środa, 10 stycznia 2018

Międzygalaktyczni Konstruktorzy 16

                 Dobro i Zło podobny owoc rodzą

Z tego strapienia wyrwał Trurla dopiero krzyk przechodniów. (wszędzie mogą być jacyś przechodnie):
Pali się! 

A to się właśnie jego biblioteka paliła, ponieważ kilka cywilizacji, zawieruszonych przez niedopatrzenie wśród książek, zaatakowała zwyczajna pleśń, one zaś, wziąwszy ją za inwazję kosmiczną, czyli za najazd agresywnych istot, z bronią w ręku poczęły zwalczać intruza, i stąd ogień poszedł.
     Spaliło się wówczas prawie trzy tysiące Trurlowych ksiąg i drugie tyle cywilizacji potrzaskało w płomieniach. Były wśród nich i takie, co podług najlepszej rachuby Trurla mogły jeszcze trafić na drogi ku Szczęściu Powszechnemu.

Po ugaszeniu pożaru, w pracowni zalanej wodą i zakopconej po sam sufit, usiadł Trurl na swym twardym stołku i dla pocieszenia jął przepatrywać te cywilizacje, które ocalały, bo pożar zastał je w szczelnie zamkniętym inkubatorze.
       Jedna z nich tak już się zaawansowała naukowo, że sporządziła lunety astronomiczne i obserwowała przez nie Trurla, on zaś dostrzegał szkiełeczka wycelowane w siebie, niczym najmniejszy drobiazg kropelek rosy.

Uśmiechnął się życzliwie na widok takiej gorliwości poznawczej, lecz zaraz podskoczył, z krzykiem chwycił się za oko i pobiegł do apteki, doznał bowiem bolesnego olśnienia, porażony przez astrofizyków owej cywilizacji – promieniem laserowym.
       Odtąd nie przystępował już do mikroskopu bez ciemnych okularów.
Znaczne luki, jakie uczynił pożar w szeregach kultur, należało wypełnić, więc Trurl od nowa wziął się do sporządzania Angstremków.
        Jednego dnia zadrżał mu w ręku mikromanipulator i napęd, jaki właśnie włączył, zamiast pożądania Dobra, okazał się chucią Zła.
Miast odrzucić zaraz popsuty preparat, włożył go do inkubatora, nękany ciekawością, jaki też kształt potworny przybierze cywilizacja złożona z istot nikczemnych już w powiciu.
Jakież było jego oszołomienie, kiedy na szkiełku podstawowym ukazała się wnet kultura całkiem przeciętna, ani lepsza specjalnie, ani gorsza od wszystkich innych!
Trurl za głowę się brał!
A to dopiero! - wykrzykiwał.
      Więc z Dobrodziejaszków, Łagodytów, Zacników i Bliźniolubów powstaje to samo, co z Wierciflaków, Paskudystów i Draniowców? Ha!
Nic nie rozumiem, lecz czuję, żem jakowejś prawdy bliski!

Tak Dobro, jak i Zło rozumnym istotom zaszczepione, podobny owoc rodzą – jakże to pojąć? Skąd takie fatalne uśrednienie?
Pokrzyczał tak, porozmyślał, lecz ani trochę nie rozjaśniło mu się w głowie.
Schował więc wszystkie cywilizacje do szuflady i poszedł spać.

Cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz