Dwutygodniowa przerwa we wpisach
Astronomia Finansowa wykorzystywana do skutecznej gry na FOREX, kontraktach terminowych i ETF. Daty zwrotne wielokrotnie udowodniły swoją moc. Można dzięki nim osiągnąć wolność finansową.
piątek, 24 marca 2017
Wschód nad Kruhłycą
Tak sobie myślę (Bo mam czas) że mam chyba żyłkę dziennikarską...
Dużo piszę?
Za moment ucichnę na wiele miesięcy.
Po
drodze Kapliczka Kowalowa, wtedy (2015) jeszcze bez mostu. Mój Anioł osobisty
(nie mylić z tym Aniołem z Sanoka) tak urządził, że zamiast piwa piję wodę ze świętego źródełka.
Trudno - tak się mówi.
Ta woda jest bardzo zmineralizowana, smaczna, twarda i dobra na odchudzanie,
bo po niej nie chce się jeść.
I kawy nie zaparzysz na niej.
Napełniłem butelkę, aż się zarosiła - zimna woda.
Opiłem
się także tej wody.....
Do
Woli Michowej dochodzę więc jako święty niemalże
(turecki) akurat wtedy, kiedy słońce kryje się za górami.
Z
sentymentem patrzę na Kołybę. Dziś będzie spanie pod
dachem.
Ależ
cudny dzień za mną!
Ach, ach, ach!
O świcie, wyspany na miękkim, podziwiam znajomy majestat Kruhłycy.
Powrót do domu
Albo Anioł z Sanoka.
Powrót
do domu jest zawsze piękną klamrą spinającą jakiś życiowy
etap.
No
właśnie; - a gdzie jest mój dom?
Jest tam,
gdzie moje serce!
A
to oznacza Bieszczady!
A więc tu i teraz informacyjnie, jak mawia Beatka z Ciężkowic;
- Ludzie ukrywają się ze swoimi osobistymi decyzjami.
To już
ich sprawa. Albo problem.
Mnie
udało się zerwać z indoktrynacją społeczną.
Zwykły
Kowalski pomyśli: - Głupi jakiś ten facet, jak on śmie tak
otwarcie pisać! To wariat! Cichcem trzeba! Powinno się nic nie
mówić, nie wolno się wychylać, ludzie są wredni. (Fakt)
Najlepiej zakop się pod ziemię i milcz! Nawet nie waż się
oficjalnie piardnąć!
więc ogłaszam, że nie zależy mi na zwykłych Kowalskich.
Natomiast
te słowa kieruję do Ciebie i informuję, że opuszczam Warszawę i
przenoszę się do Sanoka ( Leska, Baligrodu, Komańczy, Cisnej ) -
jeszcze nie wiem gdzie wyląduję.
Nie
wiem, gdzie wyląduję, ale sercem jestem już poza zgiełkiem
betonowej
dżungli.
I
wiem dobrze, że wypowiedziane słowo ma Moc.
Pomyśl
dobrze.
Powiedz
co pomyślałeś
Wykonaj
co powiedziałeś
Zaratustra
W
przenosinach pomoże mi mój Anioł z Sanoka.
PS.
Co mi się podoba?
Jestem
zauroczony domem
Czerwonego Kapturka.
Balnica
Nieco
przyspieszam z postami.
Powód?
Zbliża
się czas wyjazdowy.
Przedwakacyjny
czas wyjazdowy.
Poluję między innymi na bieszczadzkie krokusy.
Wykonuję także wyjazdy tu i tam. Oraz udzielam się towarzysko.
Potem
kilka postów i jeszcze w kwietniu wakacje 2017 czas zacząć!
Dopiero
przed samą Balnicą, w ciemnym lesie, robi się mokro, i
kilka razy przeprawiam się przez wąwozy.
W
Balnicy zjawiam się o przepisowym czasie.
Tu
uzupełnię płyny – znaczy piwo będzie!
Jest
popołudnie, na stacji pusto – ani żywego ducha.
Oznacza
to, że ostatni pociąg z Majdanu już był.
Mnie
to nie przeszkadza, a nawet pomaga.
Gorzej,
że sklep Wojtka Judy zamknięty. Nie będzie piwa.
I
miałem zamiar postawić tu namiot na jedną noc. Jest samochód Wojtka –
nie ma właściciela.
Tylko kotek na ławeczce, a pod drzwiami Luna.
Trudno.
Witam
się z moją miłością - półwilczycą Luną, zasiadam obok niej, i zjadłbym coś, ale z braku laku tylko wypijam do końca
miętę.
Cisza kompletna.
Wypiłem, co miałem do zjedzenia, posiedziałem sobie w tej nieczęstej cichości Balnicy, pogłaskałem
Lunę na do widzenia i chciał nie chciał - niespiesznie
ruszyłem dalej.
Do
Woli Michowej mam 8 km. A więc już dziś nastąpi powrót do
domu.
czwartek, 23 marca 2017
Trzy granice
Zbliżam
się do Czerenina.
Odwiedzam pobliskie okopy (bo mam czas)
Czy
można dostrzegać piękno w wojennym żelastwie? W tym przypadku w
malowniczo rozerwanym korpusie pocisku?
Otóż
widzę w nim żelazny kwiat.
Niech będzie, że jest to jednocześnie
kwiat śmierci, który być może kogoś zabił, jednak jako obiekt
bez konotacji, wygląda ciekawie.
Zero
ludzi, tylko odciśnięty w błocie ślad wielkiego niedźwiedzia.
Tu
dla odmiany znalazłem ptasie gniazdko, z którego pisklaki
wyleciały, a wiatr zrzucił je z drzewa. Gniazdko ładnie komponuje
się z czerwoną główką granicznego słupka.
Słup graniczny.
Z
podpuszczenia Hitlera, w marcu 1939 roku wojska węgierskie
zajęły zbrojnie część Rusi Zakarpackiej.
(A
wojsko polskie z podpuszczenia Hitlera urwało ochłap na
Zaolziu).
Wiosną
1939 roku wytyczono tutaj zbieg trzech granic: słowackiej,
węgierskiej i polskiej.
Na
trójgraniastym słupie, ustawionym w czasie okupacji, a dziś
leżącym obok ścieżki, można przeczytać: S (Slovensko) M(Magyar)
D(Deutschland) – przecież Polski wtedy nie było.
Znajduję
czerep rozbrojonego pocisku i sesja zdjęciowa ze słupem granicznym
jest w ten sposób nieco uatrakcyjniona.