Stepan Stebelski – Chrin.
"Nazbierać Łemków do sotni to trudna sprawa.
Łemko jest przywiązany do
swojej wsi i nieufny. Ale kogo pozna i polubi, za tym pójdzie w ogień!
Najpierw chodziłem po
wsiach łemkowskich i przemawiałem do ludzi. Że Łemkowie, to sławne książęce plemię, które wróg chce wyrzucić z
ziemi ojczystej, że Łemkowie muszą z
bronią w ręku stanąć w swojej obronie.
Wysłuchałem żalów,
próśb, skarg, krzywd, życzeń i sprowadziłem wszystko do konieczności stanięcia
we własnej obronie.
Nabór zaczynałem wtedy, gdy miałem
wrażenie, że zjednałem sobie ludzi. Zgłasza się wielu ochotników, ale
zabroniono mi zabierać najbardziej świadomych, bo tacy zwykle byli zajęci pracą
polityczną. Dlatego nic dziwnego, że znalazł się u mnie element w 70 %
niepiśmienny.
Z nowymi rekrutami od razu zaczynam rajdy,
podczas których wychowuję ich i szkolę. Chcąc zachęcić Łemków, przeprowadzam kilka akcji, ale takich, które na pewno się
powiodą. Żeby ich sobie zjednać, jako pierwsze rzuciłem hasło: - Idziemy bronić
waszych wiosek!
Dopiero po kilku miesiącach zacząłem
mówić o obronie Łemkowszczyzny. Potem
poszerzyłem front polityczny na całą Ukrainę
– stawiając jako główny cel naszej walki – państwowość i zjednoczenie.
Rozbudziłem w Łemkach dumę, uświadamiając im, że są pierwszą Łemkowską Sotnią i że kontynuują tradycję Republiki Komańczowskiej.
Tak zacząłem. Ciągną do mnie chłopcy, z
bronią i bez niej. Później ją zdobywamy. Ludzie cieszą się, że powstała Łemkowska Sotnia.
W naszą siłę zaczęli wierzyć już wkrótce,
po sukcesach w Zagórzu, Zawadce Morochowskiej, Zahutyniu i Górach Morochowskich. W krótkim czasie miałem już cztery czoty.
Od rana do południa trwało szkolenie Łemków, po południu odpoczynek, a
wieczorem napad na wroga.
W krótkim czasie
sotnia nowych robiła więcej niż stare sotnie. Na rajdach moi żołnierze szkolili
się, a w bojach hartowali. Wszędzie po wsiach robiliśmy robotę propagandową.
Ruch chronił moje wojsko przed blokadą i i pościgiem nieprzyjaciela. Pomagał mi
też w uderzaniu na grupy wroga. Już po kilku miesiącach nowo wcieleni, byli u
mnie rojowymi.
Nasze działania na terenach Zakerzonia stały się politycznie
niepotrzebne po porozumieniu trzech państw: ZSRR,
czerwonej Polski i Czech, w sprawie przymusowego wysiedlenia ukraińskiej
ludności z tego terenu.
Chryszczata w tle od strony wschodniej.
Chryszczata w tle od strony wschodniej.
Jakaś
niewypowiedziana tęsknota ciągnie mnie w niedaleką, sławetną przeszłość, za
moimi drogimi żołnierzami Łemkami. Z
dwóch setek zostało ich zaledwie kilkunastu. Czy spotkam się jeszcze z tymi,
którzy pozostali wśród żywych?
Wspominam, naszych
walk rocznice
A krwawe były sławne
dni
Mściciele byli – niby
wicher…
Z konia ziskakuju
nehajno
I kłyczu: Łemky!
Napered!
Jak żywioł idą, mkną
zawzięci
Na Lachów śmiało
mężni mkną
W koncercie huku
przyschły usta
Gniew w oczach
naszych pachnie krwią.
„U nastup, chłopci!
Na okopy!
Dawaj hranaty! Na
Sztyky!
Ech, lubie do ataku
iść,
Wyrywać pragne się do
boju
W stalowej ławie
naprzód iść
To tylko mara…
Deż wy, Łemky
Bojewi łycari moji?
Gdzie jesteście
Waleczni rycerze moi?
Wist. Tetiana
napisała taki wiersz:
I moji Łemky ne
zabudut
Moi Łemkowie nie
zapomną
Ciebie, rycerzu wolny
mój,
Z wdzięczności swojej na to wspomną,
Że mężnie ty stawałeś
w bój.
(szczo ty u bij stawaw jak stij)
(…) Myśli płyną jedna
za drugą, przemykają jak gnane w nieznane jesiennym wiatrem listki.
Proszę wist.Tetianę,
by powiedziała, o czym myśli.
- Chciałabym wiedzieć, jak żyje się moim Łemkom na „Ziemiach Odzyskanych”. Czy
wrócą jeszcze kiedyś na ziemie swoich pradziadów. Czy może na zawsze pozostaną
nad Odrą i Nysą? Boję się, żeby to
nasze sławne ukraińskie plemię nie przepadło dla Ukrainy, jeśli koło historii będzie toczyć się tą drogą jeszcze
kilkadziesiąt lat.
Polacy są gotowi
asymilować rodziny rozrzucone w obcym
morzu. Gdy dojdzie do starcia miedzy Polakami
i Niemcami, to nasi Łemkowie mogą
stać się niewinną ofiarą ich porachunków.
Czasem jestem myślą
na pustkowiach Łemkowszczyzny.
Stawiam sobie pytanie, kto z powstańców jeszcze się tam trzyma, jak sobie dają
rade, jakie mają odczucia?
Na pewno w Stężnicy, Berezie, Woli Matiaszkowej, i Bereżnicy zamieszkał wróg i zamiast
języka łemkowskiego słychać mazurskie przekleństwa.
Wyobrażam sobie nasze
pogrążone w smutku góry: - Lniana,
Popiwnycia, Łopiennik, Magura, Połonina Wetlińska, Połonina Caryńska i
nasze Bieszczady, o których nieraz
śpiewają:
Oj,czemuż ty sia ne
żenysz,
Wysokij Beskyde?
Bo Wetłynska połonina
Za mene ne pide….
Chrin zimował w bunkrze od
października 1947 do połowy kwietnia 1948.
Tylko raz dziennie
wychodził na powietrze na pół godziny. Spanie bez poduszek, kołder, słomy, żeby
się wszy nie wdały.
Gdy stracili swą bazę
na Chryszczatej, bywało, że walczyli
nie jedząc po kilka dni, rekord pobił jeden ze striłców: - nie jadł 9 dni.
(….) Wistun Siryj siedzi nad alfabetem i uczy
się czytać, jego dziewczyna skończyła przecież 8 klas.
ST. Wist.Rybałka
martwi się: - z jego wsi ponad 20 chłopców poszło w szeregi UPA, teraz
policzył, że został tylko ST.wist. Szwarnyj i on. Zadawał sobie pytanie z kim
pójdzie szukać ziomków, gdy Ukraina
będzie wolna.
W tym marszu na
spotkanie wolności, w ciągłych zaciętych walkach, z Łemkowskiej Sotni, która liczyła 250 osób, zostało tylko
kilkanaście.
Zapytał: - druhu
dowódco, jak długo będziemy jeszcze w
podziemiu?
- Tak długo, jak na Ukrainie będzie okupant, jak długo w
kołchozach będzie słychać płacz głodnych dzieci, jak długo będziemy katowani w
więzieniach i jak długo będziemy umierać na Syberii!
Dopóki w naszych lasach i wioskach słychać nieprzyjacielskie karabiny,
dopóki są obławy, panuje terror i gwałt, dopóty będziemy walczyć!"
Stepan Stebelski - „W
szczęku żelaza”, „Zima w bunkrze” Спогади-хроніка
1947/1948)
Dowódca sotni zwanej
"Łemkowską", Udarnyky 5, "95 a" w kureniu Rena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz