piątek, 16 lutego 2024

O babie, która zawsze się sprzeciwiała



Był wątek japoński, dziś kolej na fiński.

(Do kompletu przydałby się jeszcze wątek chiński i świński).

 

Pewien wieśniak ożenił się kiedyś i szybko odkrył, że żona bez przerwy mu się sprzeciwia: - robi wszystko, czego wieśniak by nie chciał, a nie robi niczego, o co ją prosi.

Zbliżały się święta i chłop, który był z natury łagodny i nienawidził kłótni, chciał chociaż gwiazdkę spędzić w spokoju, jak to na święta przystało. Myślał więc nad sposobem, jak by tu zarządzić, aby było godnie zarówno od strony jadła jak i napitku.

      Wpadł w końcu na pewien pomysł i tak rzecze do żony:

- Nadchodzi Gwiazdka, ale nie piecz placków, bo to dla nas biedaków za drogo.

- A właśnie że napiekę placków i to jeszcze ile!

Mąż dalej udaje: - No skoro placków napieczesz, to wódki sobie na pewno już nie kupimy.

- A właśnie, że kupimy! – burknęła żona.

- To chociaż kawy nie kupuj – mówi chłop.

- A właśnie że kupię!

- Skoro już kupisz wódkę i kawę, to chociaż gości nie zapraszaj.

- A właśnie że zaproszę i to jeszcze ilu!

- Jeśli tak, to nie sadzaj mnie na honorowym miejscu i wódki do ręki nie dawaj.

- A właśnie że dam i jeszcze każę ci pić!

W taki oto sposób udało się wieśniakowi spędzić całkiem miłe święta.

Były nie tylko placki, ale i pierogi, była wódka, a gości zjechało się wielu.

Atoli świąteczna radość się skończyła i zaraz potem żona stała się nie tylko jeszcze bardziej kłótliwa, ale i złośliwa.

W końcu chłop, który nie mógł zaznać nawet chwili spokoju, pomyślał tak: - dość już tego! Muszę się pozbyć tej wrednej baby!

   Nadeszło lato, a z nim pora sianokosów. Poszedł gospodarz na łąkę, przez którą przepływała bystra rzeka, a nad nią przerzucona była drewniana kładka. Naciął ci on siekerecką tę kładkę tak sprytnie, aby utrzymała jego ciężar, a załamała się pod ciężarem grubej żony.




 Po wykonaniu pomysłu w
rócił do domu i mówi:

- Jest pogoda, pójdę na łąkę kosić, a ty siedź w domu!

- A właśnie że pójdę z tobą!

Poszli więc razem. Kiedy dotarli do kładki, wieśniak pierwszy przeszedł ostrożnie kładkę i z drugiego brzegu krzyczy:

- Przechodź ostrożnie jak ja i nie skacz jak będziesz na środku kładki, bo wydaje mi się, że kładka jest już słaba.

- A właśnie że będę skakać! – odrzekła baba, wbiegła na kładkę i podskoczyła.

Wtedy stało się, co miało się stać – kładka przełamała się, baba wpadła do wody i popłynęła wraz z bystrym prądem.

Chłop rzucił się na ratunek wzdłuż brzegu, atoli pod prąd rzeki, żeby to niby nieść pomoc żonie.

      Tę pogoń zauważyli inni kosiarze, którzy akurat pracowali nieopodal i krzyczą:

- Nie w tę stronę biegnij! Twoja żona z prądem płynie!

- Tak wam się tylko wydaje – odpowiedział się wieśniak – moja żona całe życie robiła mi wbrew, to pewnie i teraz płynie odwrotnie.

Słysząc to, kosiarze pokiwali głowami i pomyśleli: - Pewnie to i lepiej będzie dla ciebie chłopie, jeśli swojej baby już nie znajdziesz.

                                                 Bajka fińska

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz