Jeden stary, drugi młody.
Wychodziły wieczorem na dach paryskiej kamienicy, siedziały tam razem, dopóki
nie zrobiło się dostatecznie ciemno, po czym stary kot wstawał, przeciągał się
i znikał w ciemnościach. Ciekawiło to młodego kota, więc zapytał w końcu: - Gdzie ty tak chodzisz?
- Chodzę poruchać
– odpowiedział stary kot bez żadnych dodatkowych wyjaśnień.
Młodego sprawa zaciekawiła jeszcze bardziej i zaczął starego
prosić, żeby ten zabrał go ze sobą. Stary najpierw nie chciał słyszeć o
wspólnej wyprawie, jednak nagabywany bez ustanku, któregoś wieczora odpuścił.
Powiedział: - Dobrze,
możesz iść ze mną, tylko o nic nie pytaj i rób to samo, co ja.
I poszli w noc razem.
Przeskoczyli na dach sąsiedniej
kamienicy, potem na dach następnej, a potem …. Stary kot oczywiście skoczył pierwszy,
jednak albo źle wymierzył, albo to wiek dał o sobie znać, ponieważ skoczył
niefortunnie i zawisł na przednich łapach na rynnie. Młody nie zastanawiał się
ani chwili i skoczył tak samo.
Wiszą więc sobie dwa koty na rynnie.
Wiszą, wiszą,
wreszcie stary mówi: - Ja już dłużej nie
mogę! I spadł.
Młody popatrzył za nim w dół, chwilę pomyślał i mówi: - A ja sobie jeszcze
porucham!
Stąd wzięła się nazwa kafejki Pod Wiszącym Kotem.
Stąd wzięła się nazwa kafejki Pod Wiszącym Kotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz