wtorek, 27 listopada 2018

Z czego śmieją się Duńczycy

Lubię pisać, ale także czytać.
Kiedyś napisałem dwa robocze posty o książce Dziwnologia – Richarda Wisemana.
Przeglądając magazyn pamięci natrafiłem na te zapisy.

Podtytuł książki jest zachęcający: - Duże prawdy o małych rzeczach.

Dziś dwa rozdziały. 
Pierwszy: - Skala śmieszności dowcipów według Freuda.

Otóż Freud stwierdził, że uznajemy dowcipy za mniej lub bardziej śmieszne w zależności:
        primo: - od wieku,
        po drugie primo: - śmieszą nas najbardziej te aspekty życia, które budzą jednocześnie nasz największy lęk.
        Po trzecie primo: - w odbiorze dowcipów daje o sobie znać teoria wyższości – to właśnie tu jest przyczyna popularności dowcipów o blondynkach wśród męskich szowinistów.
Jednak część kobiet także śmieje się z takich dowcipów.
Statystyki podają tu liczbę 15% kobiet i 50% mężczyzn.

Poniżej anegdota, przy której podana jest następująca statystyka: - dowcip ten ubawił 60% odbiorców, nieco więcej mężczyzn niż kobiet, a według narodowości za jeden z najlepszych uznali go Duńczycy. 

Przychodzi mężczyzna do spowiedzi i mówi: - Czuję się okropnie. Jestem lekarzem i przespałem się z kilkoma pacjentami.

Ksiądz poważnie kiwa głową, ale stara się pocieszyć zbłąkaną owieczkę: - Nie jesteś mój synu ani pierwszym, ani ostatnim doktorem, który sypia ze swoimi pacjentami. Może nie powinieneś odczuwać aż tak wielkich wyrzutów sumienia.

Nie rozumie ksiądz – odpowiada mężczyzna – jestem weterynarzem.

Jest to klasyczny freudowski dowcip poruszający fundamentalne społeczne tabu – zoofilię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz