Dopiero drugi dzień pada, a już jest całkiem białośnieżnie. Po odwiedzinach u Wiesi Abram idę w stronę przełęczy Żebrak. Idę i myślę (bo mam czas. Gdybym go nie miał, to bym tylko szedł). Odrzuciłem tak wiele nonsensów cywilizacji. Zdarza mi się odtańczyć jakiś wariacki taniec radości, lub głośno się zachwycać. Bo w cichym zachwycie jestem codziennie. Wokół cudnie, pomimo tego, że szaro. Spadają pojedyncze płatki śniegu.
Droga świeżo odgarnięta, dopiero co traktor zjechał z przełęczy. Cisza. Tylko chwilami na zakrętach drogi słychać szemranie potoku. Nikogusieńko. Nic dziwnego, przecież w czasach przed wirusem także nikogo tu w zimowej porze nie spotykałem. Można zapomnieć choć na chwilę, że w świecie są miasta, których ulicami jeszcze nie tak dawno pędziły tłumy.
Idzie się, a więc przypomnę sobie bajkę o Lulu.
Gość odwiedzający dom dla umysłowo chorych, natrafił na jednego z jego mieszkańców, który kołysał się na krześle w przód i w tył i gruchał raz po raz miękko i z zadowoleniem:
- Lulu, Lulu … - Co gnębi tego człowieka? - zapytał lekarza.
-
Lulu. To
jest imię kobiety, która go rzuciła – padła odpowiedź. Kontynuując
obchód, przyszli do celi obitej materacami, a mieszkaniec tej celi bił raz po
raz głową w ścianę, jęcząc:
- Lulu, Lulu.... - Czy tego człowieka też gnębi Lulu? - zapytał gość. Tak – odpowiedział lekarz - to jego Lulu ostatecznie poślubiła.
W
życiu są tylko dwa nieszczęścia: - gdy się nie dostanie tego, czego się
pragnie, albo gdy się to dostanie.
Modlitwa żaby II
Anthony de Mello
Nie wiem czy Pan oglądał ale podsyłam
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=scAUa5OZm6s pozostałe Pan znajdzie
I o wolnej woli https://www.youtube.com/watch?v=C3V_fpEA5dk
Pozdrawiam