Asceta sufich, Shams-e Tabrizi, opowiada o
samym sobie taką historię:
Od dziecka uważano mnie za nie przystosowanego.
Chyba nikt mnie nie rozumiał.
Mój własny ojciec powiedział mi kiedyś:
— Nie jesteś
dostatecznie szalony, by cię zamknąć w domu wariatów, ani też dostatecznie
skupiony,
by dać cię do klasztoru.
Nie wiem, co z tobą zrobić.
by dać cię do klasztoru.
Nie wiem, co z tobą zrobić.
A ja odpowiedziałem:
— Raz włożył ktoś kacze jajko do
gniazda kury. Gdy kaczątko przebiło skorupę,
chodziło razem z matką kwoką,
aż kiedyś doszli do stawu.
Kaczątko poszło prosto do wody,
a kura została na brzegu, gdacząc przestraszona.
Tak więc, kochany ojcze, ja wszedłem w ocean
i w nim znalazłem swoje miejsce.
I nie możesz
winić mnie za to,
że ty zostałeś na brzegu.
chodziło razem z matką kwoką,
aż kiedyś doszli do stawu.
Kaczątko poszło prosto do wody,
a kura została na brzegu, gdacząc przestraszona.
Tak więc, kochany ojcze, ja wszedłem w ocean
i w nim znalazłem swoje miejsce.
I nie możesz
winić mnie za to,
że ty zostałeś na brzegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz