Każdy ma jakieś wspomnienia o swych ulubionych zabawkach z dzieciństwa, zobaczmy co opisał Umberto Eco.
Niedźwiadek Angelo był zwykłym żółtym pluszowym
misiem, być może jedną z pierwszych zabawek, jakie mi podarowano. Dopóki
byliśmy bardzo mali, a miś nowiutki, interesował nas w sposób nieokreślony.
Natomiast kiedy się postarzał, zyskał wyliniałą mądrość, chromy autorytet i
coraz więcej innych cnót – w miarę jak, niby weteran wielu kampanii, tracił
oko, albo ramię.
Stopniowo zajął pozycję króla wszystkich domowych zabawek. Nawet kiedy odwracałem
stołek, który stawał się czworokątnym pancernikiem prosto z Verne’a i moje
żołnierzyki wyruszały na nim w rejs po Oceanie Korytarza i Morzu Pokoiku,
niedźwiadek Angelo też zasiadał na pokładzie niczym Guliwer wśród liliputów.
Niedźwiadek Angelo był także władcą lalek,
panował nad wszystkimi zabawkami, łącznie z kolejkami i klockami. Z upływem
czasu – wyniszczony wskutek pełnienia licznych obowiązków – stracił drugie oko,
drugie ramię, a potem obie nogi. Był to rezultat między innymi tego, że pewien
nieznośny kuzynek włączał go do walk między kowbojami a Indianami.
Minęły lata i z okaleczonego tułowia zaczęły
wyłazić wiechcie. Rodzice zaczęli namawiać nas z czułością do urządzenia
pogrzebu temu wrakowi.
Tak więc pewnego wczesnego ranka, kiedy tato
rozpalał w kuchni w piecu centralnego ogrzewania, dając życie wszystkim kaloryferom
w domu, ustawił się powolny, uroczysty orszak. Obok pieca zostały ustawione
wszystkie pozostałe zabawki, a ja kroczyłem
niosąc poduszkę, na której spoczywał rzekomy zmarły i wydaje mi się, że
obecni byli wszyscy członkowie rodziny, połączeni bólem i tą samą czcią.
Niedźwiadek Angelo został umieszczony w paszczy
płomienistego Baala – najukochańszy zmarły zapalił się i tym samym zgasł
nieodwołalnie. Wraz z nim dobiegła z pewnością końca pewna epoka. Jestem pewny,
że nastąpiło to, zanim samoloty nieprzyjacielskie zbombardowały miasto, gdyż
wygasł wtedy także piec, pożerający niestety ogromne ilości brykietów i
zastąpiono go piecykiem na drewno, który ogrzewał tylko kuchnię.
Dlaczego wspominam niedźwiadka Angela? Ponieważ minęły
również czasy, kiedy dziecko mogło żyć z tą samą zabawką przez prawie dwa pięciolecia,
tyle bowiem trwało szczęśliwe życie niedźwiadka Angela. Dzisiaj zabawki są
tańsze i prędzej się psują – jak radia tranzystorowe, które zmienia się co
sezon i które nie są w stanie przetrwać rozpadu rodziny jak niegdyś telefunken. Myślę, że to smutne dla
dziecka, które nie może poświęcić całego dzieciństwa jednemu magicznemu
przedmiotowi, inkrustowanemu wspomnieniami i wzruszeniami. To jakby nigdy nie
prowadzić pamiętnika albo żyć na ziemi pozbawionej pomników przeszłości.
Umberto Eco - Zapiski na pudełku zapałek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz