piątek, 7 lutego 2025

Bajka o wyzwoleniu

 


 Żyła raz biedna wdowa z synem. Był to czas głodu. Siedzieli kiedyś oboje zatroskani, żując ostatni kawałek czarnego chleba, gdy nagle ktoś do drzwi załomotał. Otworzyli. W progu stał obcy. Przybysz zasiadł z nimi pospołu przy stole, rozwiązał sakwę i wyjął z niej pieczenie i pasztety, biały chleb, wino. Poczęstował gospodarzy, pojedli, popili. Natenczas  przybysz rzekł:

- Jestem Czarnoksiężnikiem i potrzebuję ucznia. Jeśli chłopak się zgodzi i będzie słuchał nauk przez siedem lat, wtedy opanuje wspaniałe rzemiosło - wypowie tylko jedno słowo - na stole pojawi się strawa. Da jeden znak, a kieszenie będą pełne pieniędzy.

I tak oto syn wdowy, jeno po krótkiej wymianie spojrzeń z matką, choć bał się okrutnie, nie mówiąc ani jednego słowa, poszedł na naukę do Czarnoksiężnika. A nauka była niełatwa i żmudna.

Mijały lata. Któregoś dnia, Czarnoksiężnik wręczył uczniowi pęk kluczy i wyjawił, że wyjeżdża na rok. Dodał, że chłopcu wolno buszować do woli po całym ogromnym domu, atoli nie wolno mu otworzyć pewnych drzwi, pomalowanych dla odróżnienia na czerwono. Jeśli poważy się otworzyć zakazane drzwi, zginie.

Po wydaniu owych poleceń, Czarnoksiężnik wyjechał. Był dobrym psychologiem, jak to zwykle bywa z magami i przygotowywał ucznia wiele lat do egzaminu. Te lata były konieczne, aby chłopak przyzwyczaił się do trwałego dobrobytu, tudzież poczuł dumę z posiadania wtajemniczenia. Jednocześnie był już na tyle rozumny, że wiedział, iż może przekreślić wieloletni wysiłek i dotychczasowe wyrzeczenia, gdy złamie zakaz.

Uczeń był w wielkiej rozterce, aliści w końcu użył klucza i zakazane drzwi otworzył. Zobaczył za nimi pięknego, białego konia stojącego po kolana w gnoju. Przejęty widokiem, odruchem serca sprzątnął pomieszczenie, po czym wyczyścił zwierzę.

Nagle w komnacie pojawił się błysk i z bańki świetlnej wyszedł Czarnoksiężnik.

Adept struchlał potężnie, spodziewając się kary, coś go nawet boleśnie ścisnęło za gardło, azaliż szybko zdiagnozował rzecz jako neoanginowy ból gardła, bo każdy ból gardła to neoanginowy ból gardła, czyli sprawa całkiem błaha.

Stoi więc chłopak i dziwi się wielce, gdyż Czarnoksiężnik jest uśmiechnięty od ucha do ucha i rzecze: - Oto w świecie Magii narodził się nowy mistrz i jesteś nim ty, mój drogi uczniu! Zdałeś egzamin!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz