Pamiętając o tym, że
niniejszy blog jest w jakiejś części finansowy, tudzież o specyficznym miejscu dzisiejszej
Polski, w której jak mi się wydaje stykamy się z ponadprzeciętnym kłamstwem serwowanym przez władze, zamieszczam istotny przedruk (z drobnymi skrótami aut. bloga) ze Stooq, dotyczący zawirowań w gospodarce światowej.
Prawdziwym zabójcą jest
koronawirusowe bezrobocie
Saxo Bank - Biznes
15 maja 2020, 12:05
Koronawirus to czysto negatywny czynnik zewnętrzny. Na początku spowodował negatywny wstrząs podażowy, który szybko został zrównoważony negatywnym wstrząsem łącznego światowego popytu. Fakt, iż globalne ceny surowców również idą w dół, potwierdza, że mamy do czynienia ze wstrząsem popytowym.
Saxo Bank - Biznes
15 maja 2020, 12:05
Koronawirus to czysto negatywny czynnik zewnętrzny. Na początku spowodował negatywny wstrząs podażowy, który szybko został zrównoważony negatywnym wstrząsem łącznego światowego popytu. Fakt, iż globalne ceny surowców również idą w dół, potwierdza, że mamy do czynienia ze wstrząsem popytowym.
Jedynym krótkoterminowym
rozwiązaniem problemu rozprzestrzeniania się wirusa było promowanie dystansu
społecznego i narzucenie ścisłej izolacji w przypadkach, gdy było to konieczne,
co jeszcze bardziej pogorszyło łączny popyt. Do gospodarstw domowych apelowano,
by ich członkowie pozostali w domu i unikali interakcji społecznych, przez co
mniej wydawali. Kiedy konsumenci mniej wydają, przedsiębiorstwa zaczynają mniej
produkować. Innymi słowy, nawet jeżeli niektóre firmy są w stanie utrzymać
produkcję pomimo tych nietypowych okoliczności, niekoniecznie mają po temu
powody. Przełoży się to negatywnie na produkcję i doprowadzi do masowych
zwolnień. Na tym etapie właśnie jesteśmy.
Faza I: Tymczasowe masowe
zwolnienia
W kwietniu gospodarka
Stanów Zjednoczonych zmniejszyła się o ponad 20 mln miejsc pracy w wyniku
izolacji, przez co stopa bezrobocia wzrosła do 14,7% z poziomu 4,4%
odnotowanego miesiąc wcześniej. W opinii wielu członków Rezerwy Federalnej,
bezrobocie może wkrótce osiągnąć 20%, a ostateczna wartość szczytowa może
wynieść około 30%. Lepszym wskaźnikiem obecnej sytuacji jest jednak
prawdopodobnie udział liczby pracujących w ogólnej liczbie ludności (osób
powyżej 16. roku życia), który spadł do 51,3%. Innymi słowy, jedynie połowa
Amerykanów ma pracę.
Koronawirus najmocniej uderzył w sektor usługowy: zniknęło
ponad 7 mln miejsc pracy w branży turystyczno-hotelarskiej, niemal 2,5 mln w
branży edukacyjnej i 2 mln w handlu detalicznym. Na wykresach poniżej widzimy
stopę bezrobocia w podziale na poziom wykształcenia. Można zaobserwować, że w
każdym przypadku w okresie izolacji stopa bezrobocia wzrosła dotychczas
czterokrotnie, jednak - podobnie jak ma to miejsce z każdą "normalną"
recesją - skala wstrząsu jest znacznie większa w odniesieniu do osób z niższym
wykształceniem. Jedyną istotną różnicą jest amplituda wstrząsu w tak krótkim
okresie.
Faza II: Efekt histerezy
i problemy z wypłacalnością
Znaczną część zwolnień
uznaje się za tymczasową (do 70% według kwietniowego raportu w sprawie
zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w Stanach Zjednoczonych). Po zniesieniu
ograniczeń gospodarka powróci do normalności, a przedsiębiorstwa ponownie
zatrudnią pracowników zwolnionych w okresie kryzysu. Nie zgadzam się z tym
założeniem. Jeżeli przyjmiemy, że w procesie tym wyprzedzającym punktem
odniesienia są Chiny, nie mamy w perspektywie ożywienia w kształcie litery V. W
Chinach przywrócenie zdolności produkcyjnej do 100% trwało miesiąc—półtora
miesiąca, jednak konsumpcja jest nadal powolna. W marcu sprzedaż detaliczna
spadła o 15,8% w ujęciu rok do roku, a wydatki na posiłki w restauracjach w tym
samym okresie spadły o niemal 50%. Wiele sklepów jest nadal beznadziejnie
pustych, nawet w Pekinie.
Zjawisko to znane jest pod
nazwą efektu histerezy. Pomimo zakończenia pandemii, nadal ma ona zauważalny
wpływ na konsumpcję i oszczędności. Ze względu na niepewne prognozy ekonomiczne
i obawy o wzrost bezrobocia, konsumenci mają silną tendencję do oszczędzania,
co jest wyjątkowo negatywne dla łącznego popytu i przyczynia się do pogorszenia
zapaści gospodarczej. W efekcie przedsiębiorstwa mają coraz większe problemy z
wypłacalnością poza wcześniejszym spadkiem zysków przemysłowych (podobnie jak w
Chinach, gdzie zysk przemysłowy w I kwartale 2020 r. spadł o 37%) i nie będą
miały innego wyboru niż skupić się na przywróceniu przepływów pieniężnych i na
cięciu kosztów, w tym zatrudnienia. Błędne koło spowolnienia łącznego popytu i
problemów z wypłacalnością dopiero się rozkręca i doprowadzi do silnego i
trwałego wzrostu bezrobocia, który będzie większy w krajach niedysponujących
wystarczającymi automatycznymi mechanizmami stabilizacji.
Wygrani i przegrani w
świecie po COVID
Konsekwencje koronawirusa
osłabią gospodarkę w nadchodzących latach. Twórcy polityki, zapewniając istotny
zastrzyk płynności do gospodarki, opóźnili to oddziaływanie, jednak nie
wyeliminowali go w całości. Nadchodzi druga fala kryzysu ekonomicznego,
charakteryzująca się słabym popytem, bezprecedensową liczbą upadłości i
znacznie większym bezrobociem. Przed pandemią światowa gospodarka znajdowała
się już w bardzo słabej pozycji ze względu na wysoki poziom długu publicznego i
prywatnego, zawyżane wyceny rynkowe i niewielką dynamikę wzrostu.
Doświadczenia
historyczne wskazują, że w przeciwieństwie do wojen, po pandemiach nie
następuje mocne ożywienie, a ich negatywne skutki, takie jak spadek okazji
inwestycyjnych czy wzrost oszczędności gromadzonych na czarną godzinę, mogą
utrzymywać się nawet przez 40 lat (szczegółowe informacje dostępne są w
wyczerpującym artykule opublikowanym na stronie NBER).
Inną charakterystyczną
cechą pandemii jest to, że przyczynia się do jeszcze większego zubożenia osób
biednych. Jeden z ostatnich artykułów na blogu MFW, na podstawie współczynnika
Giniego netto, mówi, że pandemia progresywnie pogłębia różnicę pomiędzy
biednymi i bogatymi oraz pogarsza perspektywy zatrudnienia osób z
wykształceniem podstawowym, w przeciwieństwie do osób z wyższym poziomem
wykształcenia. Najbardziej uderzający jest wniosek, że nierówność ma tendencję
do wzrostu w dłuższej perspektywie (współczynnik Giniego netto po pięciu latach
jest wyższy o niemal 1,5%), co potwierdza, że konsekwencje pandemii
długoterminowo przekładają się na stan ogólnej gospodarki.
Istnieje ryzyko, że
różnica pomiędzy bogatymi i biednymi symbolizowana na wykresie poniżej przez
zmiany na indeksie S&P 500 od minimum w dniu 23 marca oraz łączny wzrost
wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych w tym samym
okresie, jeszcze bardziej się pogłębi. W ostatnich latach zarówno MFW, jak i
Bank Anglii opracowały szereg badań wykazujących, że luzowanie ilościowe
powoduje trwały skok nierówności w poziomie zamożności ze względu na wzrost cen
aktywów finansowych.
Biorąc pod uwagę rozmiary zastrzyków płynności
dostarczonych przez banki centralne na całym świecie oraz pierwotne skutki dla
giełdy, w obecnym kryzysie wygranych może być zaledwie 1%. Z drugiej strony
przegrana będzie cała reszta ludności, w szczególności osoby o niższym
wykształceniu, zmuszone do poradzenia sobie ze wzrostem bezrobocia i spadkiem
siły nabywczej. Spowodowane koronawirusem bezrobocie zagraża umowie społecznej
pomiędzy obywatelami a państwem i może utorować drogę populizmowi. Rządy
niewątpliwie będą dążyły do rozwiązania problemu bezrobocia i nierówności
poprzez wdrożenie bardziej redystrybucyjnej polityki i pogłębienie deficytu
fiskalnego.
Czy to wystarczy?
Nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie, wiem
jednak, że twórcy polityki nie mogą kolejny raz zawieść tych 99%.
(Christopher Dembik - Saxo Bank)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz