę bliźniaczą równoległą. Zauważyłem bowiem i to nie po raz pierwszy, że te wczesne borowiki najczęściej rosną na drodze, lub tuż obok. Jakby pchały się do zerwania, czy też czatowały na grzybiarza. 




Torba zapełniała się dając sygnał do powrotu. A to szkoda! Tak lubię pochodzić dłużej za grzybami. Lecz tym razem dostałem krócej zamiast dłużej - widocznie tak miało być. Ma się rozumieć nie zapomniałem przesłać dziękczynienia Duchowi Miejsca. 







W drodze powrotnej robię sobie wykład grzybowy: - "Jak wiemy, grzyby należą do Królestwa Krasnoludków. Tudzież, jakby dziwów gatunkowych było mało, właściwie nie wiadomo czy je zaklasyfikować do roślin, czy do zwierząt. Niby zapisanie grzybów do roślin wydaje się oczywiste, ale jest jedno „ale”. Otóż ich, tych grzybów komórki zawierają chitynę, zupełnie jak u owadów, a niektóre z nich, na przykład śluzowce, potrafią się nawet przemieszczać. Czyli jaki wniosek? Grzyby należą do Królestwa Krasnoludków, będąc jednocześnie zarówno roślinami, jak i zwierzętami".

W kolejnych dniach podróżowałem. Kiedy po tygodniu zawitałem znowu w opisane wyżej miejsce, zastałem tylko trzeszczącą suszę – krótki i gwałtowny wysyp borowików lipcowych skończył się w tym północnym miejscu za Warszawą, jakby sugerując:  - udaj się teraz na południe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz