NASA planuje budowę Kosmicznej Windy.
Płaskowyż Nazca i położony w jego pobliżu region Palpa ukazują fenomeny, które nasza współczesna wiedza zalicza do niepojętych. Spójrzmy na ten niewielki pustynny rysunek. Czy nie masz Czytelniku skojarzeń z zabawą i techniką komputerową?
Na wspomnianym ogromnym terenie widać mrowie formacji nazywanych umownie pasami startowymi. Są tam także tylko linie, co ciekawe o długości maksymalnej 23 kilometry, które ciągną się prosto, jak strzelił, przez doliny i górskie masywy. Cały ów kompleks jest widoczny wyłącznie z lotu ptaka. Skojarzenie podobieństwa do pasów startowych jest z jednej strony naturalne, ale z drugiej wydaje się bezsensowne. Bo czy były samoloty, tysiące, a może dziesiątki tysięcy lat temu? W każdym razie na Ziemi nie ma drugiego takiego kompleksu.
Sytuacja zaczęła się rozjaśniać, kiedy NASA w końcu ogłosiła, że planuje skonstruowanie Space Elevator - Kosmicznej Windy (do 2050 roku) sięgającej wielu tysięcy kilometrów ponad Ziemię, aby za jej pomocą, wykorzystując ziemski magnetyzm, szybko i tanio ekspediować w kosmos i ściągać z powrotem na Ziemię rozmaite ładunki. W animacji widzimy wiele lin-kabli, zaznaczoną znaną nam wysokość 36 000 km., oraz dużo wyżej umieszczony ciężar - przeciwwagę służącą do napięcia uprzęży. Do tematu przeciwwagi jeszcze wrócę.
Jednym z warunków budowy takiej windy jest umieszczenie jej dokładnie na linii równika. I w animacji komputerowej można zobaczyć projekt tego pomysłu sięgającego z Ziemi w kosmos.
Po obejrzeniu animacji zaczynamy zupełnie inaczej patrzeć na geoglify z Nazca. Oto jeden z nich przedstawia stację naziemną w kształcie stożka. Ze szczytu stożka pionowa lina biegnie w kosmos. No dobrze, powie ktoś, ale przecież Nazca nie leży na równiku, czy w jego bliskości. I ma rację: - płaskowyż jest odległy od równika o 1500 km. Dziś jest odległy, bo przecież kiedyś nie musiało tak być.
Nauka dowiodła, że kilkanaście tysięcy lat temu
bieguny znajdowały się innych miejscach niż obecnie, a przesunięcie zawarte
było w przedziale 800 – 2000 km. Czyli oś obrotu Ziemi była kiedyś nachylona po innym kątem. Pomijam tu kwestię
przyczyn, które mogły to spowodować.
Argumentem na potwierdzenie tej tezy, może być biegun magnetyczny północny, na który wskazuje igła kompasu. Jak widać z rysunku, biegun magnetyczny północny nie jest tożsamy z biegunem geograficznym północnym. Co więcej, biegun magnetyczny nieustannie się przemieszcza, raz silniej, raz słabiej. Można powiedzieć, że on wędruje pomiędzy północną Kanadą, a Syberią. Obecnie kieruje się w stronę Syberii.
Stare przekazy z Indii (epos Kalewala) podają,
że przesunięcie biegunów wynosiło 1400 km. Natomiast legenda Eskimosów głosi, że Dach Ziemi znajdował się kiedyś przy wyspie Ellesmere’a (grupa Wysp Królowej Elżbiety). Gdyby tak było, biegun
miałby współrzędne 78 stopni szer. północnej i 75 stopni długości zachodniej, a
płaskowyż Nazca leżałby dokładnie na
równiku.
Wspierając się pomocą AI, nauka jest w stanie
wyznaczyć z dokładnością do kilometra umiejscowienie starożytnej kosmicznej windy. Jednocześnie dzisiejsze obszary
arktycznej wiecznej zmarzliny na Syberii
uległyby przesunięciu o 1500 km w stronę cieplejszej strefy. Jak wiemy
odchylenie osi Ziemi było gwałtownym
kataklizmem i nastąpiło być może w ciągu jednej doby, stąd niestrawione rośliny
w żołądkach mamutów.
Były także inne istotne zmiany dotyczące rejonu Andów: one mocno wyjechały w górę, kiedyś
jezioro Titicaca leżało na poziomie
morza. Andy wyjechały do góry, ale zapadła się Atlantyda.
W trakcie tych rozważań rozwiązuje się samoczynnie
problem, z którym oficjalna nauka nie potrafiła się uporać: - skąd
się wzięły mapy osmańskiego admirała Piri
Reisa.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz