czwartek, 7 marca 2019

Fryzjerka

Hoczew.
Przy skrzyżowaniu dróg w Hoczwi moją uwagę przykuwają kwitnące maki. Jest po nocnym deszczu, a ja muszę wejść w obfitą zieloność aby fotografować z bliska. 
Po zielonościach stęskniłem się bowiem za czerwonością.
Przedzieram się kilkadziesiąt metrów przez zielsko a spodnie nawodniają się do połowy uda. Nic to – wyschną.







Po makowej sesji siadam na przydrożnym kamieniu, aby skarpetki mokre zamienić na suche i nie wiadomo dlaczego przypomina mi się jedno z opowiadań Ryśka Szocińskiego.

Rzecz dzieje się w Cisnej.
Grupa meneli żyjąca z dnia na dzień, zmuszona prozą życia, kopie rowek pod jakiś kabel.
Jest gorąco, jak to w lecie, więc pić się chce jeszcze bardziej niż zwykle.
Menele wywracają na wierzch swoje kieszenie szukając monet i okazuje się, że wystarczy tego na dwie butelki najlichszego wina doprawianego siarką.
Po zakup owego napitku delegowany jest niejaki Kowal.

Kowal poszedł – reszta siada w oczekiwaniu.
Oto nadszedł bowiem szalenie miły czas przed dorwaniem się do miodku, więc praca w takiej chwili burzyłaby Porządek Wszechrzeczy, a mówiąc krótko byłaby zwykłym świętokradztwem. 
Trwają więc w skupieniu i oczekują. Pełne Tao.

Mijają kolejne minuty, a Kowal nie wraca .
Kowala nie ma, a przecież sklep jest o rzut beretem.
Zaniepokojone towarzystwo rozważa hipotetyczną, choć całkiem życiową możliwość: - kupił, schował się za sklep i sam wychlał skurwysyn!

Pałając chęcią zemsty udają się na poszukiwania.
Po krótkim czasie widzą jak Kowal ostrzyżony i ogolony wypada z przybytku miejscowej fryzjerki.
- A to swołocz! Nie kupił wina, tylko za naszą kasę polazł się ogolić!
Dopadają KowalaAch ty taki nie taki!
A ten: - Chwila moment koledzy, chodźmy najpierw kupić wino.
I pokazuje składkowe monety w otwartej garści.
Zakup dokonany, grupa udaje się na spożycie za sklep.
Kowal opowiada:
- Kiedy fryzjerka skończyła mnie obrabiać, mówi: - siedem złotych się należy.
Ja na to: - Nie mam, ale wiesz co, śliczna? Zdejmij majtki i siądź na tym fotelu w szerokim rozkroku, a ja ci kapciorę wyliżę i będziemy kwita!

Kowal dostał szczotką i został wyrzucony, przy tym z niejakim zdziwieniem zarejestrował, że fryzjerka zna całkiem sporo wulgarnych słów, w tym trafiło się takie, którego wcześniej nie słyszał.

Skarpetki zmienione, sięgam dłonią do brody – ależ zarosłem!
Chyba do fryzjerki trzeba się udać.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz