sobota, 18 listopada 2023

Wierzba, koza i wilk


Znajome kozy opowiedziały mi następującą historię: 

- Nad brzegu jeziora rosła sobie wierzba. Mijały lata i wierzba stopniowo pochylała się nad taflę wody. Drzewo próbowało zatrzymać to pochylanie rozrostem korzeni, jednak bez skutku i w końcu zrozumiało, że walczyć już nie ma po co.

Pewnego pięknego dnia nad brzeg przyszła młoda kózka napić się wody, co zauważył wilk i postanowił skorzystać z okazji. Kiedy kózka spostrzegła skradającego się wilka było już za późno na ucieczkę przez łąkę. Nie zamierzała jednak się poddawać. Natychmiast wskoczyła na pochyłe drzewo. Wilk był pewny swego, był pewny, że zaraz wspaniałe, delikatne mięso młodej kózki zaspokoi jego głód. Wierzba, która miała już swoje lata, przyglądała się temu dramatowi z wielkim zainteresowaniem. Zrozumiała bowiem, że życie ma różne barwy i że czasami żyje się po to, by w jednej chwili podjąć właściwą decyzję, gdyż druga szansa może się już nigdy nie powtórzyć.

Wilk podbiegł pod samo drzewo - kózka stała może dwa metry ponad nim i o dziwo wcale nie truchlała ze strachu.

Koza była zupełnie wyluzowana, albowiem Kozie Siły Wyższe wspierały ją duchowo. Nagle wilk skoczył w górę usiłując chwycić kózkę za nogę, jednak to mu się nie udało i na wbitych w korę pazurach zawisł na drzewie. Tego ciężaru drzewo już nie utrzymało i natychmiastowo, tudzież początkowo nawet bezgłośnie puściło się gruntu, którego przez te wszystkie lata z takim uporem się trzymało. Na końcu wydarzenia rozległo się wielkie ŁUP! I drzewo całym ciężarem przygniotło wilka do ziemi.

Owemu oczy wyszły z orbit, pękła mu głosowa struna, po czym zaliczył natychmiastowy zgon.

Kózka niezwykle zgrabnie, oraz z wielkim wdziękiem zeskoczyła na ziemię. Była uratowana.



Stała zaskoczona, ponieważ wszystko stało się tak szybko. Stała więc i patrzyła z obrzydzeniem na flaki, które tymczasem wyskoczyły z rozgniecionego wilka. Potem przeniosła wzrok na powalone drzewo rozumując słusznie, że ocalenie zawdzięcza wierzbie. Serce kózki przepełniała wdzięczność. Odtąd kózka zawsze przychodziła w to samo miejsce napić się wody i wspominała drzewo, które uratowało jej życie, powtarzając w myśli: - „Tak widocznie miało być, bo wiadomo przecież, że nie ma przypadków!”

Po dwóch latach koza zauważyła, że w miejscu gdzie rosło drzewo wyrasta młody pęd, atoli nie zjadła niezwłocznie tej świeżej gałązki, jak to kozy mają w zwyczaju. Odrost- dziecko wierzby, szybko zmieniało się w nowe drzewo, rosnąc razem z kozą, początkowo pionowo, atoli po kilku latach zaczęło się pochylać w stronę wody. Dojrzała już koza widząc to naparła na nie mocno przywracając je do pionu, a następnie udeptała dookoła ziemię swoimi racicami powtarzając w myśli: - „Jedna pochyła wierzba wystarczy”.


Kiedy przychodzi letni skwar, zarówno koza jak i drzewo cieszą się swoją obecnością. Drzewo rosnąc wprost do nieba, ma przed sobą wiele lat życia, a starsza już koza leżąc w jego cieniu patrzy z miłością na drzewo i na swoje baraszkujące dzieci – koźlęta, pilnując ich przed wilkiem.


W życiu każdej istoty żywej bywają Piękne Chwile. I takich wspomnień należy się trzymać, bo rzecz to słuszna i zbawienna.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz