Najpierw padał deszcz ze śniegiem. Potem chwycił mróz, wysoka woda w Osławie opadła i wynikła lodowa ciekawostka.
Spacer do źródełka w ten pochmurny poranek, a w głowie różne, różniste refleksje.
Nie wierzysz w znaki? Co
by się stało, gdybyś zasnął? I we śnie znalazłbyś się w niebie i tam zerwał
dziwny i piękny kwiat. A po obudzeniu trzymałbyś ten kwiat w dłoni.
To co wtedy?
Samuel Coleridge.
Konsumpcja, materializm, chciwość. A jak nie było już niestety innego wyjścia, jak tylko takie, żeby w końcu coś ludziom tę strefę „komfortu” rozwaliło w drobny mak? I to tak, żeby nie było odwrotu?
Wiem, że może się to wydać drastyczne, ale taki wstrząs paradoksalnie mógłby być ukrytym błogosławieństwem. Takim wściekłym dowodem miłości Siły Wyższej. Oraz z dzisiejszej perspektywy można już inaczej spojrzeć na idee Teda Kaczyńskiego. Pokazują się pierwsze niebieskie okna. Idę górą w stronę Łupkowa, po drodze natykam się na tropy wilka i miejsce posiłku - tyle zostało z zająca.
Zbliża się pora obiadowa, zaczyna mocno wiać i słońce zwycięża.
Słońce rozświetla dzień, ale tylko pogodna, zimowa, bieszczadzka noc potrafi otworzyć tuż nad twoją głową magiczny parasol gwiezdnych świateł. Cytat z Kanta: - Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie.
Czy można być szczęśliwym, w tym świecie nękanym głupotą, chorobami, czy katastrofą klimatyczną? Świata nie zmienisz, ale nie bądź bierny, dodaj swoją maleńką kropelkę dobra wszędzie tam, gdzie możesz to zrobić.
Nie bądź bierny – brzmi XI Przykazanie mądrego człowieka Mariana Turskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz