czwartek, 10 grudnia 2020

Pierwsze nurkowanie Thompsona

                      Studnia Ofiarna 4  



 Obfitujące w wiele przygód poszukiwania w Studni Ofiarnej, prowadzone przez Thompsona, szybko przekroczyły ramy fachowych publikacji i rozpaliły wyobraźnię wielu ludzi. I ja dowiedziałem się o Studni dość wcześnie, bo około roku 1955. A stało się to dzięki książce, którą podarował mi ojciec.




To z tej książki, dziś cennej pamiątki, zamieszczam fotografie na blogu. To ona rozpalała moją wyobraźnię, wówczas ośmiolatka i razem ze mną przetrwała kilkunastokrotną zmianę adresów. Słynne boisko do gry w kauczukową piłkę. Piłkę należało tak podbić łokciem, żeby trafiła w otwór kamiennej obręczy. 





 Zaintrygowany tajemnicą Studni, już jako dorosły, pilnie śledziłem wszelkie doniesienia na temat eksploracji cenote

                       Richard Halliburton

Był taki podróżnik, który nazywał się Richard Halliburton. Napisał wiele atrakcyjnych książek, a miał o czym pisać, bo był chyba wszędzie, gdzie warto było dotrzeć. Halliburton to człowiek niezwykły, oryginał, spontaniczny, nie cierpiał konwenansów. Oczywiście nie mógł ominąć odwiedzin cenote.



Kiedy stanął na krawędzi Studni, zapragnął poznać uczucia człowieka, który wrzucany jest w Bramę Podziemi, z których nie ma już powrotu. Jak pisałem, Halliburton działał spontanicznie – zamiast tak stać na krawędzi, niezwłocznie skoczył w dół. Skoczył do cenote z platformy ofiarnej na główkę, tak jak stał, w ubraniu i butach. A na dole było nieciekawie, nie tak, jak dzisiaj.



Mętna woda, a właściwie brunatny bełt czekał na niego całe dwadzieścia metrów niżej. 


Przeżył ten skok i plując mułem dopłynął do ściany cenote, gdzie zdjął buty i wspiął się mozolnie w górę po stromym wewnętrznym zboczu. Kiedy znalazł się już na górze obok Świątyni Ostatniego Obrzędu, zorientował się, że nie ma butów. Buty zostały przy ścianie tuż nad wodą. Miał schodzić? To nie leżało w jego zwyczajach - ponownie skoczył w dół – tym razem po buty! Prawda, że to nietypowy gość?

          Pierwsze nurkowanie Thompsona

Wracamy do początku badań Studni. Herbert Thompson dostał co prawda pieniądze od kilku instytucji amerykańskich, jednak nurka mu nie dano i nurkować musiał sam. Dziś archeologia podwodna ma już kilkadziesiąt lat, wydobyto galery cesarza Kaliguli, szwedzki szkuner królewski Waza, odkryto mnóstwo zatopionych megalitycznych ruin, ale wówczas?!

Jednak nie istnieją przeszkody dla pasjonata! Thompson znalazł nauczyciela – amerykańskiego nurka Ephraima Wharfa, który wprawdzie od dwudziestu lat był już na emeryturze, atoli mimo to, jak napisał Thompson: - „pod jego cierpliwym i fachowym kierownictwem, stałem się może nie doskonałym, ale wystarczająco dobrym nurkiem, o czym mogłem się niebawem przekonać”.

Potencjalne skarby z dna cenote czekały na odkrywcę, jakby wołając coraz głośniej. Więc Thompson - początkujący, lecz „wystarczająco przyuczony” nurek zanurza się po raz pierwszy w tak niezwykłym, oraz interesującym archeologicznie miejscu. Ma dokładny plan – przecież myślał o nim i cyzelował go przez wiele miesięcy:

Po pierwsze primo: - To zanurzenie będzie tylko wstępem – a jednocześnie złożę krótki modlitewny hołd Yum Kaxowi – „Wybacz, że nachodzę twój dom, ale należysz do przeszłości, a tu i teraz akurat ja reprezentuję Nowe”.

I nie myśl czytelniku, że to takie proste – wejść do czyjegoś, tak niesamowitego domu, gdzie wokół Nieznane i Dziewicze i nie próbować zyskać przychylności Ducha Miejsca. Więcej: - w każdym miejscu (także w tym, w którym mieszkasz) taka przychylność jest nie tylko wskazana, ale wręcz konieczna (shinto). 

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz