sobota, 31 października 2015

Przestrzeń

Niebo i morze są dziś sobie bliskie
Bliższe niż zwykle, nic ich nie dzieli
Zwarły się szczelnym uściskiem
Jednako pełne szafiru i bieli
   




Tak, że nikt poznać nie może,
Gdzie niebo, a gdzie morze.
I cieszy się dusza podróżnych
z harmonii rzeczy tak różnych.




piątek, 30 października 2015

Pasje

Popaduje.
Idę po bieszczadzkich łąkach i widzę człowieka z wykrywaczem metalu. Chodzi i sprawnie „kosi”. Tak rzadko mam okazję spotkać tu kogoś.
Podchodzę i mówię: - Oto co znaczy pasja!
 
- Bo panie życie bez pasji do dupy jest! Słyszę w odpowiedzi.
- Miejscowy jestem, przedstawia się nieznajomy.
- Ja także chodzę z wykrywaczem – mówię. Przez chwilę wymieniamy informacje.
Miejscowy opowiada: - chodzę z daleka od siedzib ludzkich, przy dawnych traktach, z ciekawostek znalazłem tu w Bieszczadach monetę chińską, z dziurką, odszukałem jej datowanie z internetu, po napisach i kształcie. Szósty wiek!
       I patrzy na mnie. Ja: - OOOOO! A on dodaje wtedy z triumfem: - ale VI wiek przed naszą erą!
Tu mnie zamurowało. 
Oto co znaczy pasja: - chodzić setki i tysiące godzin przeważnie późną jesienią i wczesną wiosną, gdy zielsko skoszone, lub leży, żeby znaleźć jakiś stary drobiazg.

         Życie bez pasji do dupy jest.

To proste i bardzo celne sformułowanie. Jest nieskończona ilość możliwych pasji.
Na przykład samoloty.

Nie jesteś swoim ciałem, ty je tylko zamieszkujesz. Jesteś jak pilot w samolocie, to ty kierujesz. Ciało bywa przepiękne i jest jak samolot. Samoloty powinny więc także nieść w sobie piękno.
W poprzednim wpisie zamieściłem cztery urocze ciała, teraz kolej na cztery zdjęcia podniebnych rumaków.

Wystawa: VI noc lotnictwa w Instytucie Lotnictwa w Warszawie.
   


Avro Lancaster
Jak zawsze piękny i majestatyczny. Tym razem oświetlony słońcem nadmorskiego Koksijde (Belgia, 2011-07-06)
   

Mirage 2000 N
Dwaj „Rycerze przestworzy” podczas dni NATO w czeskiej Ostrawie. 2012-09-23.

Spirit of New York
B – 2 Spirit ląduje w deszczu na pasie lotniska RAF Fairford (UK)
2012-07-06

  


Saab A -37 Viggen. Bode International Airshow
(Norwegia 2012-06-16)

Piękno ciała

Czy zwróciłeś uwagę na to, że czujesz swoje ciało tylko wtedy, kiedy cię coś boli? Czy masz świadomość posiadania głowy, kiedy cię ona nie boli?
    Kiedy twoje ciało jest całkowicie zrelaksowane, nie czujesz, że je posiadasz. 
W tym zapomnieniu pojawia się możliwość odkrycia tego, co także istnieje w tobie: - twojej istoty duchowej.
     W stanie rozluźnienia czujesz, że nie jesteś tylko ciałem, ale czymś więcej, czymś nieśmiertelnym. I wtedy żadna religia świata nie jest ci potrzebna, bo masz świadomość, że już jesteś osobą religijną. Być religijnym nie oznacza bowiem wiary w konkretnego Boga, w papieża, w jakąś ideologię. Religia to poznanie tego, co jest wieczne w tobie, co stanowi sedno twojego istnienia: - twoją własną boskość, piękno, wdzięk, chwałę.
      Zdarzają się chwile, kiedy bezwiednie wchodzisz w stan „na luziczku”.
Serdeczny śmiech, taki do rozpuku, nie ten nakazany przez umysł, ma działanie odprężające. To jest jedno z najlepszych lekarstw na złe samopoczucie. Jednak taki śmiech należy do rzadkości – został uznany za niewłaściwy przez tych, którzy są także przeciwnikami stanu odprężenia.
     Ludzkość została zamieniona w śmiertelnie poważny szpital psychiatryczny.
Nie jesteś tylko ciałem.....
   

Kiedy dotrzesz do sedna własnej istoty, poczujesz się odprężony. Życie nie będzie już ciągłym pragnieniem czegoś, lecz świętowaniem.
Na tym polega życie: - na wyprawie w głąb siebie. Tam w głębi jest ukryta świadomość. Jest ukryta jak skarb. Bowiem skarb ukrywa się głęboko, aby nikt nie mógł go ukraść. Bóg ukrył świadomość w samym rdzeniu twojego istnienia.
      Ty nic nie rób, tylko pozwól życiu stać się podróżą w głąb ciebie. Używaj ciała, kochaj je – ono jest pięknym mechanizmem, cennym podarkiem, jego tajemnice są wspaniałe, ale nie utożsamiaj się z nim.
Ciało jest jak samolot, ty jesteś pilotem. Samolot jest pożyteczny i piękny, ale nie jest tym samym co pilot. To pilot kieruje samolotem. Korzystaj z ciała jak z pojazdu, lecz pozwól świadomości nim kierować.

Człowiek mieszka w ciele, ale nie jest ciałem. Ciało bywa tak piękne.....
   


Ono powinno być kochane i szanowane, ale nie możesz zapomnieć, że ty tylko je zamieszkujesz
Mieszkać w takim ciele.......
   

Zamieszczone wizerunki to nie są zdjęcia.
  

Ponieważ mam czas, to myślę. 
I wymyślam jakie miejsca odwiedzić. Wpadłem na pomysł, żeby zobaczyć czy grzyby rosną także w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie
Rosną.
Coś tam uzbierałem, porobiłem zdjęcia, ale chwilowo dość zdjęć grzybów. Po zbiorach poszedłem na wystawę obrazów do pawilonu obok palmiarni.
Tytuł wystawy: Kwiaty Polskie. Wśród bajecznych obrazów kwiatów i krajobrazów, znajdowały się także zamieszczone teraz malowidła olejne.
Oto wizytówka faceta, który jest autorem tych prac.

Jeszcze GPW

W poprzednim wpisie przedstawiłem tylko jeden z możliwych scenariuszy.
Już nie potrzebuję mieć racji, mogę się mylić. To wielki komfort.
Do podwójnego dna mamy jeszcze 50 pkt. Czyli na razie jest tylko zagrożenie dla wzrostów. Przedział 2000-2500 działał już kilka razy, te poziomy mają więc swoje znaczenie.
Dla wzrostów zagrożenie, lecz przecież dla kontraktów spadkowych, dzisiejsza sesja przyniosła zarobek.

Pisałem o F-Daxie. Gdy zasiadam (coraz rzadziej) do gry na nim, zakładam, że rynek może sunąć w obie strony. Czekam na sygnał, otwieram pozycję i zawsze, zawsze! Oraz natychmiast, stawiam stopa we wcześniej umyślonym miejscu. Krótkiego stopa.

I wyjaśnijmy jeszcze jedno: - daty zwrotu dotyczą całego rynku, a nie poszczególnych akcji. Owszem, gdy rynek rośnie, rośnie wraz z nim większość akcji, jednak nie wszystkie. Tak samo przy spadkach: gdy rynek spada, zdarzają się spółki, które są w przeciwfali.
Ale to jest przecież abecadło giełdowe.

Jeden inwestor rozeźlony na Hawe napisał dziś wiele komentarzy. Jednak był moment, gdy kurs Hawe wyskoczył z 35 gr na 1,37. Prawie o trzysta procent! Czy można utrzymać takie tempo?
Dlatego teraz spada i jak na razie mamy chorągiewkę.
I tym optymistycznym akcentem kończę wpisy giełdowe w tym tygodniu.

czwartek, 29 października 2015

13 pochmurnych zdjęć

Czyli powrót z Zubeńska.
Chwilami siąpi.
Nie ma co narzekać na pogodę, bo ona inna nie będzie, niż jest. Przyjechałem tu od szosy Komańcza – Cisna, a wracam leśną drogą, kończącą się betonami przy starym cmentarzu w Woli Michowej.
   

W ścianie zielonych modrzewi jeden wyłamuje się kolorem. Albo jest chory, albo to inny gatunek od pozostałych. A być może to buntownik, dlatego odróżnia się od tłumu kolegów modrzewi. Żyje w indywidualnym cyklu czasowym.
  




Przejeżdżam właśnie obok bobrowiska.
 
Od połowy drogi jest zjazd i tylko zjazd, wiatr świszcze w uszach, zimowa czapka bardzo się przydaje. Zatrzymuję się kilka razy, aby pstryknąć zdjęcie.
   





Pora zrobiła się już dawno poza psem i wilkiem, gdy dojeżdżam do Woli Michowej. Mijam Kirę i jadę jeszcze poza Wolę, zrobić kilka fotek kolorowym drzewom nad Osławą. Aparat wyciągnie światło nawet o zmroku.
  


Jest pochmurno, dlatego ściemnia się wcześniej niż zwykle. Już szarówka, a właściwie zmrok, gdy wtarabaniam się z rowerem na werandę.

Jak to miło wrócić do przyjaznego drewnianego domu, zapalić świece, odprawić misterium podawania sobie maślaków w śmietanie z kartoflami, kominek grzeje i oświetla przestrzeń bajkowo.
   


Cisza ogarnia...
Ciepło rozmarza....
Sytość obejmuje....
Senność nadciąga.
Jest tak dobrze.

Daty zwrotu astronomii finansowej

Nerwy na giełdzie.

Nowy komentarz do posta "GPW - HAWE" dodany przez Anonimowy :

to HAWE dało nam popalić straciłem 70% kapitału bo cena spadła w okolice 30groszy a teraz kisi się przed jedną złotówką i co dali????..... DALI ZAMAZALI.....sprzedać już czy czekać aż zniknie wszystko a może zaś bedzie 100zł

Nowy komentarz do posta "Kolory bieszczadzkiej jesieni" dodany przez Anonimowy :
jak te grzyby i liście mają się do inwestycji na GPW? Przecież z czegoś trzeba żyć, opłacić rachunki i inne koszty życia? Panie GURU , Jakie akcje kupić ? Anonimowy :

Nowy komentarz do posta "12 września - Wydarzenie na GPW w Warszawie" dodany przez Anonimowy : 
ciekawe co dzisiaj by powiedział Pan ZENON, czas zweryfikował jego błędne rognozy, nie ma czegoś jak prognozy bo to jest albo się uda albo nie , nie można nic prognozować bo wszystko o dupę rozbić, system i tak cię ogra i zostaniesz z zerem



Ludzie się denerwują. 
Jak to zwykle na giełdzie, która wywala emocje.
Pisałem o Hawe, takie rozważania tylko i proszę zwrócić uwagę ile lat temu to było. W tym czasie Wig -20 budował falę B, w przedziale 2000-2500, a Hawe spadało. Ile było sygnałów wyjścia z tego papieru? A stop gdzie? Stawiaj stopa, bo ci jaja urwie.....
Co teraz ? Nie wiem. Może Hawe wystrzeli w górę?
Nie jestem guru.
Ile razy piszę: - jeśli szukasz guru, jesteś głupcem?

Nie opieraj się na nikim, opieraj się jedynie na sobie. Na giełdzie trzymaj się AT, jeśli nie wierzysz w daty. Bo daty zwrotu to wiara, to czysta psychologia. Jeśli w nie uwierzysz – działają. To jest tak samo jak z Bogiem: - widziałeś Go? Bo ja nie. Pewnie ty Czytelniku także Boga nie widziałeś, czyli wierzymy w tego samego.
Jeśli nie wierzysz, że coś można zrobić, znajdź kogoś, kto o tym nie wie, i on to zrobi.
      Ludzie mają różne ideefix. Na przykład wierzą, że potrafią uzdrawiać. I uzdrawiają! I to jak!
To działa w ich przypadku. Natomiast gdy w coś zwątpisz..... dupa blada. Wszystko z myśli się bierze.
Gdy jest strata, pozostaje tylko szukać winnego. Poza sobą oczywiście.

Przypominam zdanie: - Niech się dzieje według wiary twojej.

Trzy wykresy. Na pierwszym Wig, kiedyś już sugerowałem falę B, która bywa o podwójnym szczycie. Jesteśmy w newralgicznym miejscu,
  

Dalej rysunek z wyrywkową numeracją fal, według zasady: szukaj piątek. Gdy do tego dodamy AT, naprawdę robi się czytelnie.
  

Kiedyś ten blog był bardziej giełdowo-edukacyjny, teraz już nie jest. Mamy kilka bardzo dobrych blogów giełdowych, tam inwestorzy znajdą bieżące porady. W astronomii finansowej pokazuję natomiast działanie dat zwrotu i to w sporych odstępach czasowych, na przykład teraz zamieszczam daty podane w maju.
Na rysunku brakuje właściwie tylko daty na dołek z 24 sierpnia.
Gdyby jednak ta data była podana, niektórzy mogliby zarzucić autorowi czary.
Widać także, że na razie SMA 55 stała się zaporą dla świeczek dziennych.
   

środa, 28 października 2015

Bieszczadzkie grzyby

Maślaki
 






Miejscami nastąpiła dosłownie klęska urodzaju tych grzybów. W okolicach Zubeńska, trafiłem na miejsca, gdzie trzeba było stąpać ostrożnie, uważając, aby nie rozdeptywać ich kapeluszy. Można tu było zbierać maślaki już nie do kubłów, ale do beczek i taczek.
   



Taczką widoczną na fotografii zwoziłem pociętą sosnę. Maślaki rosły obok ściętego pnia. Zdjęcia zrobione i grzyby zjechały razem z klockami. Po godzinie maślaki były zamienione w obiad. (Klocków zamienić w obiad nie próbowałem).
  






Po raz pierwszy w tym roku ususzyłem kanie i rydze. 
Po powrocie jadłem już smażone suszone kanie: - pomoczyć w rozbełtanym jajku lekko posolonym i na masło. Pycha!
Natomiast rydze suszone jeszcze czekają na smażenie.

wtorek, 27 października 2015

Drzewo Piechura?

Wybrałem się specjalnie do tego drzewa w Zubeńsku.
Zubeńsko to tylko miejsce na mapie, wieś której nie ma.
  

Jesienne zdjęcie znajomego krzyża przy wzgórku cerkwiska.

Natomiast drzewo rośnie przy szlaku, kilkaset metrów na południowy wschód od skrzyżowania przy cerkwisku. Na drzewie jest zaznaczony szlak, oraz wisiała do tej pory jedna para schodzonych butów.
  


Pomyślałem, że tej parze butów jest zbyt samotnie. Może należałoby zwiększyć ilość wiszących na nim butów? ..... 
Zabawa? A czemu nie?
I jak nazwać to drzewo? Drzewo Piechura? Drzewo Buciorów? Dlatego jest postawiony znak zapytania.
   


A może jeszcze inaczej? Proszę o propozycje, wybierzemy nazwę wspólnie i tabliczka z tą nazwą zawiśnie na drzewie.
Pewnie zaniedługo spracowanych butów jeszcze tu przybędzie.
Buty są bowiem stworzeniami stadnymi.
         Pomysły, pomysły....
Pamiętam moment, gdy pierwszy raz dostałem do ręki księgę rekordów Guinessa. Działo się to w głębokiej komunie.
      Czytam: rzuty na odległość.
Rzut kaloszem, krowim plackiem (suchym, bo nie mokrym przecież). Dalej: plucie na odległość pestką wiśni.
      Głupoty wymyślali ci ludzie na Zachodzie?
Nieprawda! Ci ludzie z Wolnego Świata mieli luzik! I mieli czas.
Komuna zachłystywała się propagandą: degrengolada na Zachodzie, piją tam coca colę, a u nas jest o wiele zdrowsza czysta woda z kranu, albo z saturatora ulicznego ( Tu także była woda z kranu, gazowana)
      Za wózkiem saturatora stał kubełek, pan lub pani nalewająca (I cała paleta wyboru była: - czysta, czy z sokiem?) po każdym napitym kliencie zanurzała szklankę w kubełku i już po myciu było.
     Kiedyś, jako dziecko stałem obok takiego saturatora na warszawskim Mokotowie już pod koniec dnia i obserwowałem to błyskawiczne mycie szklanki w brązowych pomyjach w które zamieniała się „woda do płukania”.
Zapamiętałem sobie dobrze to płukanie w pomyjach i tak obrzydziłem temat, że nigdy nie wypiłem wody z saturatora,
Natomiast po zapoznaniu się z księgą Guinessa, dotarło do mnie, że na Zachodzie ludzie potrafili żyć, bawić się, mieć czas na wymyślanie coraz to nowszych rozrywek.
Bo o co w zdrowym życiu chodzi? O wesołość, o humor.
                   
       Powaga bowiem jest tarczą miernoty.

Na Zachodzie nie było takiej siermiężnej rzeczywistości jaką mieli pracujący w Polsce Ludowej. Bo rządzący Polakami notable, mieli rzeczywistość inną, całkiem nie siermiężną. Była to rzeczywistość ukryta w sklepach „za żółtymi firankami”.
Opowiadałem wnuczkowi ( 22 lata) że był taki moment w Polsce, gdy w sklepach był tylko ocet (i wódka na kartki)
Wnuczek na to: Dziadku, jak w Lidlu był tylko ocet, trzeba było iść do Biedronki!
I tłumacz tu młodemu, gdy to go nie interesuje.

W radiu Wolna Europa, Jan Nowak Jeziorański opowiadał dowcip:
- Chcesz zobaczyć Nowy Świat? Stań tyłem do Komitetu Centralnego!

To dla starszego pokolenia dowcip. I trzeba orientować się w topografii Warszawy. Ulicę Nowy Świat widać wtedy, gdy pacjent stojący przed byłym domem Partii Komunistycznej, odwróci się do niego plecami.
To są niuanse. Dziś odwaga staniała, w internecie rynsztok ma się całkiem dobrze.
      Dziesiątki lat minęły od tamtej rzeczywistości. W byłym Domu Partii zagościła GPW. To był symbol przemian.
Potem GPW przeniosła się do szklanego domu za byłym Domem Partii.
      Dziś Dom Partii można zwiedzać z przewodnikiem. Takie muzeum.
Taka stara sprawa, muzeum, a niektórzy ludzie przyspawani do starej władzy, którzy mieli gabinety w Domu Partii dalej chorują na władzę.
Pchanie się do władzy nad innymi, to ciężka choroba, jak twierdził Osho: - nikt normalny, zdrowy, nie pcha się do rządzenia.
Oni widocznie zapomnieli, gdzie jest wyłącznik.

W czasach komuny nie było także książki Roberta Kyosakiego „Biedny bogaty ojciec”.
Czułem widocznie instynktownie bluesa, bo po krótkim epizodzie z pracą na etacie w państwowej firmie zacząłem działałność w rzemiośle.
Od razu wspiąłem się na trzeci stopień wg nomenklatury Kyosakiego. Zatrudniałem ludzi, którzy pracowali dla mojego dobra.

Przypominam: pierwszy stopień - dajesz się wykorzystywać na etacie. Jesteś pracownikiem najemnym. Ktoś ciebie wysysa.

Drugi stopień to własna jednoosobowa działalność: - sam siebie śsiesz.

Trzeci stopień: biznesmen. Zatrudniasz ludzi, oni na ciebie pracują.

Czwarty stopień: inwestor. Pieniądze pracują dla ciebie. Nie żądają podwyżek, nie upijają się, nie strajkują......
 
Tylko inwestorze, żeby nie przegiąć: - zarobiłeś? Odpocznij!
W przeciwnym wypadku wpadniesz w amok zarabiania i zapomnisz, gdzie jest wyłącznik.
     No i poczytaj Osho. To jego książki powinny być kiedyś obowiązującą lekturą w zupełnie innych szkołach niż dziś.
       Takie tam refleksje.....
  


Za Drzewem Piechura (?) była kiedyś malownicza łąka. Była, bo teraz jest tu zrzut skoszonego siana. Natura sobie z tym sianem poradzi za jakieś 5 lat, bo to siano jest luźne. Nie podoba mi się takie niszczenie krajobrazu, ale co zrobić z tym nadmiarem skoszonego siana? Kto ma je zjeść?
   


Konie Kabardyńskie u Marii (dwadzieścia osiem koni - Wola Michowa) zjadają w ciągu roku "tylko" 350 balotów, to jest kropla w morzu. Dlatego powiązane baloty spycha się do wąwozów, do lasu, w krzaki. 
  Jest to nagminne.
Aby taki balot przegnił (mokry waży około 250 kg) przyroda potrzebuje więcej niż 20 lat.
Było mi dane w tym roku zapoznać się z pracą przy balotach, to była ciężka praca, jednocześnie dla mnie nowość i wielka frajda, wszystkiego należy popróbować (bowiem) lecz jestem pewien - było to po raz pierwszy i ostatni. 
   Będzie wpis o balotach w odpowiednim czasie.