Tu i Teraz, czyli dwa wpisy w ramach cieszenia się z tego, co jest. Wczoraj bałwany dziś lód.
Z pól sinych, łąk biało-mglistych,
skostniałe, pod chaty przyczłapało.
Krztusi się chrzęstem siarczystym,
stężało w kałuży i zaskrzeczało!...
Na szybach bielą piszczy i szeleści
ściskając wszystko, co żyw, dokoła.
Nawet cisza szepcze jakieś wieści
i krok spod podeszwy skrzypiąc woła!
Pełznąc z wolna po grudzie na przełaj,
grzęźnie w śniegu nad wyraz pobladłe.
Zakrzepłą skorupą do życia przywiera
by uwięzić go w lodzie, jak w imadle.
Wciska się w każdą szczelinę grozą.
Przenika cicho, tak, do szpiku kości.
Kiedyś, to coś, ludzie nazwali mrozem,
ja zaś, białym pocałunkiem nicości.
Zofia Szydzik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz