czwartek, 25 lutego 2016

Szybkobiegacz

W nocy padało i dalej siąpi mżawka.
Do tego jest mgliście. 
W garnku i misce zebrało się akurat tyle wody, żeby napić się do syta. Nie będę szukał wody aby coś ugotować, chociaż z mapy wynika, że mogę ją znaleźć nieco ponad kilometr od wiaty.
      Coś tam zjem w Mucznem.
Zasiadam do zjedzenia tego co mi jeszcze zostało, najpierw jabłko, potem kilka herbatników i święto lasu!

Czekam, aż przestanie siąpić, zapisuję w zeszycie, co mam zapisać. Mija dziesiąta kiedy ze zdziwieniem słyszę głosy.
      Idą w taką pogodę? No to szacunek!
Od Pszczelin-Widełek nadchodzi kilka zapelerynowanych osób. Idą zobaczyć sławne schody na Tarnicę. Rozmawiamy chwilę. Poszli.
     Po kilkunastu minutach nadchodzi także z dołu duża grupa może dziesięcioletnich chłopców pod opieką dwóch księży.
Dzieciaki utytłane po kolana i zadyszane. Jakoś tam użaliłem się nad nimi, a jeden z opiekunów na to: - a niech się wprawiają!
      Też racja!
Nawet dzieci idą, a ja czekam?
Wychodzę spod dachu na świat boży - wydaje się, że przestaje padać.
Pójdę już.
W tym momencie od Bukowego Berda nadbiega szybkobiegacz.
    Nadbiegł i powiedział, że wybiegł rano z …. Wetliny, potem biegł połoninami do Tarnicy i przez Krzemień, a teraz biegnie przez Pszczeliny do Ustrzyk.
     Powiedziałem na to z podziwem: No, no, no!
Natomiast pomyślałem: - taki szybkobiegacz to mógłby nawet Pendolino przegonić.....
    W każdym razie mogło tak być, jak szybkobiegacz powiedział, sądząc po jego profesjonalnym wyglądzie i sprawności, z jaką się poruszał.
A nie stał ci on w miejscu, tylko przebierał nogami rozmawiając ze mną.
Nie mógł sobie pozwolić (bowiem) na zgubienie rytmu w tym indywidualnym Biegu Rzeźnika.
    Bieszczadzkie Biegi Rzeźnika jak wiemy mają dystans 50 – 70 km i więcej. I nie biegnie się po płaskim terenie.
  Maratończyk powiedział także, że na górze jest pogoda, tylko tu niżej mgła.
I pobiegł w dół.
A ja ruszyłem w górę.
     Kiedy tylko wyszedłem z lasu, przywitało mnie ciepło i ta lepsza pogoda, o której mówił szybkobiegacz.



Dostatek ruchu na świeżym powietrzu skutkuje wzmożonym apetytem – odezwał się głód. A tu stopniowo robiło się coraz to ładniej. I cieplej. Szedłem już tylko w koszulce z krótkim rękawem.




W końcu, dzięki widokom zapomniałem o głodzie i postanowiłem minąć zejście do Mucznego i pobyć jeszcze kilka chwil na Bukowym Berdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz