niedziela, 13 grudnia 2020

Metoda Port Royal

 Studnia Ofiarna 7                      

                                         Davalos Hurtado

Eksploracja Studni Ofiarnej wcale się na tych nurkowaniach nie skończyła. Teraz Studnia czekała na człowieka, który wypompuje z niej całą wodę i wydobędzie do imentu wszystko, co zostało jeszcze na dnie. I w końcu doczekała się, ale opiszmy rzecz po kolei. Najpierw zmarł Thompson, a Studnią zainteresował się Davalos Hurtado, amerykanista, pasjonat archeologii, ale przede wszystkim poszukiwacz skarbów.

- Nie mogłem uwierzyć, że konsul Thompsom przy pomocy swojego prymitywnego sprzętu zdołał zbadać wszystkie warstwy mułu dennego – powiedział Hurtado. I do eksploracji cenote zastosował metodę badań pod nazwą Port Royal.                                                                                                                        

Czemu taka nazwa? Powód prosty: - 7 czerwca 1792 roku silne trzęsienie ziemi w ciągu kilku godzin zatopiło Port Royal – piracka spelunka Nowego Świata zapadła się w morze. Razem z nią zatopiły się liczne skarby. Na ich poszukiwanie wyprawiła się grupa uczonych z USA. I tu właśnie ekipa wypróbowała nową metodę wydobywania skarbów z dna morskiego przy pomocy urządzenia ssącego. Rezultaty były więcej niż obiecujące. A mówiąc dokładniej, to było bingo!


I oto nad cenote znowu przybywa ekspedycja poszukiwawcza. I jak się okaże nie ostatnia. Teraz odbędzie się przecedzanie tej części mułu, która jeszcze została do przecedzenia. Odbędzie się to przy pomocy urządzenia ssącego, które zdało egzamin w Port Royal. Urządzenie działało jak odkurzacz - rura zasysała muł który tryskał na platformę zrobioną z gęstej siatki. 


 Hurtado zaprosił także do współpracy nurków z miejscowego klubu sportów wodnych. Od czasów Thompsona minęło kilkadziesiąt lat i teraz nurkowie zamiast pięćdziesięciokilogramowych skafandrów używali lekkich akwalungów. Meksykańscy nurkowie są w stanie, jak się okazuje, dotrzeć w najgłębsze zakamarki dna i to pomimo kłębiącego się wokół nich gęstego mułu. Te zakamarki, do których nie jest w stanie dotrzeć gruba rura pompy ssącej, to są najciekawsze miejsca dla poszukiwań, chociażby tylko z powodu ciężaru nie tylko złota.

Już pierwszy dzień poszukiwań przynosi niezwykle odkrycie – znaleziono trzydziestocentymetrową figurkę bóstwa Majów, wyrzeźbioną w czystym kauczuku. Takich gumowych figurek bogów, ludzi i zwierząt, wydobyto potem kilkadziesiąt. Czego nie wydobyli nurkowie, wydobyło na sito urządzenie ssące. Przez dwanaście godzin na dobę, a nawet dłużej, pompa wypluwała muł na sito, z którego Indianie razem z Hurtado wybierali – niczym rodzynki – to wszystko, co tysiąc lat wcześniej wrzucili do wody kapłani Majów i pielgrzymi. Pompa na zmianę z nurkami, pracowała przez cztery miesiące i bez urazy, ale wyrobów ze złota i nefrytu znaleziono oficjalnie dosłownie tyle, co na lekarstwo. Wręcz podejrzanie mało. Właściwie same drobiazgi, a z rzeczy godnych wzmianki jeszcze jeden nóż ofiarny, tym razem z rękojeścią, ze złotej blachy, pokrytej hieroglificznym napisem. 

Znając życie, nie należy się jednak takim mizernym rezultatom poszukiwań dziwić – oto gwałtownie budził się rynek kolekcjonerów-inwestorów, gotowych płacić każdą cenę za artefakty Majów. A Hurtado jako rasowy poszukiwacz skarbów przecież głupi nie był.

 Ociupinka filozofii.

Altruizm? Tak, ale do pewnej granicy. Przecież ktoś w swojej głębi duszy może naszym poświęceniem pogardzać. Tak mówi moje osobiste doświadczenie. A pomiędzy „altruizm” a „oddaj wszystko” to tylko znak równania. Oddaj wszystko to według mnie ciężka choroba psychiczna. Azaliż z każdej choroby można się wyleczyć, trzeba tylko chcieć. 

To nic nie oddawać, a tylko brać? Absolutnie nie! Trzeba się miarkować. Przecież każdy wcześniej, czy później umrze - nic ze sobą nie zabierze, bo trumna nie ma kieszeni. I każdy ma jeden żołądek. Co pewien czas piszę: - Dają? Bierz! Jeśli ktoś coś ci daje, bierz, bo inaczej obrazisz darczyńcę. Zdarza się, że tym dającym jest Los. Wtedy bierz! Przez duże B bierz, oraz natychmiast. Bo po pierwsze primo obrazisz darczyńcę. A po drugie primo obrazisz Darczyńcę Wyjątkowego. Tego od Sygnałów Życiowych. Podsumowując sprawę: - Czytelniku! Niezależnie od tego kim jesteś - nie daj się jebać! Jebać w chwili obecnej można tylko PiS!



Miloslav Stingl w swojej książce „W pogoni za skarbami Indian”, wydanej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, przytacza swoją rozmowę z Hurtado, gdy ten szykował się do wyjazdu z Chitzen Itza. Szykował się i opowiadał Stinglowi, że ma pomysł osuszenia Studni. Osuszenia chociaż na pewien czas. Ówczesna technika już pozwalała na podobne przedsięwzięcie. Takie osuszenie – wyjaśniał - pozwoliłoby na określenie wieku poszczególnych warstw – stratygrafię. Mówił o stratygrafii, a oczy mu pałały i oblizywał się.

Hurtado atoli zmarł przedwcześnie z jakby nie do końca wyjaśnionej przyczyny i nie dane mu było wprowadzić w czyn swego pomysłu osuszenia cenote. Jednak to się wydarzyło – dokonał tego ktoś inny, ale to już temat na inną bajkę. 

Dziś woda w Świętej Studni Śmierci w Chitzen Itza - starożytnym mieście Majów, potomków Atlantydów, jest krystaliczna, mułu już nie ma. Dziś to święte kiedyś miejsce jest atrakcją turystyczną.









Profanacja? Bo ja wiem? Zawsze kiedyś przychodzi jakieś Nowe, któremu stare musi ustąpić. Kto się nie zmienia, ten przegrywa - rzekła Czerwona Królowa.

Na naszych oczach dzieje się przecież tak wiele. Zmiany nawyków i mentalności społecznej są nieuchronne, a wirus miłościwie nam panujący tylko sprawę przyspiesza. Tendencja, która pojawiła się na zachodzie Europy, dotknie w niedalekiej mam nadzieję przyszłości również polskie kościoły: - zachowane zostaną niektóre cenniejsze budynki, w nich będą muzea, albo sale koncertowe ze względu na akustykę, a na tablicy pamiątkowej nasi potomkowie przeczytają: „Budynek zabytkowy nazywany kościołem, w którym kilkaset lat temu tak zwani katolicy odprawiali swoje rytuały religijne wznosząc modły do posągów i obrazów”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz