Astronomia Finansowa wykorzystywana do skutecznej gry na FOREX, kontraktach terminowych i ETF. Daty zwrotne wielokrotnie udowodniły swoją moc. Można dzięki nim osiągnąć wolność finansową.
czwartek, 28 lutego 2013
środa, 27 lutego 2013
CISZA
Nie mów tyle, ani nie pisz. Mowa jest srebrem - milczenie złotem. Ucichnij i tylko obserwuj....
Nic nie musisz robić......Wtedy......Czas znika.
Wtedy może pojawić się motyl.
Nic nie musisz robić......Wtedy......Czas znika.
Wtedy może pojawić się motyl.
MAŁPA i LORNETKA
Pewna małpa ( w ZOO oczywiście )
Chytrze, ostrożnie, pomału,
Świsnęła pewnemu turyście
Lornetkę z futerału.
Turysta nawet nie poczuł, poszedł do szopów-praczy.
A małpa – lornetkę do oczu i patrzy.
Patrzy na wieżę….Mała!!
Domy? – Niskie i krótkie!!!
W ogóle – gdzie nie spojrzała,
To wszystko jakieś malutkie.
Słońce? Mizerna gałka!
Ludzie?
Nie widać wcale!!
Kominy?
Jak zapałka!
A dźwigi?
Jak dla lalek!
Żyrafy?
Na pół cala!
Wielbłąd?
Prawie zanika….
I nawet słoń jej zmalał
Do wymiarów jamnika….
MORAŁ:
Wiersz ten poświęcam ludziskom,
dzieciom,
mężom,
i żonom,
którzy patrzą,
jak ta małpa,
na wszystko
jakby lornetki odwrotną stroną.
wtorek, 26 lutego 2013
Poznaj trzy języki
Ponieważ wielbłądów są miliony, w ich języku przemawiało
wielu mistrzów: Mahomet, Mojżesz i im podobni. Mówili w języku wielbłądów, aby
wielbłądy mogły ich zrozumieć. Jest w tym współczucie, ale jest i
niebezpieczeństwo. Można do nich nie trafić i pozostaną wielbłądami.
Kilku mistrzów
przemawiało w języku lwów: Chrystus, Budda. Oni cechują się większą ekspresją
niż Mojżesz i Mahomet, ale nie są zrozumiali dla mas, oto ich cały problem.
Wielbłądy nie zdołają przyswoić ich nauk.
Jezusa zabito, bo
wielbłądy były bardzo rozzłoszczone. Przemawiał w innym języku, zupełnie dla
nich niezrozumiałym. Uznały to za nonsens: -„On jest obłąkany!”.
Wyobraź sobie świat pełen wielbłądów, w którym pojawia się
lew i zaczyna przemawiać....
Żaden wielbłąd go nie zrozumie.
Gdy Jezus został
zabity, wielbłądami byli jego uczniowie, dwunastu apostołów. Oni stworzyli chrześcijaństwo. To wielbłądy
stworzyły chrześcijaństwo, stało się więc ono religią światową.
Dziecko nie ma
własnego języka, niewinność jest niema, dlatego z konieczności musi używać
języka lwa, bo ten język jest mu najbliższy.
Budda przemawiał
językiem lwów. Lecz w Indiach było wtedy wiele lwów, Indie były u szczytu
świetności. Od tysięcy lat Indie usiłowały dotrzeć do prawdy. Buddę rozumiało
wielu ludzi. Jego uczniowie nie byli wielbłądami, byli lwami.
Po śmierci Buddy, jego zwolennicy pozostali nieugięci. Nie
chcieli kompromisu z wielbłądami. Byli przekupywani, przekonywani, ale nie
poszli na kompromis. Ich ryk trwał.
I dlatego buddyzm
wykorzeniono z Indii. To wielbłądy go zniszczyły.
Gdy buddyści uciekli z Indii, wyciągnęli wniosek: jeśli
chcemy się utrzymać jako religia, musimy zmienić język. Musimy przemawiać
językiem wielbłąda.
Porzucili ryk Buddy w Chinach, Japonii, Korei, Birmie,
Cejlonie.
Zaczęli używać języka wielbłądów
Mahayana jest rykiem lwa, Hinayana jest
przekładem ryku lwa na język wielbłąda. Dzięki temu zabiegowi buddyzm
rozprzestrzenił się po całej Azji. Stało się coś dziwnego: buddyzm narodził się
w Indiach, ale tam znikł, a buddyjska stała się cała reszta Azji.
Nieliczni przemawiali językiem dziecka. Nigdy nie mieli
wielu uczniów.
Mówiąc językiem
wielbłąda, możesz zgromadzić wielkie masy ludzi.
Jeśli będziesz
przemawiać językiem lwa – zgromadzisz wokół siebie inteligencję.
Wokół Krishnamurtiego była inteligencja, bo przemawiał
językiem lwa.
Lao Tzu i Ramana
przemawiali językiem dziecka. Nikt ich nie rozumiał, ale nie zostali
ukrzyżowani, ani zabici.
Nikt za nimi nie
podążał. Byli uważani za dobrych ludzi, poetów, ekscentryków, szalonych.. Można
czasem było do nich przyjść, wspaniale było z nimi pobyć, ale nie tworzyli
żadnego poruszenia w świecie. Obaj pojawili się i znikli, nie pozostawili po
sobie wielkiego śladu.
Są trzy języki. Ja
przemawiam wszystkimi trzema! Znajdziesz więc wokół mnie wielbłądy, lwy i
dzieci, ludzi każdego rodzaju. Nie ma w tym sprzeczności. Do wielbłąda mówię
jego językiem, gdy mówię do lwa – ryczę, a gdy przychodzi dziecko, siedzę z nim
w ciszy i uśmiecham się.
Przy
mnie możesz stać się niepewny, zdezorientowany. Używam bowiem dezorientacji
jako metody. Tylko zupełna dezorientacja zapoczątkuje rozwój.
Gdy nie widzisz sensu bycia tu, gdzie jesteś, zaczynasz
wzrastać, szukać innych szczytów – może stamtąd będzie lepszy widok?
Niepokoić
należy wielbłądy i lwy, z dziećmi nie da się tego zrobić, one rozumieją.
Przeżywaj razem ze mną, to, o czym mówię. Nie przegap mnie.
Gdy odejdę, a ty zaczniesz zaglądać do książek – zrozumiesz, że przegapiłeś.
Oddawaj się
tajemnicy, która przed tobą się odkrywa, a pojawi się szansa, że nie umrzesz
jako larwa, że staniesz się gąsienicą i w końcu przemienisz się w motyla i
polecisz!
Niech wyrosną ci skrzydła!
Snuj o nich marzenia! Masz potencjał!.Jesteś nasionem, ale rozkwitniesz i poznasz wtedy prawdę.
Milczące zwierciadło
Płomień w lampie
zgasł. Mistrz umarł.
Odtąd wielbłądy będą czcić opakowanie - lampę, choć ta lampa
już nigdy nie zaświeci.
Uczniowie przegapili mistrza. Bo czychali tylko na wiedzę, a
wiedza nie jest czymś, co można posiąść. Możesz ją jedynie przyswoić.
Dopóki nie
staniesz się wiedzącym, nie będziesz miał wiedzy. Możesz tylko udawać, że ją
masz.
Wielbłądy zawsze zainteresowane są ilością, a nie jakością.
Gdyby cała księga była zapisana – spodobałoby im się to.
Wyobraź sobie, że całe lata czekasz, pełen ciekawości i
wreszcie masz w ręku księgę mistrza. Zaglądasz do niej, a tam tylko jedno
zdanie jest!
Byłbyś zdenerwowany, mistrz okazał się oszustem?
Nie, to okazało się, że ty jesteś wielbłądem-larwą!
Bo w tym jednym zdaniu jest cała mądrość. Jeśli zrozumiesz
to jedno zdanie – zrozumiesz jednocześnie wszystkie święte księgi świata. Są
one streszczone w tym jednym zdaniu – cały Koran, Wedy, Biblia. Tylko jedno
niezwykle znaczące zdanie.
- „Kiedy uświadomisz sobie
różnicę pomiędzy opakowaniem a zawartością, zdobędziesz wiedzę”.
- Wielbłądy
interesuje opakowanie, a nie zawartość.
- Lwy interesuje
tylko zawartość, wpadają w drugą skrajność i mówią: -„Wyrzuć opakowanie”.
- Dziecko rozumie,
że musi być jedno i drugie, zawartość nie może istnieć bez opakowania i
odwrotnie. Materia i umysł istnieją razem, nie można ich rozdzielić. Nie można oddzielić ciała od umysłu.
- Nie możesz mieć
samego kwiatu, bo jest jeszcze zapach
- A jeśli wyrzucisz
kwiat, wyrzucisz też zapach, one istnieją razem.
- Wielbłąd wierzy w
zwłoki, nie ma w nich duszy.
- Lew wierzy w
duszę, ale odrzuca ciało.
Gdy wyjdziesz ponad
jedno i drugie, będziesz wolny od wszystkich tych koncepcji. Twoje zwierciadło
duszy będzie czyste, bez kurzu. Ot….milczące zwierciadło.
Zrozumiesz wtedy,
że opakowanie i zawartość istnieją razem. Opakowanie nie jest zawartością, a
zawartość opakowaniem, ale są nierozłączne.
Wtedy pojawia się
wiedza. Stajesz się wiedzącym.
Gruba Księga
Mędrzec, cud ówczesnej epoki, nauczał swoich uczniów,
korzystając z pozornie niewyczerpanego źródła mądrości. Całą swoją wiedzę
przypisywał grubej księdze, którą trzymał na honorowym miejscu, ale nikomu nie
pozwalał do niej zaglądać.
Kiedy umarł, ludzie
uznający się za jego spadkobierców, pobiegli otworzyć księgę, ponieważ od dawna
chcieli poznać jej treść. Byli zaskoczeni, zmieszani i rozczarowani, gdyż
odkryli, że księga zawiera tylko jedno zdanie widniejące na jednej stronie.
Ich zdumienie i irytacja
wzrosły jeszcze bardziej, gdy próbowali zrozumieć zdanie, które ukazało się ich
oczom:
- „Kiedy uświadomisz sobie
różnicę pomiędzy opakowaniem a zawartością, zdobędziesz wiedzę”.
Dlaczego mędrzec przypisywał swą wiedzę grubej księdze? Z
powodu wielbłądów!
Wielbłądy nie zrozumiałyby tajemniczego źródła jego
mądrości. Gruba księga miała uczynić to zrozumiałym, dlatego powtarzał: -„Cała moja wiedz jest w
tej księdze”. To jest zrozumiałe.
Gdy ktoś powie:
-„ Moja wiedza pochodzi z Wed”. Zrozumiesz. Jeśli ktoś powie: -„Cała moja wiedz
pochodzi z Apokryfów Starego Testamentu”. Zrozumiesz, albo tylko przyjmiesz to
za możliwe, bo tej księgi nie czytałeś, nie znasz jej.
Tak samo, jak nie
znasz Biblii, ale zakładasz, że tam jest mądrość.
Gdy jednak
ktoś powie: -„ Moja wiedza pochodzi znikąd”. - Wtedy wielbłądowi opadnie szczęka, on
tego nie zrozumie. Wielbłąd rozumie tylko źródło widzialne – księgę, OPAKOWANIE.
Popatrz na
wielbłądy: W tym jednym zdaniu z księgi, było żywe źródło mądrości, ale one nie
interesowały się tym źródłem. Wielbłądy interesują się tylko księgą –
opakowaniem.
Takich wielbłądów są miliony. Noszą Biblię albo Gitę, uczą
się jej na pamięć, Wierzą w księgę…..
Gdyby pojawił się
Kriszna, oni i tak będą czytać swoją księgę. Powiedzą Krisznie: -„Nie
przeszkadzaj”.
Gdyby Chrystus
przyszedł w chwili, gdy czytasz Biblię, powiedziałbyś mu: -„Bądź cicho. Czytam
moją księgę, przyjdź później. To nieodpowiednia chwila, właśnie się modlę”.
Nie śmiej się!
Ludzie za bardzo wierzą w księgę.
Byli tyle czasu z mistrzem, ale wydawało im się, że mogą być
tak samo mądrzy, bo cała mądrość jest w księdze, a nie w mistrzu. Byli z nim
tyle lat, a nie rozumieli go, nie pili z jego źródła.
Okazało się, że
właściwie nie interesowali się mistrzem.
Wielbłąd, to wielbłąd. Czego można od niego oczekiwać?
On bardziej
chce mieć wiedzę, niż stać się wiedzą.
Tylko opakowanie ma dla niego wartość. Zawartość znikła. Płomień w
lampie zgasł. Nie interesował ich płomień, interesowała ich tylko lampa..
Pogawędki przy kawie
Co powiedzieć synowi, co powiedzieć córce?
Każdy ojciec staje przed tym problemem i każda matka.
Przeszłość zawiera wiele chwały, wiele szczytów zrozumienia, wniosków, które
nie tylko powinny, ale muszą zostać przekazane dziecku.
Na początku każdy
musi być wielbłądem, musi mówić „tak”, wierzyć we wszystko, co jest mu
przekazywane. Musi przyswajać i przetrawiać. Taki jest początek podróży.
Drugie stadium
jest trudne. Społeczeństwo zapewni ci pierwsze stadium, o drugie masz starać
się sam.
Dlatego wielbłądów są miliony, a lwów tak niewiele.
Społeczeństwo zostawia cię, gdy jesteś doskonałym wielbłądem. Dalej
społeczeństwo nie może ci pomóc. Przecież ono składa się z wielbłądów, to jak
mogłoby ci pomóc? To niemożliwe.
Dalej już tylko
sam. Bo gdy będziesz się trzymał dalej społeczeństwa – umrzesz wielbłądem. Nie
będziesz wiedział, co to znaczy życie.
A więc skończyła się rola szkoły, uczelni, uniwersytetu
także. Społeczeństwo zostawia ciebie w postaci doskonałego wielbłąda z
dyplomem.
Lwem staniesz się
tylko samodzielnie. Jeśli takiej decyzji nie podejmiesz, zostaniesz wielbłądem.
Tu nie ma alternatywy, nie ma wyboru. Jest tak, jak ze strumieniem, który
dopłynął do pustyni…..Gdy przyjdzie do ciebie jasny umysł zrozumiesz to.
Na to ryzyko potrzebna jest odwaga. Jest to bardzo
niebezpieczne, bo stając się lwem będziesz drażnił wszystkie wielbłądy.
Wielbłądy kochają
spokój, zawsze chcą kompromisu, nie znoszą burzycieli i odmieńców.
Nie chcą , by im przeszkadzano, by w świecie działo się coś
nowego, bo wszystko nowe przeszkadza. Są przeciwne rewolucjonistom i
buntownikom. Rewolucjoniści i buntownicy byli od zawsze zabijani, chyba, że
mieli szczęście mieszkać w Indiach.
Wielbłądy boją
się spraw dużych, ale boją się też błahostek. Zaskoczy cię, jakich błahostek
boją się wielbłądy.
W grudniu 1842
roku Adam Thompson napełnił wodą pierwszą wannę w Stanach Zjednoczonych. Wieść
o wannie Thompsona szybko się rozniosła. W gazetach pisano, że ten nowomodny
sposób zrujnuje demokratyczną prostotę republiki….
Pomyśl tylko: …….wanna
miałaby zrujnować integralność republiki demokratycznej!
Lekarze przepowiadali choroby, reumatyzm i zapalenie płuc.
Uczeni mówili, że kąpiele zimą mogą naruszyć zdrowie. Filadelfia, kolebka
wolności, chciała zabronić kąpieli od 1 listopada do 1 marca. W 1845 roku
Boston ogłosił, że kąpiele są niedozwolone, z wyjątkiem przypadków zalecanych
przez lekarzy.
Hartford,
Providence, Wilmington i inne miasta
próbowały powstrzymać kąpiele, nakładając dodatkowe wysokie opłaty za wodę.
Stan Wirginia wprowadził podatek za każdą nową wannę – trzydzieści dolarów
rocznie.
Pomimo tych wszystkich przeszkód, „nowe” torowało sobie
drogę i od 1922 roku produkowano już prawie milion wanien rocznie. Człowiek w
tamtym czasie nie wiedział nawet, że kąpiel jest czymś dobrym. Świadczy to o
tym, że nie można w ogóle polegać na naszej ocenie jakiejkolwiek sprawy.
Wielbłądy są
przeciwne wszystkiemu, co nowe, bez wyjątku. Były przeciwne nawet wannie..
W starożytnej
Grecji długo panował pewien zwyczaj. Gdy na zgromadzeniu ktoś proponował nowe
prawo, stawał na podeście, a na szyję zakładano mu pętlę. Jeśli jego propozycję
akceptowano, zdejmowano sznur, jeśli nie – usuwano podest.
Chrześcijaństwo
nie bawiło się w takie ceregiele. Przez sześćset lat Inkwizycja zapraszała
inaczej myślących na pogawędki przy kawie.
Czasy się zmieniły? A kawa podana
Janowi Pawłowi Pierwszemu?
poniedziałek, 25 lutego 2013
Chwała dla Chrynia! Alleluja dla DAX-a
I zobaczmy, jak działa Intencja: dwa razy dziś płakałem, jestem widocznie wraźliwy, kobiecy. I nie mam żadnych zahamowań, żeby się do tego przyznać. Mężczyźni nie płaczą? To larwy męskie tak myślą i mówią! Niech larwy porechoczą, nad głupotą swoją. Moi uczniowie, niektórzy po 200 i więcej % zaliczyli tylko na porannym wzroście Germany 30. Ja nie uczestniczyłem, płakałem rozmawiając z Lucyną. Lucyna - Lucyfer wcielony. Byłem z tą kobietą niedawno. Sam Ogień. Tak, jak Chryń. Będę niedługo szedł znowu szlakiem Chrynia.
Chryń dowodził "bandami" UPA...Zbliża się Dzień Żołnierzy Wyklętych. To 1 marca będzie. Jak nazwać człowieka, który broni ziemi swojej? To Żołnierz Wyklęty, czy ZWYKŁY bandyta?
A jak Niemcy mówili na Powstańców Warszawskich? - Bandyci.
Bandytą jest ten, który broni ziemi swojej? Czy ten, który napada? - Niemcy to bandyci.
Chrześcijanie to bandyci..... i tak dalej.
Wiem, gdzie Chryń bazy miał. Wielopiętrowe ziemianki. Mam mapę. Chryń lwem był. A może nawet motylem - dzieckiem. Bieszczady. Tam ziemia mojej matki. Chryń bronił ziemi swojej. Ziemi Ojców. Chwała więc dla Chrynia!
Chcecie prawdy?
"Istnieją poważne przesłanki, że zbrodnię w Baligrodzie w 1944 r. sprowokowali księża greckokatoliccy",
- pewnie Polacy mniej na tacę dawali....jako obcy mniej dawali czarnym.
Wszystkie narody powinny w zgodzie ze sobą żyć. Teoretycznie tak powinno być.
A więc rano pisałem i gadałem przez telefon. Czekałem na wzrosty i wzrosty wyskoczyły, na prawdziwym rynku, nie na polskim zdechlaku ( Boziuniu damska - wybacz. Bo nie będę się modlił do męskiego Boga, wymyślonego przez męskich szowinistów) a mnie na rynku nie było. To poczekałem na spadki. One się zaczęły i na kawałku ruchu w dół, przez pół godziny, zarobiłem na swoje aktualne marzenie- wędrówkę szlakiem Chrynia. I na jesienne puste dzikie polskie plaże we wrześniu. Bo kapitał niech leży i kwiczy. Więc....Alleluja dla DAX-a! Zarobiłem na chleb - teraz odpocznę.
Tak działa Intencja.
Chryń dowodził "bandami" UPA...Zbliża się Dzień Żołnierzy Wyklętych. To 1 marca będzie. Jak nazwać człowieka, który broni ziemi swojej? To Żołnierz Wyklęty, czy ZWYKŁY bandyta?
A jak Niemcy mówili na Powstańców Warszawskich? - Bandyci.
Bandytą jest ten, który broni ziemi swojej? Czy ten, który napada? - Niemcy to bandyci.
Chrześcijanie to bandyci..... i tak dalej.
Wiem, gdzie Chryń bazy miał. Wielopiętrowe ziemianki. Mam mapę. Chryń lwem był. A może nawet motylem - dzieckiem. Bieszczady. Tam ziemia mojej matki. Chryń bronił ziemi swojej. Ziemi Ojców. Chwała więc dla Chrynia!
Chcecie prawdy?
"Istnieją poważne przesłanki, że zbrodnię w Baligrodzie w 1944 r. sprowokowali księża greckokatoliccy",
- pewnie Polacy mniej na tacę dawali....jako obcy mniej dawali czarnym.
Wszystkie narody powinny w zgodzie ze sobą żyć. Teoretycznie tak powinno być.
A więc rano pisałem i gadałem przez telefon. Czekałem na wzrosty i wzrosty wyskoczyły, na prawdziwym rynku, nie na polskim zdechlaku ( Boziuniu damska - wybacz. Bo nie będę się modlił do męskiego Boga, wymyślonego przez męskich szowinistów) a mnie na rynku nie było. To poczekałem na spadki. One się zaczęły i na kawałku ruchu w dół, przez pół godziny, zarobiłem na swoje aktualne marzenie- wędrówkę szlakiem Chrynia. I na jesienne puste dzikie polskie plaże we wrześniu. Bo kapitał niech leży i kwiczy. Więc....Alleluja dla DAX-a! Zarobiłem na chleb - teraz odpocznę.
Tak działa Intencja.
Kot, czy wilk?
Możesz sobie wyobrażać, że rozmawiasz z martwym przedmiotem:
kamieniem, drzewem. I kamień lub drzewo rozmawia z tobą. To projekcja, lub tak
dzieje się naprawdę.
Z człowiekiem tak się nie da.
Dlatego ludzie kochają psy i koty, drzewa i skały. Chcą
kochać, ale nie chcą, by miłość wiązała się z ryzykiem.
Kochanie psa nie
jest ryzykowne., kochanie kobiety, czy mężczyzny jest wielkim ryzykiem.
Kobieta, ani mężczyzna, nie jest ekranem dla filmu, według twojego scenariusza.
Druga osoba w związku dwojga, nie będzie tańczyć, tak, jak
jej zagrasz, i nie zamerda nieraz ogonem, kiedy wrócisz do domu.
Do psychiatry przychodzi pewien mężczyzna i mówi:
- Mam problem.
Rok temu, kiedy się ożeniłem, żona przynosiła mi kapcie, a pies szczekał. Teraz
jest dokładnie odwrotnie: - mój pies przynosi mi kapcie, a szczeka moja żona!
- Nie rozumiem
– odpowiada psychiatra. – Przecież wszystko jest tak samo, jak było.
Gdzie tu problem?
Gdy żyjesz z człowiekiem, czasem będzie machanie ogonem,
czasem szczekanie, czasem żona jest w złości. Kiedy kobieta jest rozzłoszczona,
naprawdę jest wściekłą. Żaden mężczyzna nie może tak się rozzłościć, bo
mężczyzna nigdy nie działa całym sobą z serca, nie jest totalny ani w miłości,
ani w złości. Kalkuluje, zastanawia się, co robić, czego nie robić.
Jest
intelektualistą, z opętaniem w głowie.
Kobieta nie kieruje się głową. Na tym polega jej piękno, ale
też udręka życia z nią. Jest pełna wdzięku, tak delikatna – dlatego, że jej
głowa nie kalkuluje. Kobieta żyje przez serce, jest bardziej instynktowna,
bardziej podobna do zwierzęcia. Kiedy cię kocha, jest gotowa na poświęcenie.
Może za ciebie umrzeć, nie zawaha się ani chwili. Ale kiedy jest w złości….może
cię zabić! Wtedy też nie zawaha się ani chwili.
Kobieta jest stale
totalna, prymitywna. Jest to dobre, to jedyna nadzieja dla ludzkości.
Wyedukuj kobietę, uczyń ją wyrafinowaną, bystrą i przebiegłą
jak mężczyzna ( robią to ruchy wyzwolenia kobiet na całym świecie), a świat
straci ostatnią nadzieję.
Prawdziwa
kobiecość jest jedyną nadzieją. Kobieta jest realistką
Bardzo łatwo kochać ludzi teoretycznie…
Pewien mężczyzna wylewał betonową ścieżkę. Nagle przebiegła
po niej grupka dzieci, zostawiając ślady na całej zastygającej powierzchni.
Sąsiad, który słyszał przekleństwa mężczyzny, powiedział:
- Myślałem, że
lubisz dzieci.
- Lubię – usłyszał.
– Teoretycznie, nie w rzeczywistości.
Żeby rozmawiać ze skałą, musisz najpierw pokochać ludzi,
wystarczy, że tylko niektórych. A innych tylko zrozum.
Zauważysz wtedy, że człowiek nie jest tylko człowiekiem. Czy
nie wydaje ci się czasami, że kobieta przypomina kota? Czy patrząc w oczy
kobiety nie odczułeś, że ma ona w sobie coś z kota?
Nie będąc kotem,
żadna kobieta nie mogłaby być kobietą. I tak samo jest z mężczyzną – ma on w
sobie coś z wilka.
Od serca?
Czyli szczerze? Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem!
Na Germany 30 można było dziś 600 zł zaliczyć. Na 240 zł - z otwarcia. Ja nie zaliczyłem, bo coś pisałem do mojej Miłości - Lucyny. Lucyfer! Lucyna jest dla mnie ważniejsza niż 6 stów z 240. Zapisz to sobie, młody! Lucynek, słyszysz to? Kochałem Ciebie, kocham i będę kochał! jesteś wyjątkowa!
A giełda? - Ona była, jest i będzie, a Lucyna....byłaś niepowtarzalna! Wyjątkowa! To Miłość jest niepowtarzalna!
Zakwitamy wielokrotnie. łłłłłłłał!!! i Wowww!!!!!!
I dopiero potem inne takie, przyziemne, "normalne", czyli chore zdarzenia.
Masz tobołek cennych Chwil. Masz?
Przyciśnij go do serca.
Nie zgub. Ani nie daj sobie skraść. Dziękuj.
I idź dalej.
To idę dalej.
Na Germany 30 można było dziś 600 zł zaliczyć. Na 240 zł - z otwarcia. Ja nie zaliczyłem, bo coś pisałem do mojej Miłości - Lucyny. Lucyfer! Lucyna jest dla mnie ważniejsza niż 6 stów z 240. Zapisz to sobie, młody! Lucynek, słyszysz to? Kochałem Ciebie, kocham i będę kochał! jesteś wyjątkowa!
A giełda? - Ona była, jest i będzie, a Lucyna....byłaś niepowtarzalna! Wyjątkowa! To Miłość jest niepowtarzalna!
Zakwitamy wielokrotnie. łłłłłłłał!!! i Wowww!!!!!!
I dopiero potem inne takie, przyziemne, "normalne", czyli chore zdarzenia.
Masz tobołek cennych Chwil. Masz?
Przyciśnij go do serca.
Nie zgub. Ani nie daj sobie skraść. Dziękuj.
I idź dalej.
To idę dalej.
Szukaj jednak mistrza!
Szukaj mistrza....ja znalazłem. Może to Osho? A może?......
Pytanie do Osho. –„Jaki jest pożytek z guru”?
Guru
może zrobić dwie rzeczy: - Może cię zniszczyć i…
- Może
stworzyć cię na nowo.!
Może cię unicestwić i dać ci nowe życie. Guru jest krzyżem i
zmartwychwstaniem.
Zwróć uwagę na historię Jezusa. Tysiące ludzi patrzyło na
jego ukrzyżowanie. To było proste. Nie trzeba wewnętrznego wglądu, by patrzeć
na przybijanie Jezusa do krzyża.
Świadkami jego ukrzyżowania były tysiące
ludzi, zwyczajnych ludzi, którzy nigdy wcześniej go nie widzieli, przyszli wyłącznie
z ciekawości. Coś się dzieje. …..
Gdy Jezus zmartwychwstał, nawet jego uczniowie
go nie rozpoznali.
Pierwsza rozpoznała go Maria Magdalena. To jest symboliczne
– do rozpoznania zmartwychwstania potrzebne jest kobiece serce, serce pełne
intuicji.
Jezus zaczął
szukać swoich uczniów. Wszyscy uciekli, myśleli, że wszystko już skończone.
Ukryli się w tłumie i przez pewien czas czekali, mieli nadzieję, że zdarzy się
jakiś cud. Cud się zdarzył, ale zwykłe oczy nie zdołają go dostrzec. Zwykłe
oczy widzą tylko zgubę. By dostrzec przemianę, trzeba innych oczu. Cud się
zdarzył, ale nikt go nie widział, nikt nie był przygotowany, nikt nie był
dojrzały.
Zmartwychwstały
Jezus poszedł szukać swoich uczniów. Znalazł dwóch z nich, szli do innej
wioski. Szedł z nimi kilka kilometrów, cały czas z nimi rozmawiał, jednak go
nie rozpoznali. Nieprawdopodobne, a jednak tak było. Szedł z nimi, rozmawiał, a
oni go nie rozpoznali. Myśleli, że to ktoś obcy. Jezus był dla nich obcy nawet
przed ukrzyżowaniem, ich poznanie było bowiem powierzchowne.
Ci, którzy nie
wnikną głębiej w to, czego nauczam, będą widzieli tylko burzenie, niszczenie,
będą widzieli, że ludzie przechodzą pranie mózgu, są hipnotyzowani –będą
widzieć wszystko, jako coś negatywnego. Oni są zamknięci, nie dostrzegą niczego
pozytywnego.
Aby dostrzec coś
pozytywnego, musisz stać się częścią zdarzeń – uczestnikiem. Musisz być ze mną
w harmonii, wniknąć we mnie i pozwolić mi wniknąć w ciebie. Wtedy będziesz w
stanie zobaczyć, czego może dokonać guru.
W „Małym Księciu” jest taka scena:
Mały Książe spotkał lisa. Lis rzekł:
- Nie mogę się tobą bawić. Nie jestem oswojony.
- Och, przepraszam – odparł Mały Książę.
Po namyśle dodał:
- Co to znaczy „oswajać”?
- To coś, co jest zbyt często zaniedbywane – odpowiedział
lis.
- To znaczy „tworzyć związki”.
- Tworzyć związki?
- Oczywiście – rzekł lis. – Dla mnie jesteś tylko małym
chłopcem, takim samym, jak sto tysięcy innych małych chłopców. Nie potrzebuję
ciebie. A ty nie potrzebujesz mnie. Dla ciebie jestem tylko lisem, jak sto
tysięcy innych lisów. Ale, jeśli mnie oswoisz, będziemy siebie nawzajem
potrzebować. Będziesz dla mnie jedynym na świecie, tak samo jak ja dla ciebie….
- Zaczynam rozumieć – rzekł Mały Książę.
Między mistrzem, a uczniem zdarza się najwspanialszy związek
miłosny, najwspanialsze oswajanie. Gdy jesteś uczniem, jestem dla ciebie
wyjątkowy.
- Jeśli jesteś wielbłądem przemawiam do ciebie i spowoduję,
że staniesz się lwem.
Chcesz być na Haju?
Był sobie gwałtowny, ignorancki i bałwochwalczy król.
Pewnego dnia przysiągł przed swoim osobistym idolem, ż jeśli
ten pomoże mu w pewnej trudnej sytuacji życiowej, w zamian on każe pojmać trzy pierwsze osoby, które przejdą
obok jego zamku i siłą zmusi je do pokłonu przed idolem. Osobistym idolem.
Gdy problem króla rozwiązał się, natychmiast wysłał on żołnierzy
na drogę, by przyprowadzili pierwsze
trzy osoby, które zdołają odnaleźć. Były nimi: uczony, Sayed (potomek proroka
Mahometa) i prostytutka.
Niezrównoważony król rzucił ich przed idola i rozkazał oddać
mu pokłon.
- Uczony
wygłosił krótki tekst i pokłonił się idolowi.
- I Sayed wygłosił prosty tekst, że nie ważne
co on robi, bo i tak jest prawie świętym i pokłonił się idolowi.
- Prostytutka
natomiast….. odmówiła pokłonu. Powiedziała: - Nie przeszłam intelektualnego
treningu, więc powiem też krótko: Nie będę stwarzać pozorów i nie pokłonię się
idolowi, bez względu na to, co ze mną zrobicie. Nie jestem fałszywa, ja tylko sprzedaję
moje ciało za pieniądze.
Gdy
obłąkany król to usłyszał, jego choroba natychmiast odeszła. Jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, - dostrzegł oszustwo uczonego i Sayeda. Od razu kazał im ściąć
głowy, a prostytutkę uwolnił.
Idol nie może przedstawiać Boga. Jest to jedna z podstaw
doznania sufich. Wizja sufich powiada, że nie można przedstawić Boga za pomocą
jakiegokolwiek idola, symbolu, czy znaku, choć przez wieki całe, ludzki umysł
próbował sprowadzić Boga do czegoś, czemu człowiek mógłby oddawać cześć, czego
mógłby dotknąć, co mógłby ogarnąć.
To jest jedno z
najstarszych pragnień umysłu – dopasowanie Boga do kategorii ludzkich – by
można nim było kierować, manipulować, mieć go w swoich rękach. Doznanie sufich
uznaje to za świętokradztwo. Już samo usiłowanie stworzenia podobizny Boga
oznacza fałszowanie rzeczywistości.
Dlaczego chcemy
pomniejszyć to, co najwyższe, do rangi idola?
Człowiek tworzy Boga
ze strachu, tworzy małego Boga, tak małego, jak człowiek. Ze strachu, człowiek
tworzy Boga na swój obraz i podobieństwo i to go uspokaja. Stwarza posłusznego
Boga.
Stwórz w swym domu świątynię, sprowadź Boga do wizerunku i
możesz zapomnieć o ogromie i bezmiarze. Dźwięk pociesza, cisza zatrważa. Bóg
bez podobizny jest nadludzki, nieogarniony. Jeśli nie wykroczymy ponad siebie,
nie poznamy prawdziwej boskości.
By uniknąć tego
spotkania tworzymy małego Boga. To sztuczny bóg, produkt ludzkiego umysłu.
Rozmawiamy z nim, oddajemy mu cześć, modlimy się, odprawiamy rytuały i to nas
zadowala….. To jest jak sen – nie jest to rzeczywistość.
Świątynie nie są drzwiami do Boga, one są wielką
przeszkodą na drodze do niego.
Udają drzwi, ale nimi
nie są. To tylko tworzenie złudnego bezpieczeństwa.
A Bóg jest
niepewnością. Bycie z Najwyższym oznacza bycie w ciągłym niebezpieczeństwie.
Oznacza zbliżanie się do nieznanego, niepoznawalnego.
Budzi to
strach – przeraża. Człowiek zaczyna znikać. Chce zatrzymać się, nie chce
spotkania z ogromem. Pomagają w tym ci mali bogowie stworzeni przez ciebie, lub
twoich kapłanów, będący owocem ludzkiej przebiegłości, inteligencji i
pomysłowości. Są fałszywi, gdyż to ty je
stworzyłeś.
Prawdziwym Bogiem jest ten, który stworzył
ciebie, fałszywym jest ten, którego ty stworzyłeś.
To jeden z fundamentalnych wglądów sufizmu: świątynia musi
być pusta, nie może w niej być nic stworzonego przez człowieka. Modlitwa musi
być cicha, pozbawiona słów stworzonych przez człowieka. Ona może być tylko
cichym, niemym dialogiem z Nieskończonością. Powinieneś zniknąć. Wiatry zabiorą
cię i przeniosą poza pustynię. Poza pustkowie umysłu…..
Potrzebna jest do
tego wielka odwaga. Człowiekowi wystarczają zabawki. Idole są zabawkami –
wystrzegaj się ich. Człowiek jest przebiegły, wokół swoich fałszywości potrafi
tworzyć wielkie filozofie. Potrafi stworzyć taką mgłę logiki, że można się w
niej zgubić.
Tak właśnie stało
się z ludzkością. Ktoś zgubił się we mgle chrześcijańskiej, inny w
mahometańskiej, a jeszcze inny w hinduistycznej.
Prawda odbija się
tylko w świadomości medytacyjnej, nigdy w spekulatywnej. Myślenie prowadzi na
manowce. Prawdę dostrzeżesz tylko w stanie nie-myślenia, gdy na wewnętrznym
jeziorze nie ma nawet jednej zmarszczki. Ta prawda nie ma wizerunku, nie ma
formy, ani nazwy. Wszystkie nazwy są naszymi daremnymi próbami porozumienia z Odwieczną
Ciszą.
Sufi znają 99
imion Boga. Setne imię jest natomiast tym prawdziwym imieniem. Ono nie może być
wypowiedziane - to byłoby bluźnierstwem.
Gdy staniesz się obserwatorem……. doznasz
pierwszego przebłysku. To Satori!
Staniesz się brzemienny. To niebo przenika ziemię, twoje
nasiono pęka, zaczynasz wzrastać. Ty niczego nie robisz – tylko pozwalasz na
to. Ten wzrost staje się zdarzeniem. To jest pierwsze, co trzeba zapamiętać.
Jednak szukaj guru. Jednak szukaj mistrza…..On
może ci pomóc.
Idoli stworzyli
nawet mahometanie – ci, którzy byli przeciwni wszelkim rodzajom kultu idoli.
Wygląda na to, że ludzki umysł nie potrafi oprzeć się pokusie. Kaaba i jej
czarny kamień stały się idolem. Ludzie wyruszają do Kaaby na haj –
pielgrzymkę.
Biedni ludzie zbierają pieniądze przez całe życie, tylko po
to, by choć raz tam dotrzeć i pocałować ten czarny kamień. Co to jest? Jest to Kult
idola.
Bayazid z Bistunu,
suficki poszukujący, który potem stał się wielkim mistrzem, szedł na haj,
na pielgrzymkę. Przypadkiem natknął się
na mistrza. Był to przypadek z jego strony, ale nie ze strony mistrza. Mistrz
czekał na Bayazida. Nieświadomy tego pielgrzym po prostu zatrzymał się u niego
na noc. Ranek był piękny i spokojny. Gdy wzeszło słońce i zaczęły śpiewać
ptaki, pielgrzymi ruszali w dalszą drogę. Mistrz przywołał Bayazida i rzekł: -
-„Podejdź
blisko i spójrz mi w oczy”.
Gdy Bayazid to uczynił…. otworzyło się przed nim coś
ogromnego, został przeniesiony w jakiś inny wymiar. Gdy wrócił, mistrz zaśmiał
się i powiedział: - „Teraz możesz odbyć
pielgrzymkę naokoło mnie i powrócić do dom. Dotarłeś do Kaaby. Inna Kaaba nie
istnieje Zapomnij o tym czarnym kamieniu”.
Bayazid
zrozumiał. Okrążył mistrza tak, jak pielgrzymi okrążają kamień Kaaby, pocałował
jego stopy i wrócił do domu.
Ludzie z wioski
pytali: -„Dotarłeś do Kaaby?”.
Bayazid odpowiadał: - „Tak, to prawdziwa Kaaba. Widziałem ogrom,
widziałem nieokreślone”.
Gdy raz to
zobaczysz, nigdy nie zapomnisz. To Uczucie. Ono wkracza w twoje istnienie. W
głowie nie ma pamięci, tylko to Uczucie pozostaje…..
I dziwisz się, że
mahometanie nie lubią sufich?
Ci, którzy stworzyli sobie fałszywą religię pocieszeń, nigdy
nie lubią ludzi prawdziwie religijnych.
Jak masz lubić kogoś, kto nazywa twoje zabawki po imieniu?
Nie bądź wrogiem swojego ciała
Umysł musi stwarzać
przeciwieństwa – Bóg i diabeł, życie i śmierć, miłość i nienawiść. Jak
wyobrazić sobie miłość i nienawiść jako jedną energię? Dla umysłu jest to
trudne. To dlatego umysł dzieli. Wtedy trudności nie ma. Nienawiść jest
przeciwieństwem miłości, a miłość jest przeciwieństwem nienawiści. Teraz możesz
być konsekwentny, umysł będzie uspokojony. Podział jest więc dla umysłu wygodą
– nie prawdą, nie rzeczywistością.
Nie ma dualizmu,
jest tylko jedność. Nie ma ciemności, jest tylko brak światła.
Gdy podzielisz siebie na dwie części – ciało i
siebie – jest to wygodne. Ale gdy tak podzieliłeś, wykonałeś niewłaściwy krok.
Jeśli nie zawrócisz i nie zmienisz tego pierwszego kroku, możesz błądzić przez
całe żywoty i nic z tego nie wyjdzie, gdyż jeden fałszywy krok prowadzi do
dalszych fałszywych kroków. Zacznij więc od właściwego początku. Pamiętaj, że
ty i ciało nie jesteście dwoma oddzielnymi sferami, że ta dwoistość to tylko
kwestia wygody. Jeśli chodzi o egzystencję, jedność wystarcza.
Podzielenie
siebie na dwoje jest sztuczne. W rzeczywistości zawsze czujesz, że jesteś
jednością, ale gdy zaczniesz o tym myśleć, pojawia się problem. Gdy boli cię
ciało, właśnie w tej chwili nie czujesz rozdwojenia. Czujesz, że jesteś
jednością z ciałem. Dopiero później, gdy zaczynasz o tym myśleć, dzielisz.
W chwili
teraźniejszej nie ma podziału. Gdy ktoś ci przystawi sztylet do piersi, w tej
chwili nie ma podziału. Nie myślisz, że on chce zabić twoje ciało, myślisz, że
chce zabić ciebie. Dopiero potem, gdy stało się to częścią pamięci, możesz
dzielić. Teraz możesz przyglądać się wydarzeniom, myśleć o nich. Możesz
powiedzieć, że ten człowiek chciał zabić twoje ciało. Ale nie możesz tego
powiedzieć w tamtej chwili.
Zawsze,
gdy czujesz, czujesz jedność. Zawsze, gdy myślisz, zaczynasz dzielić. I pojawia
się wrogość. Jeżeli nie jesteś ciałem rozwija się pewna walka. Pojawia się
pytanie: Kto jest panem? Ciało czy ja? Wtedy ego zaczyna czuć się urażone.
Zaczynasz tłumić ciało. A gdy tłumisz ciało, tłumisz siebie. Gdy walczysz z
ciałem, walczysz z samym sobą. Tyle zamieszania powstaje. Staje się to
samobójcze.
Nie bądź
wrogiem swojego ciała, nawet, jeśli ono nie jest takie, jak na obrazku……Dbaj o swoje
ciało, jak umiesz najlepiej. Odbieraj jego sygnały.
Ciało jest moim przyjacielem
Oraz: Cieszmy się z małych rzeczy.
Wszystkie religie uczą, jak zwalczać naturę. Co jest
naturalne, jest przeklęte. Religie mówią, że musisz nauczyć się robić rzeczy
nienaturalne; tylko wtedy wyrwiesz się z więzów biologii, fizjologii,
psychologii - zburzysz ściany, które cię więżą. Jeśli zaś będziesz postępować
zgodnie ze swoim ciałem, umysłem, sercem - nigdy nie wyjdziesz poza samego
siebie. W tym właśnie miejscu nie zgadzam się z żadną z religii. One zasiały w
tobie trujące ziarno, tak byś żył w swoim ciele, ale go nie kochał.
Ciało służy ci przez siedemdziesiąt,
osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat i nie ma innego mechanizmu, wymyślonego
przez naukowców, który mógłby mu dorównać. Jego złożoność, cuda jakie dla
ciebie czyni... bez jakiejkolwiek wdzięczności z twojej strony. Traktujesz
swoje ciało jak wroga, a ono jest przyjacielem.
Troszczy się o ciebie w każdy możliwy sposób w
ciągu dnia i kiedy śpisz. Nawet kiedy śpisz, kontynuuje swoją troskę! Podczas
snu, kiedy pająk idzie po twojej nodze, zostaje przez nią zrzucony bez budzenia
cię. Noga ma swój maleńki mózg. Toteż nie ma potrzeby używać centralnego
systemu - mózgu - bo takie rzeczy noga może wykonać sama. Komar chce cię
ukąsić -twoja ręka go odgania lub zabija bez budzenia cię. Nawet kiedy śpisz
twoje ciało ciągle cię chroni i robi rzeczy, których nie musiałoby. Ręka nie
powinna mieć mózgu, ale ma przecież coś, co można nazwać maleńkim mózgiem. Być
może każda komórka ma w sobie maleńki mózg? Może istnieją miliony komórek w
twoim ciele, miliony maleńkich mózgów, które są w ciągłej gotowości, ciągle się
o ciebie troszczą. Zjadasz różne pokarmy, nie martwiąc się, co dzieje się
dalej, po tym jak je połkniesz. Nie pytasz ciała, czy jego mechanizm, jego
chemia będzie w stanie strawić to, co jesz. Twoja wewnętrzna chemia pracuje
przez prawie całe stulecie. Ma automatyczny system wymiany zużytych części.
Eliminuje je, tworząc nowe; a ty nie masz tam nic do roboty, to dzieje się bez
twojego udziału.
Ciało
ma swoją własną mądrość.
Wszystkie religie mówią ci: „Musisz walczyć, musisz iść pod prąd. Nie słuchaj swojego ciała.
Czegokolwiek ono pragnie - rób odwrotnie".
Dżainizm (Religia indyjska, szerzona w VI w. p.n.e. przez
Vardhamana Mahavira. Obecnie liczy około półtora miliona wyznawców (przyp.
tłum.) mówi: ciało jest głodne i niech będzie głodne. Zagłódź je, ono
potrzebuje takiej kuracji. Służy ci dobrowolnie, bez żadnego wynagrodzenia, a
dżainizm mówi: sprzeciwiaj mu się, kiedy ciało chce spać - staraj się nie
zasnąć.
To na
pewno daje wielką moc twojemu ego. Kiedy ciało chce jeść, ty mówisz: nie. „Nie" ma w sobie wielką moc. Jesteś
panem. Sprowadzasz ciało do roli niewolnika, nawet jeszcze gorzej - każesz mu
być cicho. „Cokolwiek zdecyduję, tak
będzie, ty się nie wtrącaj".
Nie walcz ze swoim ciałem. To nie twój wróg,
lecz przyjaciel. Jest prezentem dla ciebie od natury. Jest częścią natury. Jest
powiązane z przyrodą na wszystkie możliwe sposoby.
Jesteś połączony nie tylko z oddechem. Jesteś
połączony z promieniami słońca, jesteś połączony z zapachem kwiatów i ze
światłem księżyca. Jesteś złączony przez wszystko, nie jesteś samotną wyspą.
Porzuć tę myśl. Jesteś częścią całego kontynentu, a mimo to zachowałeś swą
indywidualność. Oto co nazywam cudem.
Jesteś nieodłączną częścią Istnienia, a posiadasz swą własną
osobowość. Istnienie dokonało cudu, czegoś, co wydaje się niemożliwe. Dlatego
będąc w harmonii ze swoim ciałem, będziesz w zgodzie z naturą, z Istnieniem.
Zamiast iść pod prąd, podążaj z prądem. Odpuść. Pozwól zdarzyć się życiu. Nie
zmuszaj się do niczego w imię jakiejś dobrej sprawy. Nie zakłócaj swojej
równowagi w imię jakiejś świętej księgi, jakiejś świętej idei.
Nie ma ważniejszej rzeczy niż być w zgodzie, w
harmonii z całością. Respektuj życie, szanuj życie. Nie ma niczego świętsze-go
nad życie, niczego bardziej boskiego niż życie.
A życie
składa się z maleńkich spraw.
Ci religijni mądrale mówią: „Dokonuj rzeczy wielkich!" A życie składa się przecież z
drobiazgów. Ale ich strategia jest jasna. Mówią ci: „Dokonuj rzeczy wielkich, czegoś wspaniałego, czegoś, za co twoje imię
będzie zapamiętane. Zrób coś wielkiego!"
I
oczywiście to przemawia do ego. Ego jest jakby agentem kapłanów. Wszystkie
kościoły, synagogi, świątynie mają swojego agenta, którym jest ego. Nie używają
innych agentów, bo nie ma innych agentów. Jest tylko
jeden - twoje ego i „dokonaj czegoś
wielkiego".
Chcę ci
wyjaśnić, że nie ma takich wielkich, wspaniałych rzeczy. Życie składa się ze
spraw drobnych. Jeśli zainteresujesz się tak zwanymi wielkimi sprawami -
przegapisz życie.
Ono składa się przecież z picia herbaty, rozmowy z
przyjacielem, wyjścia na poranny spacer bez jakiegoś konkretnego celu, po
prostu aby pospacerować, bez celu, tak, byś w każdej chwili mógł zawrócić.
Życie to przygotowanie czegoś do jedzenia dla ukochanej osoby, ugotowanie
czegoś dla siebie, bo kochasz także siebie, pranie swoich ubrań, mycie podłogi,
podlewanie ogrodu... Te małe sprawy, te maleńkie rzeczy... Pozdrowienie
nieznajomego przechodnia, który nie będzie ci do niczego przydatny, bo nie
będzie twoim partnerem, klientem.
Człowiek, który przywita się z obcym, może
także witać się z kwiatem, z drzewem, może zagwizdać piosenkę dla ptaka. Ptaki
śpiewają ci każdego dnia - i nigdy nie przyszło ci do głowy, że mógłbyś to odwzajemnić.
Małe sprawy, maleńkie rzeczy...
Szanuj swoje życie. Z tego szacunku zrodzi się respekt dla
życia innych.
niedziela, 24 lutego 2013
Masz babo placek
Osho mówił, a ja pisałem, że terminy wielbłąd, lew, dziecko, to Fryderyk Nietzsche. A to guzik prawda, bo kilka tysięcy lat wcześniej to Zaratustra wymyślił. Czyli Nietzsche plagiatu się dopuścił?
Sprawa drugorzędna.
Teraz przemówienie Osho do nowych sannyasinów. Inicjacja na oświeconych. Normalnie żyjących ludzi, lwy - gąsienice, które są o rzut beretem od oświecenia. To był chyba 1985 rok.
Ktoś zadał pytanie: - "Osho, czy ty kiedykolwiek popełniasz jakieś błędy?"
Sprawa drugorzędna.
Teraz przemówienie Osho do nowych sannyasinów. Inicjacja na oświeconych. Normalnie żyjących ludzi, lwy - gąsienice, które są o rzut beretem od oświecenia. To był chyba 1985 rok.
Ktoś zadał pytanie: - "Osho, czy ty kiedykolwiek popełniasz jakieś błędy?"
Popełniam tylko i wyłącznie błędy. Dzięki nim żyję, dzięki
nim mogę przetrwać I nie lubię małych spraw, jestem przeciwny małej skali.
Kocham tylko wielkie sprawy.
Mój największy
błąd? To sannyas, który ci daję. Mam 50 000 żywych błędów w całym świecie.
Zostanę z nimi i z nimi upadnę. Krishnamurti jest o wiele bezpieczniejszy, jest
sam ze sobą. Nie popełnił ani jednego błędu, nikogo nie inicjował.
Ja cały czas
inicjuję. Jakie jest kryterium tego, że popełniam błąd, dając komuś inicjację?
Tylko jedno: - jeśli dana osoba stanie się oświecona, znaczy, że nie myliłem
się, postąpiłem słusznie. Jeśli nie dostąpi oświecenia, oznacza to mój błąd.
Wcale nie
martwię się błędami. Mam zamiar popełniać je stale, coraz więcej. Nawet jeśli
tylko jeden spośród tysięcy sannjasinów dostąpi oświecenia, dla świata jest to
wielkie błogosławieństwo.. Przecież Bóg działa w taki sam sposób.
Jedno drzewo
wydaje miliony nasion. Nie wszystkie staną się drzewami, ale Bóg działa
obfitością. Bóg jest rozrzutny, nie skąpi. Bóg tworzy miliony nasion. Całe
życie jest obfitością, nie jest umiarem. Bóg jest bardzo pobłażliwy. Nawet
jeśli tylko jeden człowiek dostąpi oświecenia, będę ogromnie spełniony. Inni
będą dowodem moich błędów. Pozostaną jako błędy, ale trzeba podjąć to ryzyko.
Mówisz, że
obdarzasz mnie zaufaniem….Nie wiesz, nie jesteś świadomy, że ja zaufałem ci
bardziej. Podjąłem większe ryzyko niż ty.
Bo przecież ty
nie masz nic do stracenia. Mówisz tylko: -„Powierzam się”. A co ty masz do powierzenia????
Zmartwienia,
udręki, cierpienia…..co jeszcze? Swoją ciemność? Piekło? Co jeszcze masz do
powierzenia? Czym ryzykujesz? Myślisz, że swoim zaufaniem podejmujesz wielkie
ryzyko. A ty nie masz nic do stracenia. To ja ryzykuję dla ciebie!
Chrystus podjął
ryzyko przyjmując dwunastu apostołów, stale musiał myśleć: -„Dlaczego przyjąłem
tych dwunastu apostołów?”. Gdyby tego nie zrobił, nie powstałoby chrześcijaństwo,
cały ten nonsens. Budda wciąż musiał się zastanawiać: -„Dlaczego przyjąłem tylu
ludzi na swoich bhikkhu, uczniów?”. Spowodowali oni wiele uciążliwości.
Ale to ryzyko musi zostać podjęte.
Dobrze, że Jezus
zaryzykował. Gdyby tego nie zrobił, na pewno nie byłoby kościoła, wojen między
chrześcijanami i mahometanami, nie doszłoby do okrucieństw, które
chrześcijaństwo czyniło przez wieki. Ale też nie byłoby Eckharta, Franciszka
ani Jakuba Boehme.
Nawet, jeśli z
całej historii kościoła narodzi się jeden mistrz Eckhart, warto było podjąć
ryzyko.
Gdyby Budda nie ryzykował, nie popełniał błędów, inicjując
ludzi, nie byłoby Bodhidarmy, Nagarjuny, Vimalkirtiego – świat byłby o wiele
uboższy.
Te błędy miały
miejsce. Były miliony błędów, ale jedno
zjawisko, takie jak Bodhidharma to wystarczająco dużo. To jedno zjawisko
stanowi przeciwwagę dla tych wszystkich błędów.
Milion błędów jest
niczym – jeden Bodhidharma to wystarczająco dużo.
Pytasz o mój największy błąd. To nie tylko mój największy błąd,
ale od zawsze jest to największy błąd wszystkich mistrzów: - inicjują i
podejmują ryzyko. Teraz wszystko zależy od ciebie. Nazywam to zobowiązaniem.
Twoim
zobowiązaniem jest dotarcie do oświecenia – wzrastanie.
Nie stój w miejscu – idź. Zacznij iść. Masz wspaniałe
przeznaczenie, czekają cię cuda. Nie zadowalaj się drobiazgami. Możesz mieć
całość!
Nie zadowalaj się
błahostkami: - jakimś dyplomem, medalem, tytułem, stopniem.
Nie bądź głupi!
Bądź inteligentny i sumiennie pracuj. Nadawaj sobie
odpowiedni kształt, odrzucając wszystko, co zbędne.
Będziesz musiał przejść przez ogień. Dlatego wybrałem
pomarańczowy kolor, kolor ognia.
Tylko ci, którzy przejdą przez ogień, staną się czystym
złotem.
Pozwól mi być twoją alchemią. Pozwól mi przemienić twój
metal w złoto. To ryzykowna gra. Możliwość niepowodzenia jest większa, tym
większa, im wyżej mierzysz.
Jeśli chcesz
stać się bogaty, bez trudu możesz to osiągnąć.
Jeśli chcesz
zostać politykiem, jest to łatwe, nie potrzeba do tego żadnej inteligencji.
Pewien polityk miał guza w głowie, musiał być operowany.
Podczas operacji, lekarze stwierdzili, że guz zaatakował cały mózg, jego
oczyszczenie miało potrwać kilka dni. Dla ułatwienia sobie zadania, wyjęli cały
mózg.
To stara historia, w tamtych czasach znieczulenie nie było
tak silne.
Następnego dnia,
gdy polityk leżał w łóżku, przyszedł do niego jakiś mężczyzna i powiedział:
- Co ty tu
robisz? Zostałeś wybrany na premiera!
Chory usłyszał to prawie przez sen – ale gdy słyszysz, że
zostałeś premierem, żadne znieczulenie nie może dłużej działać. Polityk
wyskoczył z łóżka i zaczął zbierać się do wyjścia.
- A pan dokąd? –
zapytał lekarz, - przecież pana mózg nie został jeszcze z powrotem umieszczony w czaszce!
- Nie będę go
potrzebował – odpowiedział pacjent – zostałem premierem!
Jeśli chcesz zostać politykiem, nie potrzebujesz wiele
inteligencji. Im mniej jej masz, tym lepiej. Wtedy o wiele łatwiej odniesiesz
sukces
Jeśli natomiast chcesz być oświecony, jako stawkę będziesz
musiał wyłożyć wszystko, co masz. Będziesz musiał stać się wielkim płomieniem
inteligencji, uważności. To jest zobowiązanie. Zaryzykowałem dla ciebie, więc
ty musisz zaryzykować dla mnie. To zobowiązanie może zaowocować wspaniałym
rozkwitem, wszystko zależy od ciebie.
Czy to, co robię, jest
błędem, czy nie – ty to sobą pokażesz.
To już nie jest
moja sprawa.
Takim obdarzam cię
zaufaniem.
Plany Zbyszka
Niby dużo piszę? Ale po pierwsze primo: to jest fundament, z którym chcę zdążyć przed wakacjami.
Jak to wakacje? ano tak to! Jestem wolnym ptakiem.....bo nie motylem jeszcze, motyle dopiero w kwietniu - maju. Wyfrunąłem z klatki. Najpierw Kręgi w Odrach.
Dwudziestego marca w samo południe - środa. Kto chce się ze mną zobaczyć - zapraszam. Będę tam do zmierzchu. Blog w okolicach przesilenia wiosennego będzie nieczynny przez tydzień.
Potem...po drugie primo: Blog stanie najpóźniej pierwszego czerwca, a być może wcześniej. Przestanę pisać na długie miesiące - wakacje będą.
Ostatnie plany? Głównie wędrówka piesza, Bieszczady, trasa Komańcza - Wołosate. Ale to za krótko, tylko pięćset kilometrów. A mnie się tysiąc marzy. Dom - namiot na plecach i wio ptaku wolny!
Totalne życie, według nauk Osho. Do oporu. Tamten rok grzybowy był. Pięćset kilo. Dzięki ci Aniele! Dostałem do syta. I wiem na co mnie stać, bo dziennie robiłem równo 20 km po te grzyby. Nie "na" grzyby, tylko "po" grzyby. Żniwo. Trzeba było tylko przez maj i czerwiec chodzić po lasach i poznawać teren i przyszłe "mety" grzybowe. Podobno było mało grzybów w tamtym roku. Ja tam nie wiem, ile było dla innych, dla mnie było dość! Boski nadmiar. Po czubek głowy! A takie mądrości zawsze rozgłaszają larwy, czyli wielbłądy. Dwa kursy po 10 km.
A może w tych Bieszczadach, serce zgubię, gdzieś na połoninie? Życie jest wielką niewiadomą....
Potem odpocząć wypada -wrzesień, jesień - poszukam polskiej dzikiej plaży, niekoniecznie z bursztynami....
Tak, że pewnie od połowy października znowu ruszę po przerwie. A do tego czasu zamieszczę to, co uważam za ważne. Ważne dla mnie, i dla Was Czytelnicy. Bo tych, którzy czytają, traktuję jako gąsienice - lwy. One są tylko o jeden skok....kwantowy.
Dodaję też otuchy larwom - wielbłądom, czyli....jednak zwykłym Kowalskim. Może w niewybrednych słowach, ale inaczej nie poruszysz larwy - wielbłąda.
Blog jest czytany, liczba wejść na dziś 415 tysięcy.
Jak to wakacje? ano tak to! Jestem wolnym ptakiem.....bo nie motylem jeszcze, motyle dopiero w kwietniu - maju. Wyfrunąłem z klatki. Najpierw Kręgi w Odrach.
Dwudziestego marca w samo południe - środa. Kto chce się ze mną zobaczyć - zapraszam. Będę tam do zmierzchu. Blog w okolicach przesilenia wiosennego będzie nieczynny przez tydzień.
Potem...po drugie primo: Blog stanie najpóźniej pierwszego czerwca, a być może wcześniej. Przestanę pisać na długie miesiące - wakacje będą.
Ostatnie plany? Głównie wędrówka piesza, Bieszczady, trasa Komańcza - Wołosate. Ale to za krótko, tylko pięćset kilometrów. A mnie się tysiąc marzy. Dom - namiot na plecach i wio ptaku wolny!
Totalne życie, według nauk Osho. Do oporu. Tamten rok grzybowy był. Pięćset kilo. Dzięki ci Aniele! Dostałem do syta. I wiem na co mnie stać, bo dziennie robiłem równo 20 km po te grzyby. Nie "na" grzyby, tylko "po" grzyby. Żniwo. Trzeba było tylko przez maj i czerwiec chodzić po lasach i poznawać teren i przyszłe "mety" grzybowe. Podobno było mało grzybów w tamtym roku. Ja tam nie wiem, ile było dla innych, dla mnie było dość! Boski nadmiar. Po czubek głowy! A takie mądrości zawsze rozgłaszają larwy, czyli wielbłądy. Dwa kursy po 10 km.
A może w tych Bieszczadach, serce zgubię, gdzieś na połoninie? Życie jest wielką niewiadomą....
Potem odpocząć wypada -wrzesień, jesień - poszukam polskiej dzikiej plaży, niekoniecznie z bursztynami....
Tak, że pewnie od połowy października znowu ruszę po przerwie. A do tego czasu zamieszczę to, co uważam za ważne. Ważne dla mnie, i dla Was Czytelnicy. Bo tych, którzy czytają, traktuję jako gąsienice - lwy. One są tylko o jeden skok....kwantowy.
Dodaję też otuchy larwom - wielbłądom, czyli....jednak zwykłym Kowalskim. Może w niewybrednych słowach, ale inaczej nie poruszysz larwy - wielbłąda.
Blog jest czytany, liczba wejść na dziś 415 tysięcy.