środa, 15 grudnia 2021

Miś Angelo

Każdy ma jakieś wspomnienia o swych ulubionych zabawkach z dzieciństwa, zobaczmy co opisał Umberto Eco.

Niedźwiadek Angelo był zwykłym żółtym pluszowym misiem, być może jedną z pierwszych zabawek, jakie mi podarowano. Dopóki byliśmy bardzo mali, a miś nowiutki, interesował nas w sposób nieokreślony. Natomiast kiedy się postarzał, zyskał wyliniałą mądrość, chromy autorytet i coraz więcej innych cnót – w miarę jak, niby weteran wielu kampanii, tracił oko, albo ramię.

Stopniowo zajął pozycję króla wszystkich domowych zabawek. Nawet kiedy odwracałem stołek, który stawał się czworokątnym pancernikiem prosto z Verne’a i moje żołnierzyki wyruszały na nim w rejs po Oceanie Korytarza i Morzu Pokoiku, niedźwiadek Angelo też zasiadał na pokładzie niczym Guliwer wśród liliputów.

Niedźwiadek Angelo był także władcą lalek, panował nad wszystkimi zabawkami, łącznie z kolejkami i klockami. Z upływem czasu – wyniszczony wskutek pełnienia licznych obowiązków – stracił drugie oko, drugie ramię, a potem obie nogi. Był to rezultat między innymi tego, że pewien nieznośny kuzynek włączał go do walk między kowbojami a Indianami.

Minęły lata i z okaleczonego tułowia zaczęły wyłazić wiechcie. Rodzice zaczęli namawiać nas z czułością do urządzenia pogrzebu temu wrakowi.

Tak więc pewnego wczesnego ranka, kiedy tato rozpalał w kuchni w piecu centralnego ogrzewania, dając życie wszystkim kaloryferom w domu, ustawił się powolny, uroczysty orszak. Obok pieca zostały ustawione wszystkie pozostałe zabawki, a ja kroczyłem  niosąc poduszkę, na której spoczywał rzekomy zmarły i wydaje mi się, że obecni byli wszyscy członkowie rodziny, połączeni bólem i tą samą czcią.

Niedźwiadek Angelo został umieszczony w paszczy płomienistego Baala – najukochańszy zmarły zapalił się i tym samym zgasł nieodwołalnie. Wraz z nim dobiegła z pewnością końca pewna epoka. Jestem pewny, że nastąpiło to, zanim samoloty nieprzyjacielskie zbombardowały miasto, gdyż wygasł wtedy także piec, pożerający niestety ogromne ilości brykietów i zastąpiono go piecykiem na drewno, który ogrzewał tylko kuchnię.

Dlaczego wspominam niedźwiadka Angela? Ponieważ minęły również czasy, kiedy dziecko mogło żyć z tą samą zabawką przez prawie dwa pięciolecia, tyle bowiem trwało szczęśliwe życie niedźwiadka Angela. Dzisiaj zabawki są tańsze i prędzej się psują – jak radia tranzystorowe, które zmienia się co sezon i które nie są w stanie przetrwać rozpadu rodziny jak niegdyś telefunken. Myślę, że to smutne dla dziecka, które nie może poświęcić całego dzieciństwa jednemu magicznemu przedmiotowi, inkrustowanemu wspomnieniami i wzruszeniami. To jakby nigdy nie prowadzić pamiętnika albo żyć na ziemi pozbawionej pomników przeszłości.

 

                                          Umberto Eco - Zapiski na pudełku zapałek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz