czwartek, 8 kwietnia 2021

Dom na Górze

 Garść wspomnień z zimowo – wiosennego pobytu u Jana Gabriela.





Piramida - miejsce eksperymentów z mózgowymi falami alfa. Przekonałem się osobiście, że to działa.



Bracia Mniejsi






Przy domu Jana stoi stuletnia, głęboka studnia z niezwykle zimną i smaczną wodą.



Stalowy kubek autora – prezent, który spadł z nieba. Był wpis.



Wieczorem płonie prawdziwa woskowa świeca i Bożenka, partnerka Jana, mistrzyni wahadełka uruchamia swoje czary - pomaga mi rozeznać się w osobach, które wokół mnie aktualnie orbitują.



Zamykam oczy, wyobrażam sobie sprawdzaną osobę, zmniejszam ją do dziesięciu centymetrów i stawiam na stole przed Bożenką. Bożenka trzyma wahadło nad odpowiednimi wskaźnikami – skalami i feruje wyrok ostateczny: - Uciekaj od niej – od niego – wahadło kręci się w odwrotną, czyli ciemną stronę! 

I sprawa staje się jasna - wysyłam myśl. Następuje mentalne czyszczenie kontaktów. W większości przypadków ów osobnik, któremu wahadło kręci się wstecz, a ja już o tym wiem, sam coś wyczuwa i znajomość gaśnie w sposób naturalny. Pozostałych nielicznych zaczynam omijać szerokim łukiem i to w zupełności wystarcza, bowiem ludzie, którzy nieświadomie godzą się na bycie po ciemnej stronie mocy, jak pisałem, rzecz przeczuwają. Bardzo prosta sprawa jest z tymi, którzy są świadomymi sługami ciemności. Tak, tak, są tacy. Oni nie muszą opierać się na przeczuciach – oni po prostu dostają wiadomość od swego "pracodawcy".

Jak Czytelnicy wiedzą, lubię szczerość, a moje pisanie, powiedzmy że nie zawsze przystaje do stereotypu. Poza tym mam zasadę, której pilnuję, bo to godne i sprawiedliwe: - Rób swoje i nigdy się nie tłumacz - twój wróg i tak nie uwierzy, a przyjaciel tłumaczenia nie potrzebuje.

Znałem już od kilku lat Jana, Bożenkę i szeroki krąg ich znajomych. Także sporo wiedziałem o sprawach paranormalnych, no i napatrzyłem się na różne metafizyczne cuda, które co jakiś czas przydarzały się w bliskości Jana, bretharianina - uzdrowiciela. W pamięci utkwił mi zwłaszcza wypadek samochodowy pod Ciechocinkiem, gdy wracaliśmy od kręgów kamiennych w Odrach i to, co się po tym wypadku wydarzyło. 

Siedzimy więc przy stole w czwórkę - dwie mistrzynie wahadełka, Jan i ja. Państwo rozmawiają swobodnie, używając wielu nieznanych mi określeń. Słuchałem i:

- Po pierwsze primo przyjmowałem do wiadomości, że tuż obok nas, może nad nami, toczy się ciągła walka Dobra-Porządku, ze Złem-Chaosem, w tym z wszechogarniającą nas kontrolą. Czasami 51 - 53%% przewagi ma jedna strona, potem przeważa strona przeciwna. Walka jest okrutna, to nie przesada i nie jakieś tam lelum polelum (Piękne starosłowiańskie określenie). Tacy ludzie jak Bożenka i Jan, osadzeni po jasnej stronie, byli w ciągłym niebezpieczeństwie. Byli, ponieważ oboje już nie żyją.

- Po drugie primo niewiele więcej rozumiałem z tych rozmów łowionych jednym uchem. Zwykle obsługiwałem w tym czasie pocztę. Poza tym nawet nie chciałem więcej zrozumieć, gdyż każdy człowiek ma jakiś swój zakres, swoją działkę, której powinien się trzymać. Jeśli ktoś uważa, że może znać się na wszystkim, ten nie zna się na niczym. Przykład takich omnibusów? - Spójrzmy na polityków.

1 komentarz:

  1. A może dobra i zła nie ma? Może to wytwór ustalonych koncepcji uwarunkowanego umysłu? A jest tylko miłość?
    Pana daty zwrotu zadziałały 25.03 up kolejna data 8.05 down?
    Pana koncepcja 2800 może się zrealizuje w lutym ?

    OdpowiedzUsuń