Jeden obrazek jest wart więcej niż tysiąc słów.
Astronomia Finansowa wykorzystywana do skutecznej gry na FOREX, kontraktach terminowych i ETF. Daty zwrotne wielokrotnie udowodniły swoją moc. Można dzięki nim osiągnąć wolność finansową.
poniedziałek, 28 lutego 2022
niedziela, 27 lutego 2022
Potęga liczby 23
Czytelnicy bloga znają złowieszczą siłę liczby 23. Każda rzecz, w tym ta szczególna liczba, ma dwie strony, dobrą i złą. Wszystko zależy od tego, którą stronę wybierzemy.
Od
dnia 7 maja 2000 roku, kiedy Putin
został prezydentem, za chwilę rozpocznie się dwudziesty trzeci rok rządów tego osobnika. I już możemy się spodziewać, że jest
po Putinie niezależnie od tego, co się
jeszcze stanie. On wybrał ciemną stronę, a jak wiemy szaleniec przed odejściem ze
sceny może jeszcze nieźle namieszać. Na razie Kacapy mają strach koło dupy. (To
do tych, którzy wysłali mięso armatnie na rzeź). Dziś mamy czas nazywania rzeczy po imieniu.
Opisywałem zamach na kata Warszawy - Kutscherę, podając (nie wszystkie) „zbiegi
okoliczności” związane z liczbą 23.
Putin wreszcie zjednoczył Europę swymi chorymi pogróżkami. Bo Europa stawała się już podobna do starych rozlazłych
gaci. Czyli szaleniec zrobił w końcu super dobrą robotę, ponieważ kapitaliści, tudzież
inni zachodni brzuchale poczuli się zagrożeni i zdecydowali się wreszcie coś
sensownego z siebie wypierdzieć. Do historii przejdą słowa Pana Prezydenta Żełeńskiego skierowane dziś do Macrona. Tak, tak. Zdarzenia i Czas zweryfikują
każdego osobnika, który samowolnie mieni się przywódcą.
A Rosyjska
Dusza niedługo się odezwie, nadchodzi chwila i dla niej.
Imię jego 44 – Kamil Baczyński, Powstanie Warszawskie, pamiętny rok 1944. Był
kiedyś taki zespół muzyczny KSU.
Buntownicy z Bieszczadów, z Ustrzyk Dolnych. (Gdy jadę w Bieszczady w głowie gra mi niezmiennie „Za mgłą”).
Kiedy pytano członków zespołu, co to za skrót
to KSU – odpowiadali: - Kurwa Sami Ukraińcy. I polska
bezpieka pieniła się.
Przypominam tekst piosenki „1944 – w okopie”.
Kiedyś dadzą Ci karabin
Każą równo stać
Kiedyś każą załadować
Potem oddać strzał
Siłą wpędzą do okopu
W błoto wbiją twarz
Później padnie rozkaz Umrzyj
I skończy się czas
Rozkaz rozkaz idziemy ze śpiewem
Rozkaz rozkaz a sztandar powiewa nasz
Tamten frajer z drugiej strony
To odwieczny wróg
Rozkaz padł rzucasz granat
On już jest bez nóg
Miał 20 lat jak Ty
I chciał rzucić też
Ty dostaniesz wielki order
Z niego tryska krew
Rozkaz rozkaz idziemy ze śpiewem
Rozkaz rozkaz a sztandar powiewa nasz
Deszcze niespokojne potargały sad
A my na tej wojnie ładnych parę lat
Deszcze niespokojne potargały sad
A my na tej wojnie ładnych parę lat
Do domu wrócimy w piecu napalimy
Nakarmimy Szarika a potem Gustlika
sobota, 26 lutego 2022
Żółte ludziki
Kiedyś, bardzo dawno temu, prawda była oczywista. Każdy był tym, kim naprawdę był. Wybitny łucznik był wybitnym łucznikiem, a marny łucznik nie pchał się do pierwszego szeregu. Potem wszystko się zmieniło. Marny strzelec dostrzegł możliwość szachrajstwa – mógł kupić złoty łuk i przechadzać się z nim między ludźmi. Zauważył, że to wystarczy dla zrobienia wrażenia, że jest doskonały. Nikt nie odważył się sprawdzić jego umiejętności. Z poziomu czynów ludzie przeszli na poziom deklaracji.
Ludzie
zaczęli nosić maski, wiele masek. Najpierw oddzielili się od świata natury,
od Źródła, potem odkryli, że lęk duszy można ukoić za pomocą
przedmiotów i używek. Jednak to działanie było niedostateczne, więc
sięgnięto po fałsz. Prawda przestała być wartością i stała się trudna do
zweryfikowana. Ludzie coraz głębiej wpadali w kanał: - zaczęli budować następne
mury, tym razem przeciwko sobie.
Zaglądanie w przyszłość - prognozowanie, czyli poszukiwanie prawdy, która dopiero nastąpi.
Piotr Gibaszewski
jest jednym z najlepszych polskich astrologów. Jego prognozy dotyczące kilku
podstawowych aspektów otaczającej nas rzeczywistości, bywają zaskakująco celne. Przykład mamy w poprzednim dzisiejszym poście. Przypominam, że astrologia jest wiedzą z wyższej półki, nazywaną Nauką Królów.
Krzysztof Jackowski
dla odmiany jest osobą o zdolnościach paranormalnych. Przypomnę jego słowa
jeszcze sprzed zarazy: - „Krótko przed groźnym konfliktem – wojną, ludzie będą
się bali oddychać, będą ograniczenia wolności, zakazy”. Potem, już w czasie pandemii dodał: - „W Polsce będzie
wydzielona strefa przygraniczna z zakazem wstępu”. No i te jego niekwestionowane
osiągnięcia w poszukiwaniu denatów. Gość nieprzeciętny, porównywalny z ojcem Klimuszko. Piszę o panu Jackowskim w związku ze słowami, których
użył ostatnio: - „Zagrożenie. Ludzie będą się bać bo pojawi się żółty pył”.
Internet
momentalnie zasugerował: Czarnobyl,
promieniowanie, skażenie. Być może. Nie wiadomo.
I tu przypomniało mi się proroctwo Nostradamusa, w którym w naszych czasach pojawia się żółty pył, ale nie w Polsce tylko we Włoszech. No i mamy wątpliwości co do prawidłowego tłumaczenia archaicznego języka, którym posługiwał się Nostradamus. A może to nie żółty pył, tylko żółte ludziki? Bo zielone ludziki już znamy.
Rosyjska dusza
Dziś pojawią się dwa wpisy. Najpierw urywki z pewnego posta ze stycznia 2022roku.
„Gdy pod
koniec 1999 roku schorowany Borys Jelcyn przekazał tymczasowo władzę młodemu
byłemu funkcjonariuszowi KGB, który piastował funkcję premiera Rosji –
Władymirowi Putinowi, w dziejach Rosji wahadło zmian odwróciło się w stronę, po
której rosyjska dusza i mentalność tkwi od XVII wieku, w stronę wielkoruskich
ambicji mocarstwowych.
Po
pierestrojce Gorbaczowa, po rozpadzie ZSRR, demokratycznych przemianach w byłym
socjalistycznym obozie – i w samej Rosji – do władzy dochodzi polityk, który
postanowił wyleczyć rosyjskie bóle fantomowe po odcinanych kończynach
radzieckiego imperium”(….)
„I choć
Zachód naiwnie (jak zwykle) uwierzył, że Rosja dzięki transformacji ustrojowej
zmierza w stronę jakiejś – mniej lub bardziej – przypominającej zachodnią
demokracji, że z Rosją można robić interesy, że to wprawdzie atomowe mocarstwo,
ale jednak obliczalne i racjonalne.
Z Polski
i innych zależnych od dawnego systemu państw płynęły alarmistyczne,
ostrzegawcze sygnały, że Rosja się nie zmieniła, że jest groźna i
nieobliczalna, że imperialne, agresywne tendencje tam nadal są żywe, to różni
pożyteczni idioci i naiwniacy, sprzedajni, skorumpowani politycy, nienawidzący
USA, kapitalizmu i liberalizmu nacjonaliści, religijni fundamentaliści, ale też
skrajna lewica, widzieli w Rosji skuteczną przeciwwagę dla zgniłego i
zniewieściałego Zachodu podziwiając siłę rosyjskiej polityki, armii, obrony
tradycyjnych, konserwatywnych i religijnych wartości.
Nie
wszyscy na Zachodzie byli tacy naiwni. Wielu polityków wiedziało, czego chce
Rosja i Putin, jednak za cenę świętego spokoju i interesów woleli stawiać na
dogadanie się i robienie dealu, w czym przodują Niemcy, Francja, Austria i
Włochy.
Nieprzypadkowo
właśnie te kraje są tradycyjnie prorosyjskie. Tam jest największa prorosyjska
agentura, ośrodki wpływu, interesy i korupcyjne taśmociągi. Rosja, a wcześniej
Związek Radziecki, inwestował ogromne pieniądze w agentów wpływu, w
pożytecznych idiotów wierzących w komunizm, rewolucję, marksizm, utopijne wolne
od wad kapitalizmu państwo.
Gdy w
latach siedemdziesiątych zaczęły się masowo rozwijać organizacje pacyfistyczne,
ekologiczne i rozbrojeniowe, radzieckie służby wnikliwie spenetrowały to
środowisko tworząc rozległą sieć agentury. Pamiętne marsze wielkanocne,
antyamerykańskie protesty, wezwanie do rozbrojenia atomowego, lewacki terroryzm
Baader Meinhoff (Frakcja Czerwonej Armii), włoskie Czerwone Brygady i inne
liczne lewackie organizacje terrorystyczne nie powstałyby bez radzieckich
pieniędzy, szkoleń, wpływów i moderowania.
Po
upadku komunizmu Rosja postawiła na strategię rozbijania jedności Zachodu,
uwikłania ekonomicznego zachodnich rządów, korupcję liderów politycznych. Rosja
odkryła nową broń, jaką był gaz i uzależniająca od niego Zachód rosyjska
polityka. Doszła do tego antyatomowa histeria lewicy, ekologów i zielonych w
całej Europie, na co oczywiście wielki wpływ miały rosyjskie służby specjalne,
kremlowska medialna propaganda i korupcja europejskich elit, jak choćby byłego
kanclerza Niemiec Schroedera, który lobbując za gazociągiem Nord Stream dostał
ciepłą posadkę od Rosji w zarządzie spółki NS II. Energetyka atomowa jest
bowiem groźna dla rosyjskich planów, stąd absurdalna, idiotyczna i szaleńcza
decyzja Niemców, by zlikwidować będącą w dobrym stanie energetykę jądrową, co
zdaje Niemców na pełną łaskę Rosji.
Cała ta
aktywność Rosji ma służyć tak naprawdę jednemu celowi – odbudowie rosyjskiego
imperium, które rozpada się od czasu upadku ZSRR. Rosyjscy nacjonaliści żywiący
się imperialną, mesjanistyczną mitologią Trzeciego Rzymu, widzą w Rosji
miejsce, gdzie ma się odrodzić prawdziwy duch wielkości i potęgi, którą Rosja
kiedyś była i do roli której Rosja powinna – według nich – wrócić.
Putin,
który doskonale wyczuwa tę nostalgię za wielkością Rosji od początku swoich
rządów nic innego nie czyni, tylko konsekwentnie dąży do odbudowy imperium.
Wszystkie wojny, które wywołuje Rosja lub w nich uczestniczy (Abchazja, Osetia,
Naddniestrze, Czeczenia, Gruzja, wschodnia Ukraina i Krym, wojna w Syrii,
interwencje w Wenezueli, na Kubie oraz ostatnio na Białorusi i w Kazachstanie)
mają na celu „na nowo uczynić Rosję wielką”.(….)
„To
hasło znamy z kampanii wyborczej Trumpa, tylko, że dotyczyło USA, ale też
odwołuje się do resentymentu odchodzącej potęgi – białych, konserwatywnych,
protestanckich Anglosasów, których czas w USA przemija.
Rosja
nie pogodziła się ze stratą byłych republik, z rozpadem swojej strefy wpływów.
I choć zaakceptowała formalną niepodległość byłych republik ZSRR to jednak nie
zrezygnowała z kontroli nad swoim byłym imperium, stąd jej ciągłe wojny,
agresja, polityczne intrygi, przekupstwo i ekonomiczne uzależnienie swoich
byłych stref wpływu.
Najboleśniej
Rosję i Putina zabolała jednak utrata Ukrainy, jej skręt w stronę zachodu, Unii
Europejskiej i – nie daj Boże! – NATO. Gruzja jest bowiem w potrzasku i daleko
od Zachodu. Ukraina to jednak co innego. To tam narodziła się Ruś, tam miał
miejsce jej chrzest, tam są jej korzenie. Putin przeżył pierwszy szok po
pomarańczowej rewolucji. Jednak rosyjskie służby postawiły na czele państwa
prorosyjskiego agenta i Putin odzyskał kontrolę nad swoją zachodnią rubieżą.
Jednak to, co stało się po upadku Janukowycza, kijowski majdan, to był
prawdziwy wstrząs.
Wyrwanie
się Ukrainy z rosyjskiego zasięgu jest potrójnie groźne dla rządzącej Rosją
elity. Niszczy mit Trzeciego Rzymu, jaki jest fundamentem rosyjskiego
imperializmu, niweczy rosyjskie plany odbudowy imperium. Trzecie – największe
niebezpieczeństwo – to ukraiński sukces – polityczny, społeczny i gospodarczy.
Jeśli Ukraina odniesie sukces, będzie to znak dla rosyjskiego społeczeństwa, że
można obalić autokratyczną władzę, że jest alternatywa dla zamordyzmu i
despotycznej władzy, że istnieje lepsze życie, niż ruski mir.
Putin
więc staje na głowie, by majdan się nie powtórzył w Mińsku, Ałma Acie i
zwłaszcza w Moskwie, więc – z jego punktu widzenia – musi zniszczyć ukraińską
niepodległość i demokrację. Jego celem jest zatem nie tyle podbój Ukrainy, ile
doprowadzenie jej do pozycji państwa upadłego, coś jak Afganistan, Somalia,
Czeczenia, w którym będzie rządzić słaba, bezradna i skompromitowana władza.
Alternatywą jest prorosyjski rząd w Kijowie, który zablokuje proeuropejskie
dążenia Ukrainy, a docelowo może i powrót Ukrainy do ścisłego sojuszu z Rosją”(….)
„Konflikt
może Ukrainie wyjść na dobre, gdyż tak ogromna koncentracja uwagi,
dyplomatyczny ruch wokół Ukrainy, środki finansowe i broń przesyłana do tego
kraju, wzmacniają strategiczne znaczenie tego, co Ukrainę czeka i na co może
liczyć w polityce międzynarodowej, czego zaś zabrakło w 2014 roku, gdy osamotniona,
biedna, słaba, źle uzbrojona, z armią przeżartą rosyjską agenturą i
nielojalnymi żołnierzami, zmagała się z rosyjską agresją.
Dziś
jest już inaczej. Ukraińska armia jest w zdecydowanie lepszej formie,
patriotyzm Ukraińców jest silny, prorosyjskich sił politycznych w zasadzie na
Ukrainie nie ma. I choć Ukraina nie ma żadnych szans, by wygrać z rosyjskim
atakiem, to jednak Rosję czeka na Ukrainie bolesne i kosztowne zwycięstwo.
Pozycja
Rosji wcale nie jest tak potężna i totalna, jak wygląd to ze zdjęć nadciagających
na ukraińską granicę wojskowych zagonów. Rosja wygrała kilka wojen (w Gruzji,
Czeczenii, Syrii) ale przegrała pokój. Rosyjska gospodarka się kurczy,
społeczeństwo się starzeje, a jej legendarna armia, mimo, że mocno
zmodernizowana w ostatnich latach, jest cieniem wielkiej potęgi z czasów
Związku Radzieckiego.
Strata
Ukrainy, Gruzji, Mołdawia wyrywająca się z rosyjskich łap niedźwiedzich, to
poważne zagrożenie dla rządzącego Rosją reżymu. Siłą Rosji jest jej świetna
dyplomacja, potężne służby specjalne, agenci wpływu, skorumpowani europejscy
politycy oraz gazowy pistolet którym Rosja szantażuje i kontroluje Europę”.(….)
„Działania
Putina nie wypływają z politycznego sprytu, siły, agresywnej pewności siebie.
Przeciwnie. Jego motywatorem jest wielki strach, napięcie, niepokój związany z
przyszłością. Putin czuje, że to być może ostatnia i jedyna szansa na to, by
odbić Ukrainę, a zarazem by ocalić rozpadający się polityczny system.
Jednak
to, że Putin się boi wcale nie jest czymś, co powinno nas uspokajać.
Przestraszeni dyktatorzy są najgorsi, bo zdesperowani i nieobliczalni.
Putin musi „coś” zrobić, by nie stracić twarzy i nie wyjść na tchórza. Jednak Putin tej batalii wygrać nie może. Rosja jest skazana na postępujący kryzys, społeczne wstrząsy i rewolucję, której rządząca Rosja złożona z pracowników służb specjalnych panicznie się boi. Ukraina przetrwa ten kryzys, ale nie zakończy się on szybko”.
Dokonałem jedynie małych skrótów w proroczym wpisie Piotrka Gibaszewskiego – Solarius – ze stycznia
2022. Ten wpis miał tytuł „Idzie wojna”, ponieważ Piotrek zakładał, że Putin jednak
wojny pełnowymiarowej nie rozpęta. Ale reszta w punkt.
piątek, 25 lutego 2022
Niech Moc będzie z Ukrainą
Jeśli będę bardzo bogaty, innym biedniejszym ludziom będzie się wydawało, że jestem potężny i mądry.
Kilka lat temu, przy szykowaniu ogniska przyszło mi do głowy takie
porównanie: - brak umiaru w gromadzeniu dóbr, czy ogólnie w zarabianiu
pieniędzy jest chorobą. Jeśli w pogoni za kasą ktoś się zatraca (ze mną tak
było) to jakby zaraził się dziwną chorobą, która
rozprzestrzenia się wokół jako przyjemnie pachnący dym: - z jakiegoś powodu
większość ludzi zdrowych, wąchając ten dym zachwyca się zapachem, a przez to
także zaczyna chorować. I tak to się kręci.
Dziś można rozwinąć te siekierkowe myśli. Wartość
rzeczy jest względna. Samochód na przykład. To bardzo pomocne urządzenie. Ale
bez paliwa klops - staje się bezużyteczny. Teraz za pieniądze mogę wszystko
kupić. Ale jutro może już nie - one mogą z jakiegoś powodu stracić wartość i
nie chodzi tu o stopniową utratę wartości z powodu inflacji.
Rozmawiam ze znajomymi podpierając się
zimną logiką. Czy robić zapasy żywności? No dobrze, ale na jak długi czas można
się zabezpieczyć i co kupić? Makaron? A na czym go ugotujesz żyjąc w mieście,
gdy nie będzie gazu ani prądu? Ognisko? Więc zapałki jak najbardziej mogą się
przydać. Wódka, spirytus jako pieniądz? Bowiem w czasach kryzysowych wracamy do
transakcji wymiennych. Ok. tylko ile tego ma być i gdzie to trzymać? W szafie?
Zakopać? Kiedy masz takie problemy, oznacza to, że już dałeś się skołować.
Bo patrząc z dystansem: - sprawy dzieją
się ponad naszymi głowami. Są częścią większej rozgrywki, jak najbardziej
zgodnej ze znanym nam Cyklem 52 lat. Trwa walka o prymat nad światem. Ameryka zagrożona, Chiny weszły w taktyczny na razie alians z Rosją. Na razie, bo wygląda na to, że docelowo ją także połkną
razem z tą całą naszą Cywilizacją Zachodnią.
A wtedy sprawdzi się proroctwo Pinokia:
; - każdy posłuszny dostanie swoją miskę ryżu.
To co? Mamy wybrać bierność? Absolutnie
nie! Z bandytą rozmawia się językiem bandyty, on innego języka nie zrozumie. Tylko
że nie zrobię tego ani ja, ani ty Czytelniku. Jednak możemy dokładać swoje
ziarenka niezgody, gdzie tylko się da. A dla Ukrainy serce! Niech Moc będzie z Ukrainą!
czwartek, 24 lutego 2022
Cлава Україні
Pozdrawiam moich Ziomków i Przyjaciół z całej Niepodległej Ukrainy.
Ryszard Kukliński w 1981 roku uchronił Europę i świat przed wojną ze strony Rosji. Atoli przygrywka do tej wojny była już w 1968 roku. Ta
wojna jak wiemy, miała uczynić z Polski
atomową pustynię. Rosyjska popieprzona wierchuszka przeznaczyła na straty Priwislański Kraj. Byłem wtedy wcielony
do wojska, studenckiego wojska w SGGW w
Warszawie, ul. Rakowiecka. O tym być może napiszę w kolejnych postach.
Dziś przypomnę, co tak naprawdę rządzi – nie kto, ale co. Otóż rządzi energia, niech będzie że kosmiczna. Od 1968 roku do 2020 mamy 52 lata. Kogo kręci matematyka niech cofnie się o 52 lata od 1968. To że co 52 lata coś dużego dzieje się w świecie, wiemy dzięki Kapłanom Majów, a jeśli człowiek potrafi myśleć i jest inwestorem giełdowym z otwartą pozycją krótką na przykład dziś w Polsce (minus 10 %) sorry, ale ma bardzo miłą niespodziankę.
A inwestor rosyjski "siedzący" na akcjach, jak się czuje w dniu, w którym RTS stracił (chwilowo) czterdzieści procent?
Daty zwrotu Wigu 20. Okolice 31 stycznia okazały się półką – chwilowym zatrzymaniem. Co dalej? Bo ja teraz robię za wróżbitę. Ostrożnego wróżbitę, ponieważ kiedyś pisałem: - to będzie dołek, a to szczyt i silne daty nazywałem Zaporą Gwiezdną. Dziś podaję tylko potencjalną datę zwrotu, którą inwestorzy sami interpretują. Otóż Astronomia Finansowa nie pokazuje takiej daty zwrotu w lutym. Co do marca, mamy jeszcze czas na spokojny wpis.
Mała ciekawostka, a może Znak? Wiadomość z 13 lutego 2022. „Obfite
opady śniegu zgasiły ogień olimpijskiego znicza w Pekinie”.
Zdjęcia; Łemkowska Watra - ЖДИНЯ.
środa, 23 lutego 2022
Nadmierna radość
Naturalny lęk przed atakującym drapieżnikiem, burzą, przepaścią jest objawem zdrowia i mobilizuje do działania. Natomiast nieokreślony, dręczący niepokój zatruwa myśli i zmusza człowieka do prób uwolnienia się od niego. Ale jak uwolnić się od czegoś, czego nie umiemy nazwać?
Jednym ze sposobów, którego ludzie się chwycili,
jest gromadzenie przedmiotów. Przedmioty stały się narzędziem do chwilowej
poprawy nastroju, lub raczej próbą odwrócenia uwagi od zamętu w duszy.
Samo wytwarzanie przedmiotów świadczy o inwencji
twórcy, może być także poszukiwaniem piękna. Przedmioty użyteczne ułatwiają
życie, a czysto artystyczne sprawiają radość. To jest zdrowe. Problem atoli
powstaje wtedy, gdy człowiek traci umiar. I dotyczy to wszystkich aspektów
życia. Także konieczności tonowania nadmiernej radości.
Był sobie jak najbardziej zdrowy facet: - zadbał należycie o swą finansową wolność, więc mając
jeszcze pełnię sił nie musiał już pracować - mógł swobodnie zarządzać swoim
życiem. Żeby ustrzec się przed niebezpieczeństwem utraty kasy, zainwestował w
złoto, a konkretnie w Złoty Pępek. Kiedy ten drogocenny przedmiot znalazł się na
miejscu Starego Pępka, ogarnęła go wielka fala radości. Tak wielka, że odtąd
całymi godzinami, tudzież dzień po dniu patrzył na swój brzuch, no i kręcił tym
cudnym krążkiem, ponieważ pępek trzymał się na gwincie.
I tak
majdrował przy pępku, tak go wkręcał i wykręcał, że w końcu gwint się wytarł i
facetowi wzięła i odpadła dupa.
A to już była
prawdziwa tragedia, bo jedna z jego pasji miała tytuł „dużo chodzić”.
Radość przeminęła z wiatrem – co po śląsku brzmi: PITŁO z LUFTEM.
wtorek, 22 lutego 2022
Jedzenie biwakowe
Na biwakach jadłem: kasze, warzywa, pomidory, czosnek, makarony, czasem kartofle, fasolę, cebulę, cieciorkę, soczewicę, groch, bób, jajka, chleb, bułki, ciastka, lody (z przyczyn oczywistych tylko przy sklepie w dniu zakupów), biały ser, kiełbasę, pyszny pasztet na wagę. Piłem głównie wodę, także miętę i kawę. Tłuszcze – masło, smalec ze skwarkami.
Niemal codziennie do każdego gotowania dodawany był borowik. O poziomkach, jagodach, malinach, a potem jeżynach i na końcu orzechach laskowych nie piszę za dużo, bo po co. One są w Bieszczadach w swoim czasie zawsze na wyciągnięcie ręki.
Gotowane posiłki były jednogarnkowe, teoretycznie niby zupy, ale bardzo gęste. Nazywałem je oczywiście „ein topf”. Ilość tej gęściny to zwykle półtora litra. Nieraz gotowałem dwa litry i wszystko zjadałem za jednym zamachem. Apetyt mi dopisywał, bo chodziłem bardzo dużo.
Gotowanie starałem się poczyniać bezdymnie, najbardziej lubiłem na szyszkach, atoli nieraz z powodu wilgoci zadymiło na krótko - najwyżej na pół minuty. Tego pilnowałem mocno, chciałem być mało widoczny, wtopiony w przyrodę, pomimo tego, że w promieniu ładnych paru kilometrów nie było ludzi. To jest jeden z elementów należących do "odruchów zwierzęcych", kamuflaż, albo wdruk pamięciowy z czasów praprzodków; - działaj jak wilk, kryj się. Znałem już to uczucie niepokoju - zagrożenia nawet, kiedy po wielodniowym samotnym biwakowaniu zauważałem człowieka. Pisałem już, jak mocno uderzyło mnie to wrażenie, kiedy przydarzyło się po raz pierwszy. Poczułem się dzikim zwierzęciem, bo instynkt zadziałał przed myślą - kucnąłem w zielsku i zastanawiałem się zdziwiony co ja robię.
Częstą potrawę stanowił budyń czekoladowy (na wodzie - dorosły człowiek nie trawi mleka - Edgar Cayce) - łyżka masła, cukier, kakao, odrobina soli, grube płatki owsiane lub jęczmienne, kasza manna. Po zagotowaniu zostawić na kilkanaście minut. Budyń powinien mieć taką samą konsystencję, jak „ein topf” - żeby łyżka w nim stawała dęba. Ten budyń, to moje ulubione danie od dzieciństwa. Widocznie mam ciągły niedobór kakao w organizmie.
Jadłospis uzgadniałem z brzuchem, dania były proste, zmieniałem składniki aby urozmaicać smaki. Za Chryszczatą, gdzie biwakowałem najdłużej, posmakowałem w podsmażanej cebuli z kaszą i do tego jeżyny – mniam!
poniedziałek, 21 lutego 2022
Odezwa do rozumu
Każdy myślący osobnik dobrze wie, że ludźmi najwygodniej zarządza się strachem. Straszą nas zarazą, zmianami klimatu, wojną. Straszą z kilku powodów: - po pierwsze strach zamula logikę, ogłupia i osłabia. W tym miejscu zaczynają się choroby psychosomatyczne, ponieważ oddajemy energię. Zanika indywidualność, chęć buntu, pojawia się posłuszeństwo. A posłuszeństwo to niewola.
- Po drugie ciągły strach kieruje wielu w stronę paniki.
- Wreszcie po trzecie primo panika
kieruje tłum w stronę jakiejkolwiek władzy, która potrafi stwarzać pozory
kompetentnej. I skołowany tłum przylepia się do wredusów.
Bywają sytuacje krańcowe. Zarówno w
życiu narodów jak i jednostek. Azaliż z każdej sytuacji jest jakieś, lepsze lub
gorsze, ale wyjście. W życiu osobistym nasze (suwerenne lub narzucone, albo ich
brak) decyzje wyznaczają Drogę Życia.
Mamy wpływ na wybór tej Drogi. Inaczej jest ze sprawami wielkich
społeczności. Niby jednostka ma na nie wpływ (wybory do władz), ale jak widzimy
zawsze mogą się przydarzyć kanalie, które wybór narodu sfałszują. Mówiąc
krótko: - jednostka na wiele spraw wpływu praktycznie nie ma. Może sobie jedynie pokiwać palcem w bucie lub na boso.
A skoro tak, czy warto się martwić, stresować organizm? Po co? Z takiego właśnie założenia bierze się
filozofia autora bloga:
Należy martwić się po fakcie, bo bardzo niezdrowo jest w trakcie.
Koń ma głowę większą niż ja, więc niech on się martwi.
Na luziczku.
Pocałujta w dupę wójta itp.
I pilnować profilaktyki, w tym
dwóch terapii - fizycznej i psychicznej: - aktywność fizyczna, gdy tylko się da
to na powietrzu – ona zastępuje wiele lekarstw, natomiast żadne lekarstwo nie
zastąpi aktywności fizycznej.
Zdrowie psychiczne: - Hobby, pasje.
„Życie bez pasji do dupy jest”. Zrozumieć,
że szczęście tkwi w środku człowieka, a nie na zewnątrz. Nauczyć się być
zadowolonym. Cieszyć się z małych rzeczy „bowiem w nich wzór na szczęście
zapisany jest”. Żadna rzecz, czy drugi człowiek mnie nie uszczęśliwi, jeśli nie
potrafię się cieszyć tym, co jest. Proste?
Pierzyny z Bitej Śmietany.
Fotografia zatrzymuje czas, tudzież zdjęcia ulubionych miejsc przywracają pozytywne emocje. Ja tak mam. Zapraszam więc Ciebie Czytelniku na moje ukochane bieszczadzkie Zielone Pastwiska. Przypomniałem sobie, że kiedyś sam siebie nazwałem Łowcą Chmur. Bo piękno tych Pierzyn z Bitej Śmietany urzeka. Gdy człowiek się wyciszy, co najłatwiej osiągnąć z dala od ludzi, wtedy po prostu trwasz, niech będzie że w zachwycie i wtedy wszystko dzieje się samo, wu-wei, bez wysiłku. I wydaje ci się, że urodziłeś się na nowo, a świat widzisz po raz pierwszy.
piątek, 18 lutego 2022
Selfie z krokodylem
Pewnego razu był sobie bardzo towarzyski, tudzież dobrze wychowany krokodyl. Kiedyś, gdy wędrował znużony i głodny, spotkał człowieka, a ten nakarmił go rybą, którą akurat niósł.
Bardzo fajna wycieczka podobała się obu, azaliż czas mijał i krokodyl wziął i znowu zgłodniał.
- Odstawię
cię teraz na brzeg i tam „adieu” – powiedział krokodyl.
Na brzegu człowiek przypomniał sobie o telefonie w
kieszeni i koniecznie chciał mieć pamiątkę z tego spotkania z krokodylem.
- Wiesz co kolego
– rzekł do krokodyla – weź ty mnie do
pyska i udawaj że połykasz – będę miał takie super selfie jakiego nikt nie ma.
I tak się stało. Krokodyl delikatnie i malowniczo trzymał człowieka w paszczy, a ten pstrykał słitfotki.
Zrobiło się bardzo miło, atoli w głowie krokodyla zaświtała myśl, żeby
potraktować fotografa jako suchy prowiant i załatwić sprawę jednym łykiem. Tu odezwało się w nim sumienie i opadły go poważne wątpliwości, czy taki
posiłek byłby czynem etycznym, bo jak już wiemy był to krokodyl z zasadami.
Wysłał więc ów mentalne Pytanie Prejudycjalne do
różnych stworzeń w najbliższej okolicy i tą samą mentalną drogą dostał szybką odpowiedź. Otóż wszystkie stworzenia były zgodne co do tego, że zjedzenie
dobroczyńcy jest zdecydowanie niu – niu.
Krokodyl się jednak wahał. Ostatecznie krokodyla ustawiła małpa. Zeskoczyła ci ona z drzewa, wyzwała krokodyla od ostatnich dodając na koniec, że kto zżera swego dobroczyńcę, ten nie jest krokodylem, ale zwykłą świnią.
czwartek, 17 lutego 2022
Matka Joanna od Aniołów z Kalkuty
To są mądre słowa, ponieważ do pacjenta musi dotrzeć że tylko się zagubił, a ma sił aż nadto, żeby samemu swoje sprawy wyprostować. Ma dość sił, ale o tym zapomniał. I ja się kiedyś zagubiłem ....
Baron Münchhausen chwycił
się za włosy i samodzielnie wyciągnął z bagna.
Szczerość aż do bólu. Dlatego tak lubię rozmawiać z
dziećmi. One nie nauczyły się jeszcze koncertowo kłamać i po chwili rozmowy, po
zdobyciu ufności, kiedy dziecko przekonuje się, że masz dla niego czas, wtedy stajesz
się jego kumplem-powiernikiem i możesz usłyszeć
najskrytsze cudne, cudne słowa.
- Co tam w
szkole Jasiu?
- Ty głupi jesteś? Nie masz już innego tematu do rozmowy?
Uważam, że ten blog może i powinien inspirować, dawać do myślenia, azaliż żyć to już każdy musi sam za siebie, tudzież jak chce.
Owszem, każdemu Czytelnikowi odpisuję
indywidualnie, przeważnie wskazując kierunek, ale nie nadaję się na Matkę Joannę od Aniołów z Kalkuty. To
ogromne brzemię odpowiednie dla potencjalnego świętego, a ja jestem tylko małym
grzesznikiem.
Wszystkie zdarzenia mają swoje miejsce i czas. Jak
najbardziej odnosi się to również do ludzi, przecież jesteśmy częścią Całości.
Atoli jakże niewiele osób rzecz sobie uświadamia,
pozostając w niewłaściwej pracy, niespełnionym małżeństwie, czy niewłaściwym miejscu.
Kiedy zainteresujesz się swoją Wewnętrzną Naturą i podrążysz swój
osobisty temat, z pewnością dowiesz się, gdzie jest Twoje Miejsce.
Jest taki najprostszy test: - Uczucia. One są tak
bardzo Twoje. No i nie kłamią. Jak się czujesz gdy robisz to, co robisz? Czy
jesteś zadowolony? (Zadowolenie jest przecież synonimem spełnienia).
Co jest dobre dla jednego człowieka, innemu
może szkodzić. To co niektórych wprawia
w stan szczęśliwości, dla innych może być niebezpieczną pułapką. I takie tam.