środa, 21 lutego 2024

Przesunięcie w czasie

Moje dzieciństwo niewątpliwie związane jest z babcią. Bez dwóch zdań babcia w czasie owym, miała niekwestionowany autorytet i rządziła całą rodziną.

A ja byłem niejadkiem, tudzież dzieckiem niespokojnego ducha, atoli babcia stosowała swoistą pedagogikę i kłopotów ze mną nie miała. Ta pedagogika babci polegała na umiejętnym przypominaniu o istnieniu diabła:

- Jeśli dziecko jest bardzo niegrzeczne, to może przyjść diabeł i urwie mu głowę.

- Babciu a ja to jaki jestem?  - pytałem, patrząc z niepokojem na babci minę.

- Ty? – babcia przeciągała odpowiedź   …… Truchlałem!

- Ty jesteś w miarę grzeczny – padała dość niejednoznaczna ocena, jednak diabeł wydawał się jakby mniej groźny, napięcie malało. Wtedy prosiłem: - babciu opowiedz coś! I babcia opowiadała.

                          Opowiadanie babci Szeptuchy.

Kiedyś, w jednej wiosce żyło dwóch chłopców. Bawili się razem, dorastali razem, byli przyjaciółmi. Czas był niespokojny, jak to zwykle bywa, kiedy jeden władca pokłóci się z drugim, a na wojnę, aby ginąć, zostają wysłani prości ludzie.

    Ludzie zaczęli mówić o brance do wojska, więc dwaj przyjaciele umówili się, że jeśli pójdą na wojnę, a jeden z nich zginie, to ma obiecać, że pojawi się na ślubie drugiego jako duch.

     Nadeszła wojna i stało się: jeden z przyjaciół poległ.

Kiedy wojna się skończyła, drugi młodzieniec wrócił do wioski, a jako że wielu młodych zginęło, dziewcząt był nadmiar. Nie miał kłopotu z żeniaczką.

Nadszedł dzień ślubu. Po pięknej uroczystości ślubnej w cerkwi, rozpoczęło się huczne wesele. Wszyscy bawili się, tańczyli, tylko nie pan młody, który był markotny.

- A co ty taki smutny? Zapytała męża jednodniowa żona.

- Ano trapię się z powodu przyjaciela, który nie może się z nami bawić. I opowiedział żonie o przysiędze, którą kiedyś sobie złożyli.

- To ty może idź na cmentarz i zaproś duszę przyjaciela na wesele, bo może on zapomniał o przyrzeczeniu – powiedziała żona.

I tak się stało – poszedł pan młody na cmentarz, odwiedzić grób zabitego.

Robiło się już ciemno, kiedy zbliżał się do cmentarza. Naraz usłyszał skoczną muzykę. Kiedy już stanął przy grobie, zorientował się, że muzyka dobiega spod ziemi.

Zdziwiony zaczął wzywać duszę przyjaciela, która zaraz wyskoczyła z grobu.

- Obiecałeś być na moim weselu, nawet jako dusza i chyba zapomniałeś!

- Nie zapomniałem – odpowiedziała dusza – wybieram się do ciebie, ale u nas także dziś wesele i tańce, zobacz sam – i otworzył przyjacielowi widok na podziemie.

A tam zabawa na cztery fajerki, pary wirują, aż w oczach miga. Spodobała się ta zabawa podziemna panu młodemu i mówi: - to i ja potańcuję trochę z duszami umarlaków, a potem pójdziemy na moje wesele.

- Dobrze – mówi dusza poległego – tylko pamiętaj, żebyś broń boże w tanach nie obracał się w lewo! W prawo, zgodnie z biegiem wskazówek zegara możesz się kręcić, atoli w lewo się nie waż!

Ale co tam przestroga! Wszystkie pary wirowały, to i żywy w świecie zmarłych zapomniał się i zanim się zatrzymał, były już trzy obroty w lewo.

Zatrzymał się, odechciało mu się zabawy i mówi nieco zaniepokojony: - to chodźmy teraz do mnie do żywych.

- Coś ty narobił! – rzekła na to dusza przyjaciela – mówiłem ci, żebyś się nie ważył obracać w lewo, a ty obróciłeś się i to trzy razy! A każdy taki obrót oznacza przesunięcie w czasie o sto lat! Tam na ziemi minęło już trzysta lat i nie żyje nikt, kto ciebie znał, ani kogo ty znałeś.

- To co teraz będzie? – zapytał żywy.

- Teraz musisz żyć w tym nie swoim czasie. Jedno tylko ci poradzę: - idź do popa i opowiedz mu co się stało. To ci jakoś powinno pomóc – wyjaśniła dusza.

    Poszedł nieszczęśnik do popa. Ten wysłuchał cierpliwie, zapytał o nazwisko, a potem zaczął przeglądać stare księgi wiernych.

Wreszcie znalazł zapis sprzed trzystu lat: - Na marginesie obok daty ślubu i nazwisk zaślubionych dawny kapłan umieścił uwagę: - Pan młody zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w dniu ślubu, a ciała nigdy nie odnaleziono.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz