czwartek, 6 marca 2014

Lecą żurawie nad Balnicą



Bociany już w drodze do Europy
PAP - Kraj
4 Mar 2014, 16:21


04.03. Warszawa (PAP) - W drogę do Europy wyruszyły z Afryki bociany - powiedział PAP przyrodnik Ireneusz Kaługa z Grupy EkoLogicznej. Także przy gniazdach i ptasich budkach lęgowych panuje coraz większy ruch.
      "Bociany wyruszyły w drogę. Już 2 marca w Turcji widziano stado liczące mniej więcej 120 osobników. Są też informacje o bocianie z Niemiec z nadajnikiem GPS, którego kilka dni temu zlokalizowano w Izraelu. Zapewne nie był sam, leciał w stadzie" - mówi Ireneusz Kaługa. W Polsce ptaki te zjawiają się zwykle po połowie marca, najczęściej 19-20 marca.
       Przy odrobinie szczęścia bociany można było zauważyć już wcześniej w różnych miejscach Polski. To ptaki zimujące, które nie odleciały jesienią. Ptaki ze spóźnionych lęgów i kontuzjowane, które ze względu na słabą kondycję, nie były w stanie podjąć wędrówki.
      Aby bociany do nas dotarły, muszą zapanować odpowiednie warunki. "Bociany muszą mieć prądy wstępujące, gdyż przemieszczają się w tzw. kominach termicznych. Żeby się te kominy tworzyły, ziemia musi być choć trochę ogrzana. Na razie mamy zmiany pogody; jednego dnia jest ciepło, drugiego zimno. To może trochę powstrzymywać wędrówkę" - mówi przyrodnik.
      Na polach, nawet na wschodzie kraju, zaczęły się pojawiać duże stada czajek czy gęsi gęgawy. "Pierwsze żurawie widziałem już trzy tygodnie temu, chodziły parami w miejscach, w których normalnie pojawiają się co roku. Zapewne niedługo zaczną przystępować do lęgu. Te ptaki potrafią składać jaja nawet na śniegu" - opowiada Kaługa.



Nie mam jeszcze aktualnych zdjęć bocianów, ale za to mam zdjęcia "polskich" żurawi. 

Obserwacja tych przelotów, to są cudne chwile, to niezapomniany moment, gdy nad twoją głową leci Sama Radość! Żurawie są po tysiącach kilometrów lotu i ogłaszają światu, że są wreszcie w swym drugim domu.
23 lutego leciało kilka kluczy i nadawało w tej uroczystej radości: - lecimy, lecimy, jesteśmy!
Ten krzyk żurawi to niezapomniany dźwięk! Kiedy go słyszysz, robi się ciepło w sercu.
I z lewej słychać; - lecimy! Lecimy! I z prawej to samo, i za tobą, i nad tobą. 
     W takich momentach aż się ulatuje z zachwytu!
       
Potem, gdy 25 lutego szedłem na Maguryczne, inne stada przelatywały bardzo nisko. 

    


  
Natomiast 1 marca, przelatywały bardzo wysoko, może trzysta metrów nad Balnicą.
       
      

 W tym kluczu było 69 sztuk ( ach, ta liczba 23...) Chociaż były tak wysoko, to ten ich krzyk radości niósł się wspaniale w bieszczadzkiej ciszy.
   


- Heloł!! Jesteśmy już w domu!! Cieszymy się życiem!!
       
Zdjęcia robiłem telefonem. Stałem kilka minut z zadartą głową, Giga – moja aktualna miłość, także patrzyła do góry. Czas zwolnił, chłonąłem płynące dźwięki powitania i ten niepowtarzalny wolny lot.
Wiatr tam w górze był przyjacielem żurawi, one miały tylko rozpostarte skrzydła, całkowicie, zupełnie były na luziczku, w pełnej wolności, zaufały prądom termicznym, leciały, a raczej pozwalały się  nieść.
       Ten lot pełen wdzięku, to nie lot, to sama gracja, to taniec, taniec swobodny, niespieszny……bo nie przyspieszysz, ani nie opóźnisz…..
           


Żurawie leciały powoli w kominie termicznym, zmieniając co chwila kierunek, kołowały wolno, momentami zatrzymywały się w miejscu, a ogólny kierunek był na wschód.
Dla mnie był to wzruszający moment, bo 25 sierpnia 2013, w tym samym miejscu widziałem i słyszałem odlot żurawi. Zdjęcia robił wtedy Henryk Bieszczadnik.
    


  


Żurawie zamknęły więc swoim przylotem jeden cykl Bieszczadzki: - sześć miesięcy w Bieszczadach i sześć miesięcy na "obczyźnie".

         Komin termiczny zmieniał szyk w kluczu.
Poczułem się jak dziecko patrzące na świat przez kalejdoskop. Kiedyś godzinami bawiłem się kalejdoskopem.
W wykonaniu żurawi, był to taniec swobody i wolności, a do tego ten fantastyczny krzyk radości.

Żurawie to szczególnie piękne ptaki.

Dziękuję wam żurawie! Dziękuję mojemu Aniołowi!
Jest bosko!
    
Żurawie przyleciały do swojego bieszczadzkiego domu, a jeszcze kilka dni temu były nad Wenecją.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz