sobota, 18 stycznia 2014

31 Łemkowska Watra



    Wokół wyrasta coraz więcej namiotów, przeważnie wieloosobowych. Flaga Ukrainy powiewa. Grupa starszych panów szykuje obiad w kociołku żeliwnym. 
Przedstawiam się: 
   - panowie są z Przemyśla. Naprzeciwko Lwów, a obok mnie ustawiają namiot dwie kobiety ze Starego Sambora. Schodzę w dół, rozpatrzyć się co i gdzie jest.
           Po drodze zauważam kociołki także przy innych namiotach.
Najpierw kupuję opaskę żółtą na trzy dni Watry. Pani kasjerka jest tak uprzejma, że osobiście mnie obrączkuje 31 Łemkowską Watrą.
   

Wchodzę przez bramkę: - pokazać obrączkę i droga wolna. Ochrona liczna i bezbłędna. Widać profesjonalistów. Ochroną dowodzi kobieta w kamizelce odpornej na kule.
       Miałem okazję przypatrywać się jej pracy, i przekonałem się, że jest odpowiednią osobą na tym męskim w końcu stanowisku. Wielki szacunek dla pani dowódcy ochrony.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to porządek.
Aleja straganów.
 Nie takich zwykłych straganów, jarmarcznych. Tu jest wyższy poziom. O wszystko dba Organizator - czytaj: Łemkowie. Czuje się wokół atmosferę wielkiego święta.
      

Dochodzę do estrady. Technicy sprawdzają głośność. Odliczanie – jeden, dwa, trzy….Ale super nagłośnienie!
Po estradzie kręci się liczna ekipa techniczna. 
       Lubię techników. 
Polska giełda jest bardzo techniczna. Można na polskiej technicznej giełdzie zarobić na wakacje.....Nie trzeba Daxa zaraz zaprzęgać.
       Na zboczu, ponad estradą stoi krzyż. U jego stóp tablica na Kamieniu Pamięci dla Wypędzonych. Potem ten głaz utonął w kwiatach.
  



                     
              




Jestem dowartościowany. Przybyłem z pielgrzymką w ważne miejsce. Za krzyżem widać kawałek „polskiego zbocza”.


     


Pod stopy krzyża
Adam Asnyk

        Dużo cierpiałem lecz koniec się zbliża
        Z uspokojeniem po przebytej męce -
        Pójdę, o Chryste, do stóp twego krzyża
        Wyciągnąć znowu z utęsknieniem ręce
        I witać ciszę zachodzącej zorzy,
        Która mnie w prochu u stóp twych położy!

        Nie pomnę modlitw, com niegdyś ze skruchą
        Przy boku matki powtarzał niewinny
        Te utonęły w fali życia głucho,
        I odkąd w gruzy padł mój raj dziecinny,
        Odkąd mi zabrakło ojczyzny i domu,
        Nie otworzyłem mej duszy nikomu!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz